Prawdziwa historia

46 4 124
                                    

Praktycznie cały dzień spędzam ze swoją rodziną. Dużo rozmawiamy, towarzyszy nam zarówno śmiech, jak i łzy. Jestem zadowolona, że powiedziałam im prawdę, czuję się tu naprawdę dobrze. W końcu mogę być w stu procentach sobą w tym towarzystwie. Jestem naprawdę szczęśliwa, choć tęsknię za rodzicami. Chcę, aby byli teraz ze mną. Żyję cichą nadzieją, że przyjadą do miasta, aby mnie szukać. Po spędzeniu czasu z tą rodziną, wiem, że odbudowanie relacji nie byłoby problemem. Po południu rozmawiam z Bumim, Kyą i Izumi. Gdy żyjemy w zgodzie, wszystko jest w porządku. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że jest fajnie. Nie miałam zbyt wielu przyjaciół w Ba Sing Se, bo cały czas udawałam kogoś, kim nie jestem. Przy nich mogę być prawdziwą Mirai. Patrzę na wieżę zegarową i widzę, że dochodzi 18.

- Wiecie co? Ja muszę gdzieś iść, nie martwcie się o mnie, na pewno wrócę przed 20 do domu- mówię do moich nowych przyjaciół.

- Dobrze- odpowiada Kya.

Łapię kontakt wzrokowy z Bumim, widzę, że jest zły.

- Naprawdę chcesz tam iść?- pyta.- Wiesz jakie to jest nieodpowiedzialne? Prawie nie znasz tego gościa!

Kya i Izumi patrzą na nas podejrzliwie, ale nic nie mówią, czekają na dalszy rozwój wydarzeń.

- On jest jedynym, który może cokolwiek wiedzieć, muszę spróbować, bo będę tego żałowała przez całe życie. Mówiłam ci, że możesz iść ze mną- reaguję na słowa kuzyna.

- Nie będę brał udziału w tej akcji. Jeżeli ci się coś stanie, to nie mów, że cię nie ostrzegałem- odwraca się na pięcie.- Kya, Izumi, idziemy stąd- mówi do dziewczyn.

Ja też się odwracam i biegnę szybko w umówione miejsce. Kaen już na mnie czeka. Uśmiecha się na mój widok, a ja odpowiadam mu tym samym.

- Już myślałem, że nie przyjdziesz- mówi.

Wywracam tylko oczami i podchodzę bliżej. Patrzę w jego karmelowe oczy i się rozpływam. Wiem, że nie istnieje nic takiego jak miłość od pierwszego wejrzenia, ale Kaen ma w sobie to coś, co bardzo silnie przyciąga mnie do niego. Zaczynamy iść po chodniku, następuje niezręczna cisza, którą jednak przerywa mój towarzysz.

- Chciałaś się czegoś dowiedzieć, zatem zamieniam się w słuch.

- Słyszałeś może o sprawie, która miała miejsce czternaście lat temu i dotyczyła kapitana Sokki?- nie zwlekam z odpowiedzią, jestem głodna wiedzy na ten temat.

- No słyszałem- odpowiada.- Musiał uciec z miasta z rodziną.

- Tak, to akurat wiem. Interesuje mnie powód tej ucieczki- ostrożnie dobieram słowa.

- A czemu cię to tak interesuje?- pyta i unosi w górę jedną brew.

- Mam swoje powody- odpowiadam wymijająco.

Chłopak się śmieje. Patrzy na mnie jak na małe dziecko, które zadało głupie pytanie. 

- Mówiłem ci, że jestem oczami tego miasta, Mirai. Dziwi mnie tylko, że twój ojciec nie powiedział ci tego osobiście.

Zamieram. Skąd on o tym wie? Nie dowierzam własnym uszom. Momentalnie robi mi się zimno i zaczynam rozważać ucieczkę. Kaen zauważa to zdenerwowanie i próbuje załagodzić sytuację.

- Nie jestem twoim wrogiem, nie zrobię ci krzywdy. Przyznam, że może podsłuchałem trochę twoich rozmów z rodzinką, ale musiałem wiedzieć, co jest grane.

- Ty jesteś nienormalny!- podsumowuję jego wywód.

- Pamiętaj, że jak będziesz wredna, to niczego się nie dowiesz- jego słowa wyprowadzają mnie z równowagi, ale potrzebuję informacji, które posiada chłopak, więc próbuję się uspokoić.

Ognista krew// ATLA fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz