{30} 🌸

36 3 0
                                    

25-28 maja 2021

Za dużo nie ma do opowiadania. W poniedziałek wydarzyło się chyba najwięcej, ale o tym jest w poprzednim rozdziale.

We wtorek nieco się spóźniłam na chemię i potem mój przyjaciel mnie spytał, czy zawsze muszę mieć wielkie wejście. No cóż, odpowiedź jest chyba oczywista. Potem nic ciekawego się nie działo, oprócz tego, że na biologii babka wyświetliła nam prezentacje o żabach i wymieniała ich nazwy.

W środę nie chciało mi się już wstawać. W sensie miałam budzik i na początku stwierdziła, że a dobra pójdę, ale kiedy zadzwonił, to już mi się odechciało. Poza tym środa jest najgorszym dniem i dosłownie odebrało mi wszystkie chęci do życia. To był akurat dzień matki i moja mama stwierdziła, że pojedziemy do mojej babci, więc odpuściła mi to, że nie poszłam do szkółki, ale ofc najpierw musiała trochę pokrzyczeć. Ale zanim pojechaliśmy, to na szybko robiłam chlebek bananowy, bo obiecałam kilku osobom, że dam im spróbować.

W czwartek również nie byłam w szkole, ponieważ okazało się, że przez egzaminy mamy tylko 2 lekcje i to jeszcze z 2-godzinną przerwą między nimi. No nie no tak się nie bawimy, więc zostałam w domu. I z nudów obejrzałam 365 dni. Szczerze mówiąc, to miałoby potencjał. MIAŁOBY to kluczowe słowo. Imo bohaterka powinna być bardziej zaborcza, a nie tak z dupy po SPOJLER dwóch miesiącach planować ślub, bo nagle jest wielce zakochana. To dupy się nie trzyma. 

PAMIĘTAJCIE, ŻE NIE WAŻNE JAK PRZYSTOJNY MOŻE BYĆ PORYWACZ/OPRAWCA/WHATEVER TO NADAL JEST TO OPRAWCA. 

I podczas oglądania filmów mam przemyślenia, co ja bym zrobiła w takich sytuacjach i miałam kilka lepszych opcji. Opcja nr 1: cały czas darłabym ryja albo udawałabym psychicznie niestabilną. Opcja nr 2: przy każdej najmniejszej okazji próbowałabym uciekać, a nie laska sobie poszła na zakupki i faktycznie robiła zakupki. Opcja nr 3: udawałabym wielką miłość, żeby ostatecznie zyskać zaufanie i spierdolić. Nie wiem jak wy, ale gdyby 3 opcja wydarzyła się w filmie, to byłoby o wiele lepiej. Jedyną postać, którą actually polubiłam to ta jej psiapsi, która ją opieprzyła za to wszystko. A jedyny fragment, kiedy się zaśmiałam to wtedy, kiedy ona do niego ty makaraniorzu jebany.

Dobra, w piąteczek wróciłam i też wbiłam spóźniona na matmie, ale miałam tak zaczepisty outfit, że w sumie było to nieco zaplanowane. I ja takie dzień dobry, a babka do mnie, że już myślała, że nie przyjdę, a ja takie, że ale jak to na matmę nie przyjść? Na wf za dużo nie robiliśmy, tylko sobie plotkowaliśmy, a przed biologią dałam moim friends spróbować chlebek. Do tego miałam zrobiony również krem na bazie awokado, ale zapomniałam łyżeczki, więc poleciałam do sklepiku szkolnego po plastikową łyżeczkę. I wszyscy tak czekają w kolejce, a ja tak drę ryja czy ma pani plastikową łyżeczkę. A ta babka do mnie takie, że kochana, ja nie wszystkim tak rozdaję plastikowe łyżeczki. Bez kitu myślałam, że jednak mi jej nie da.

Potem to tam nieważne, na geografii też jeszcze trochę jadłam tego chlebka, a potem mieliśmy spacerek. Chwilę wcześniej padało, więc ten spacer był taki niepewny, ale w końcu poszliśmy. Haczyk jest taki, że babka wspomagająca prowadziła i zaprowadziła nas do lasu i w sumie do końca nie wiedziała jak iść. No, ale tak sobie plotkowałam z tą bardziej ogarniętą częścią, bo była taka polana z ławkami i sobie usiedliśmy w takim kółku wzajemnej adoracji, jak najbardziej oddalonym od reszty. W sumie to było kjut, a moje żarty o śmierci dopełniały wszystko. Polecam.

~Queenie

Przeżyć W Liceum | klasa druga, trzecia i czwartaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz