- Przepraszam cię za Tezeusza - powiedział Newt, gdy tylko zamknęły się drzwi za jego bratem kilkanaście minut później. Jenna była poruszona tymi słowami, lecz starała się tego nie pokazać.
- Spokojnie, Newt - mruknęła, ocierając twarz ze skroplonej pary. - To nie jest pierwsze, i zapewne nie ostatnie moje starcie z nim, już przywykłam, że...
- Ale ja nie pozwolę mu tak o tobie mówić - przerwał jej Newt, co zupełnie ją zaskoczyło. Nie potrafiła na to sensownie odpowiedzieć, więc odchrząknęła tylko, jakby sygnalizując zmianę tematu.
- Przynajmniej to mi naprawdę pomogło. Czuję się o wiele lepiej. - Wskazała na napar, który w istocie sprawił, że jej ból głowy zniknął bezpowrotnie.
- To przygotuję więcej - zaoferował Newt natychmiast, ruszając w stronę kuchenki.
- Ale... - zaczęła Jenna, chcąc powiedzieć, że naprawdę nie było to już konieczne, jednak zauważywszy determinację Scamandera, ostatecznie zrezygnowała. - To ja zobaczę, co u Urwisa... - powiedziała, powoli podnosząc się z krzesła.
- Newt, to było genialne! - szepnął Jacob, trącąc przyjaciela łokciem, gdy Jenna wyszła. - Oby tak dalej!
Scamander nie odpowiedział, lecz uśmiechnął się delikatnie. On także był z siebie bardzo zadowolony i liczył, że ta odwaga go już nie opuści.
- A tak swoją drogą, Newt... Czy twój brat mówił poważnie? - zapytał Jacob cicho, tracąc nagle humor. - Wiesz, czy on przypadkiem nie wyczyści mi pamięci czy coś...?
- Na pewno by chciał, ale nie pozwolę mu na to. Jenna zresztą też nie.
Wtedy mały uśmiech wkradł się na twarz Jacoba, który po chwili spuścił wzrok.
- Dzięki, Newt. Prawdziwy z ciebie przyjaciel.
Następnego dnia dzięki naparowi Jenna czuła się o wiele lepiej, więc zeszła z Newtem do zwierząt. Jacob także był z nimi i starał się pomagać na tyle, na ile mógł.
Wszyscy troje byli w dobrych humorach: Jenna, bo chodziła z Jasperem na ramieniu i rozmawiała z nim wesoło, zmieniając opatrunek Urwisowi, Newt, bo był wśród zwierząt, a Jenna czuła się lepiej, wreszcie Jacob, bo z boku widział dyskretne spojrzenia, które tamci dwoje sobie posyłali, gdy ta druga osoba nie patrzyła.
- Ale z ciebie jest dzielny piesek! - powiedziała Jenna, dotykając swoim nosem mokrego nosa szczeniaka. - No tak, no tak! Nawet nie pisnąłeś przy zmianie tego bandaża. Dumna jestem z ciebie, wiesz?
Słuchający tego Jacob podniósł się znad worka karmy, który podawał Scamanderowi.
- Ja to wciąż powtarzam, Jenna. Byłabyś świetną matką.
- Jacob, psidwak to nie niemowlę, nie porównuj - przekonywała, nie odrywając wzroku od zwierzaka. - Nasz Urwis to mnie nie budzi po nocach, prawda?
Jacob już chciał odpowiedzieć, gdy cała trójka usłyszała, jak ktoś wchodzi na górze do mieszkania. Na moment zamarli, spodziewając się najgorszego, aż nie usłyszeli znajomego głosu.
- Newt! Newt, gdzie jesteś?
Jenna wypuściła powietrze ustami, przytulając do siebie Urwisa.
- No nie wierzę, że to mówię, ale tym razem się cieszę, że to pan ważniak - powiedziała, na co Newt zaśmiał się cicho.
Kilka chwil później cała trójka wyszła z piwnicy na górę, gdzie zastała... Kolejną trójkę.
- Ty! Janet! - zawołała Jenna na widok znajomej twarzy obok Tezeusza. - Jak dobrze cię widzieć, choć szkoda, że z nim - dodała i podeszła bliżej, by przytulić kobietę, której wciąż zawdzięczała ratunek.
CZYTASZ
Wytresuj sobie węża • Newt Scamander
Fanfiction🐍 Jenna Wharflock nie jest w stu procentach sympatyczną osobą z krystalicznie uczciwą przeszłością. Jednak jeśli już komuś pomaga - a jako magizoolog pomaga najczęściej zwierzętom - robi to dobrze. Jako Ślizgonka jest zdeterminowana osiągnąć każdy...