Prolog ✓

467 23 11
                                    

Cześć, nazywam się Sara.

Chciałabym opowiedzieć swoją historię.

Mimo że jest ona dość długa i ciągnąca się, sądzę, że jest warta uwagi. I na wstępie chciałabym zaznaczyć, że wszystko dzieje się spontanicznie. To, co robię, czasem jest przemyślane, a czasem nie.

Czasem niektóre rzeczy się układają, a czasem — nie.

Cóż, tak w życiu mniej więcej bywa, że nieraz jesteśmy nad wozem, a nieraz pod.

Oczywiście cały czas musimy poświęcać się, patrzeć na cenę każdego, naszego działania. Wszystko niesie za sobą jakieś konsekwencje i nieraz one są złe, dobre, a jeszcze nieraz — po prostu nijakie.

Osobiście staram się trzymać złotego środka, ale jako Rycerz Jedi... Nie jest to wcale takie proste, jak mogło by się wydawać.

Zacznę od tego, że w wieku dziesięciu lat zostałam przygarnięta przez dwóch facetów. Jeden był nieco wyższy, od poprzedniego. Jeden nazywał się Mistrz Ànur, zaś drugi to był Mistrz Chen.

Osobiście wolałam Mistrza Chena, bo tamten wydawał się... zgorzkniały, bardzo poważny.

Nie przypominał przynajmniej osoby, z którą łatwo można było by się dogadać.

W późniejszym czasie opiszę także każdego, kogo spotkałam w trakcie moich przygód, jednak na to jeszcze przyjdzie pora.

Choć wolałabym nie wymieniać tu niektórych imion, bo aż mi się niedobrze robi, gdy je słyszę, to jestem zmuszona przedstawić co po niektórych, ażeby niczego nie pomieszać.

Niektórzy są tutaj strasznie natrętni i czepliwi, że mam ochotę ich zadźgać mieczem, albo chociaż wrzucić do lodowatej wody, by zamarzli.

Z niektórymi zaś bardzo dobrze potrafiłam się dogadać.

Jednak... Z biegiem lat, istniały również takie śmiecie, co prawie zniszczyły mi życie, moim przyjaciołom oraz wielu innym członkom Akademii, do której uczęszczam.

Aktualnie mam siedemnaście lat.

Pomału kończę szkolenie na prawdziwego Rycerza Światłości broniącego Galaktykę.

Z początku ćwiczenia były trudne.

Nieraz musiałam namęczyć się, żeby przejść pole treningowe.

Przygotowania opierały się przede wszystkim na sztuce koncentracji, na sztuce przetrwania, na wykazaniu się dobrą kondycją fizyczną, a ponadto; wiedzy o Mocy i wiedzy o ludzkim umyśle, zarówno o podłożu psychicznym jak i nerwowym.

Dobra orientacja w terenie także była przydatna, zdolność opanowania technik obronnych również, czy też idealne posługiwanie się przeróżnymi narzędziami.

Na własnych oczach widziałam istne maszyny do mordowania, że aż normalnemu człowiekowi gały by powylatywały!

Nigdy jakoś nie zastanawiałam się nad byciem Jedi.

Nie jestem żadnym Wybrańcem, nie mam jakichś nadzwyczajnych zdolności.

Zostałam wciągnięta w to przypadkowo, ale że Mistrz Ànur uznał, że mam spory potencjał do walki ze złem, to mi pozwolił u nich być i właśnie od tamtej chwili zaczęto mnie strzec jak oka w głowie.

Niesforna uczennica: Początek wojny || Część pierwsza ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz