Bujałam się na krześle, myśląc nad projektem pasującym do tematu - innowacyjna, kreatywna. Zajebiście, bo do tego tematu pasuje chyba wszystko.
– Grr. Cholera– warknęłam, zgniatając chyba setną kartkę i wyrzuciłam kulkę w stertę nieudanych projektów.
– A z tym co niby jest nie tak?– spojrzała wyraźnie znudzona przyjaciółka, przeglądając papiery.
– Jest zbyt nudne, Tikki– odparłam załamana i uderzyłam głową w biurko, aż się zatrzęsło, a ja mocno odczułam głupią reakcję.
Tikki jest dla mnie jak siostra, zawsze była dla mnie wsparciem, a znamy się odkąd sięgam pamięcią. Nigdy nie spotkałam drugiej tak pozytywnej i impulsywnej osoby. Tikki to prawdziwy wulkan energii, nawet ja nad nią nie nadążam, ale właśnie to w niej jest najcudowniejsze, mimo że często przez to miałam ochotę zaszlachtować czerwonowłosą.
– Dowiem się?– rzuciła we mnie kapciem, który ledwie minął się z moją twarzą.
– Ej!– złapałam przedmiot i rzuciłam w jej kierunku z uśmiechem irytacji.
– Pytam od kilku minut a ty myślisz i myślisz. Jeszcze jakbyś miała czym– posłała mi krzywy uśmieszek.
– Zołza– burknęłam.
– Suka. Kocham cię – posłała mi całusa.
– Ja ciebie też – przewróciłam oczami i pokręciłam głową. – Po prostu no te wszystkie projekty są do dupy! Nie mogę wysłać żadnego z nich do tej szkoły, błagam cię. To renomowana szkoła, trzeba wybulić kupę kasy, żeby się tam dostać a dodatkowo trzeba też mieć duże umiejętności. – załamywałam się, coraz bardziej popadając w rozpacz i zastanawiając się, czy w ogóle ma jakikolwiek sens próbowanie się tam dostać.
– Jeny, no to myśl dziewczyno– powiedziała, jedząc ciastko.
– Ale do tego tematu pasuje po prostu WSZYSTKO– tłukłam głową w biurko, jakby wstrząsy miały spowodować jakieś niesamowite poruszenie już przepalonych szarych komórek mózgu.
– Zastanów się po kolei, co kojarzy ci się z innowacyjnością. A potem, co kojarzy ci się z kreatywnością i to połącz. Przecież potrafisz, Marinette. Myśl, co potrzeba teraz ludziom, co potrzeba teraz modzie. Oprócz ciebie oczywiście – pocałowała mnie w policzek, przez co poczułam ciepło w sercu i przejście delikatnego prądu między naszymi ciałami– Bądź kreatywna– teatralnie chodziła po pokoju– Bądź innowacyjna! Bądź modą!– krzyczała i popisywała się, jak to miała w zwyczaju, kiedy nie radziłam sobie z życiem i otaczającą mnie rzeczywistością.
Zaczęłam się śmiać z jej gestykulacji.
– Już wiem!– poczułam nagły przypływ weny, jak za dotknięciem jakiejś chorej różdżki. Nie chciałam się jednak zastanawiać nad magiczną mocą pocałunków dziewczyny, obawiając się, że nagły obraz, który pojawił się w moim umyśle, mógłby rozmyć się w powietrzu, pozostawiając chłodne rozczarowanie– Dzięki, Tikki– zabrałam się za rysowanie, obróciwszy od przyjaciółki.
Zabrałam się za przelewanie na papier chorego połączenia, jakie zrodziła wyobraźnia, co jakiś czas zastanawiając się, czy wszystko ze mną w porządku, skoro jestem w stanie od tak wymyśleć coś równie niepokojącego. Kilkakrotnie zmieniałam koncepcję projektu, jednak już wiedziałam, jak powinna wyglądać kreacja. Nie mam pojęcia, ile czasu zajęło mi kreślenie projektu, ale nie dbałam o to zbyt pochłonięta wyimaginowaną krainą, gdzie władam ja, a moimi poddanymi są stwarzane przeze mnie ubrania. Z pewnością nie jestem do końca poczytalna, skoro tworzę taką krainę, ale myślę, że każdy na swój sposób jest wariatem lub przynajmniej chcę tak myśleć, żeby nie zwariować całkowicie.
– MAM!– wykrzyczałam, wyrzucając w górę ramiona, zachwycona efektem, prezentującym się na niedawno pustej kartce.
– To nie ja zjadłam ciastko!– krzyknęła, gwałtownie podnosząc głowę z podłogi. Kosmyki dziewczyny były w nieładzie, tworząc burzę plątaniny na jej twarzy a na policzku widniała plama ze śliny. Ile zajęło mi rysowanie? Pewnie długo, skoro Tikki zdążyła zrobić sobie drzemkę.
– Wymyśliłam, Tikki– powiedziałam, ignorując jej krzyki o ciastkach i starałam się nie wybuchnąć śmiechem, patrząc jak wyplątuje się z pułapki własnych włosów.
Wstałam od biurka i przedstawiłam dziewczynie swój projekt.
– Kurwens, zajebiste– wzięła kartkę w ręce i obejrzała dokładnie, obracając ją, jakby ubranie miało wyglądać inaczej w zależności od tego, z której strony jest eksponowane– Za nic bym nie ubrała, ale myślę, że komisja zeszcza się, jak to zobaczy– uśmiechnęła się szeroko, prezentując jednocześnie błysk w oczach. Zawsze, kiedy dziewczyna szczerze się uśmiechała, w jej oczach pojawiała się iskra, której najpewniej nie spostrzegał nikt, kto wystarczająco długo nie znał nastolatki.
Tikki zawsze była bardzo bezpośrednia. Lubiłam to, można powiedzieć, że taki jej styl.
Usłyszałam pukanie w klapę podłogi i po chwili do pokoju weszła moja mama.
– Dziewczynki, spóźnicie się do szkoły– zawsze mówiła na nas ,,dziewczynki", mimo że jesteśmy już dorosłe.Jeny, już ta godzina. Znowu spędziłam nad projektem całą noc? Rzeczywiście muszę lądować w jakiejś tajmniczej krainie, która zamienia minuty w godziny a godziny w dni. Nie mam jednak teraz czasu, aby wystarczająco długo się nad tym zastanawiać. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę siódmą czterdzieści jeden, co oznacza, że razem z Tikki męczyłam projekt dziewięć godzin, czego najwyraźniej nie odczułam. Inaczej było z moją towarzyszką, która ledwo otwierała oczy.
– Już schodzimy– uśmiechnęłam się, zbierając stertę śmieci do kubła.
Umyłam twarz, zęby i ubrałam się w białą koszulkę bez ramiączek w kolorowe paski i czarne szorty, a na nogi białe baleriny. Włosy związałam w dwa kucyki. Tikki ubrała swoje luźne, poszarpane jeansy i czarny top z wycięciem na plecach a włosy zostawiła, żeby luźno opadały. Uwielbiała eksponować swoje długie, czerwone włosy. Poprawiła tylko prosto przystrzyżoną grzywkę i była gotowa na podbój jednego z ostatnich dni szkoły.
Zabrałyśmy po croissancie do torby i ruszyłyśmy do szkoły.
– Ciężko uwierzyć, że przekraczamy te mury po raz ostatni– zamyśliła się.
– To prawda. Będzie mi brakować tych wszystkich wariatów. – Uśmiechnęłam się na wspomnienia wszystkich odpałów i wycieczek, jakie wydarzyły się przez ostatnie lata. Poczułam dziwne zakłucie w sercu, uświadamiając sobie, że tak naprawdę przyjaciele stali się moją drugą rodziną, której już więcej miałam nie zobaczyć. Co prawda będziemy spotykać się na kawę, czy po prostu na mieście w wolnej chwili, jednak to nie to samo. No i pozostaje kwestia, że wielu z nas wyjedzie z Paryża, żeby poszukać szczęścia gdzieś indziej. Na tę chwilę wiem, że Max wyjeżdża do Ameryki. Przyjęli go na studia z technologii od razu, jak tylko zobaczyli roboty chłopaka. Byli pod wielkim wrażeniem.
Weszłyśmy do klasy. Aż łezka się w oku kręci, kiedy patrzę na nich wszystkich. Juleka zapatrzona w Rose, która żywo gestykuluje, rozmawiając najpewniej o jakiejś romantycznej historii, Kim drażniący się z Alix i Natheaniel, który bazgrze coś w notatniku. Nie ma jeszcze Vanessy, Cortney, TJ'a i Lily, co akurat mnie cieszy, bo nie cierpię laski.
Tikki uciekła do chłopaków z drużyny siatkówki a ja zajęłam swoje miejsce w ławce. Pozwoliłam sobie na chwilę refleksji i czerpania z tego momentu.Z zamyślenia wyrwała mnie nauczycielka, która zaczęła sprawdzać listę obecności.
– Bardzo się cieszę, że przyszliście dzisiaj taką liczną grupą – uśmiecha się wychowawczyni – Oczywiście nie będziemy robić zwykłej lekcji, jesteście już że tak powiem na wylocie – zaśmiała się, a z nią reszta klasy – Pomyślałam, że dobrze będzie powspominać nasze wspólne przygody, zanim na dobre się z wami rozstanę.
Nauczycielka włączyła projektor i wspólnie oglądaliśmy zdjęcia i nagrania ze wszystkich wycieczek oraz wydarzeń szkolnych, w których braliśmy udział.
– Aż łezka się w oku kręci, jak pomyślę, ile czasu z wami zmarnowałem – zażartował Kim.
To prawda, kawał czasu przeżyliśmy – pomyślałam, dopracowując projekt swojej kreacji.___________________________________________
Mamy to! Zaczynamy nową przygodę alternatywnego świata Miraculum!
CZYTASZ
Miraculous Gang
FanfictionMarinette po skończeniu szkoły, decyduje się na pracę u bogaczy, aby zarobić na studia. Syn pracodawcy jednak ma swoje tajemnice, w które wplątuje młodą dziewczynę. Podwójne życie właśnie się zaczyna. Uwaga! W książce mogą pojawić się: - sceny +18 ...