Nie chciałam jechać do domu. Okłamywanie Mii było dla mnie czymś strasznym, dlatego pojechałam za miasto. Chciałam, żeby to co powiedziałam było prawdą. Było. Ale niepełną.
Nie spieszyłam się. Jeśli tak można określić jazdę 160 km/h. Dla mnie to bardzo wolno.
Powoli zaczęło się ściemniać. Na razie nie zawracałam. Czułam przyjemną swobodę i chciałam ją odczuwać jak najdłużej.
Po chwili jakiś inny samochód zaczął mnie wyprzedzać. Nie sprzeciwiałam się. Wolałam jechać tym samym tempem. Wyjrzałam za szybę.
Znów on...
Czy on nie może mnie zostawić w spokoju?
Ale poczułam coś innego niż złość i irytację. Poczułam ulgę... Tęskniłam za błękitem jego oczu, za malinowymi ustami przeciętymi kolczykiem, za blond włosami zaesze postawionymi do góry.
Tęskniłam za nim...
Moje oczy lekko się zaszkliły. Pierwszy raz od śmierci moich rodziców. Wciąż patrzyłam, jak jedzie obok mnie. Odwrócił wzrok od drogi na moje oczy. Szybko odwrócił wzrok. Wkońcu mnie wyprzedził. Nie oddalał się ode mnie. Wręcz przeciwnie, starał się mnie nie zgubić. Dostałam sms. Chwyciłam telefon i odczytałam wiadomość.
Od: Luke
Jedź za mną.W sumie to nie mam nic innego do roboty. A poza tym nigdy nie widziałam całego oddziału policjantów uzbrojonych po zęby i mierzących w dziewczynę, która nawet nie jest niebezpieczna.
Skręcił w boczną dróżkę. Jechaliśmy tak jeszcze chwilę po czym wjechaliśmy na mały placyk. Był całkowicie pusty. Nie otaczały go też żadne budynki. Zatrzymałam się kilka metrów od samochodu Lukasa. Nie wysiadałam. Odchyliłam głowę do tyłu i zamknęłam oczy.
Czekałam...
Moje drzwi otworzyły się lekko. Zastanawiałam się czy to Luke, czy może jakaś ciota z policji, którą wysłali, żeby wyciągnąć mnie z tego cholernego samochodu. Cicho westchnęłam, odpięłam pas i wysiadłam z auta. Prosto w objęcia Luka. Przytulił mnie mocno, a głowę schował w zagłębieniu mojej szyi. Niepewnie go objęłam. Łzy wzebrały mi się pod zamkniętymi powiekami. Zaczęłam cicho szlochać. Luke pocałował mnie w czubek głowy i uspokajająco głaskał mnie po plecach. Odsunął się lekko by spojrzeć na mnie. Spuściłam wzrok. Chwycił moją brodę i uniusł ku górze. W jego oczach była troska. Otarł moje łzy kciukiem.
- Nie płacz, księżniczko... - wyszeptał do mnie. Zagryzłam wargi, żeby nie wybuchnąć płaczem i lekko pokiwałam głową. Brakowało mi tego jak mnie pocieszał, jak mnie przytulał. Jak nazywał mnie swoją księżniczką. Ufałam mu.
Ale musiał być jebanym gliną! Musiał! Wszystko zniszczył tym jednym faktem. To, co się działo pomiędzy nami, moje zaufanie wobec niego, śmiech i łzy, radość i smutek, które czułam przy nim. Moją miłość do niego...
- A gdzie twoja banda policjantów uzbrojona po zęby. Bo takiej piepszonej okazji byś raczej nie przepuścił... - wyszeptałam. Potok łez znów znalazł ujście z moich oczu. Wyrwałam mu się. Nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji. Wsiadłam do samochodu i zatrzasnęłam drzwi. Przyglądałam się, jak Lukas wali otwartymi dłońmi o szybę i coś krzyczał. Wyjechałam z piskiem opon.
Jechałam jak najszybciej. Chciałam już wrócić di domu. A ten dupek mi przeszkadzał. Ciągle za mną jechał. Przyspieszyłam. Jechałam ponad 220km/h. W dupie to wszystko miałam. Łzy w oczach ograniczały mi widoczność. Przede mną był ostry zakręt i urwisko. Zakręciłam bez najmniejszego problemu. Kiedy jeszcze jechałam bokiem tir wyskoczył zza zakrętu i zmiażdżył drzwi od strony pasażera. Jechałam w stronę przepaści.
A potem była tylko ciemność...
CZYTASZ
Furious/l.h.
Фанфик- Masz nie wychodzić z auta. Jeśli nie wrócimy po godzinie masz stąd odjechać i zapomnieć o całej sytuacji. Rozumiesz? - zapytał mnie Luke. -Ale że co?! Mam zapomnieć o tej sytuacji?! O czym ty mówisz Luke?! - Jeśli stamtąd nie wyjdziemy, będziesz m...