Rozdział XXX

191 12 2
                                    


// No dobrze Kochani! Chwile między innymi sprawunkami, wzięcie się w garść i oto jest! Długo wyczekiwany, ale w końcu wrzucony ! :D 
Miłej lektury i zachęcam do pozostawienia po sobie komentarza :D



    - Spektakl okazał się tak udany, że Danił postanowił jeszcze zostać. Większość jego baletnic wróci do kraju. Z nim zostaną trzy, a resztą zajmą się nasze dziewczęta. To doprawdy niewiarygodne! – mówiła jedna z chórzystek.

    - Tak, ale podobno większość nie jest zadowolona, że główną rolę ponownie chcą dać Madeleine. Tej bibliotekarce. Skąd ona się wzięła? I jakim cudem tak tańczy? Ktoś wie? – zapytała inna dziewczyna zerkając w małe, okrągłe lusterko, by poprawić blond kosmyk uciekający z upięcia.

    - Ja tam nic nie chcę mówić, ale podobno pomagał jej w tym sam upiór. – szepnęła jeszcze inna ściszając głos do szeptu. Pozostałe dziewczęta wciągnęły głośno powietrze.

    - Nie tylko to – usłyszały za sobą – Danił bardzo się nią interesuje. Myślę, że to ma dużo wspólnego co do jej debiutu, jeśli wiecie co mam na myśli. – mruknęła Louise poprawiając wstążkę przepasaną w pasie.

    - Myślisz, że tak było? – zapytały chórem.

    - Tak. Zobaczcie jak na nią patrzy. Madeleine udaje, że nic się takiego nie stało, ale to widać z daleka. – kiwnęła głową.

    - No wiecie co... - chrząknęła blondynka odkładając lusterko – cóż za...rozpustnica.

***

    - Ja? Ale...przecież... - Madeleine jąkała się poprawiając co chwila okulary, gdy przyglądała się scenariuszowi opery połączonej z baletem.

    - Myślę, że może to zagrać inna baletnica, ja muszę zająć się swoją pracą. – powiedziała unosząc spojrzenie na Daniła.

    - Och, Madeleine. Już rozmawiałem z Dyrektorami, byli zachwyceni pomysłem. Poza tym stałaś się baletową ulubienicą widowni. Nie każ im cierpieć z powodu braku twego tańca. – niebieskie oczy wręcz lśniły na myśl o nowym spektaklu.

     Madeleine ponownie spojrzała na scenariusz.

    - Sama nie wiem.

    - Proszę, zrób to dla mnie. Po tym muszę wracać do siebie. Daj mi swój ostatni taniec na pożegnanie. – poprosił cicho.

     Madeleine zmarszczyła brwi. Nie miała ochoty, do tego czuła się niekomfortowo w jego towarzystwie, gdy przypomniała sobie jak próbował ją pocałować, lecz wiedziała też, że i jemu wiele zawdzięcza, jeśli chodzi o naukę.

    - Dobrze. Ten ostatni raz zgodzę się na to. – odpowiedziała cicho.

    - Spasiba moja mała bibliotekarko! – zawołał uradowany łapiąc jej drobne dłonie – To dla mnie wiele znaczy.

***

    - Czemu się zgodziłaś? – zapytał Erik drapiąc papier końcówką gęsiego pióra umoczonego w czerwonym atramencie.

    - Poprosił mnie o to. No i pomyślałam, że mimo wszystko też dużo mi pomógł, jeśli chodzi o taniec, więc to będzie okazanie wdzięczności. – odpowiedziała wzruszając ramionami.

     Erik obrócił się na krześle zerkając przez ramie na dziewczynę. Uniósł brew w niemym pytaniu.

    - Nie patrz tak na mnie. – zmarszczyła brwi stukając paznokciem o okładkę książki, którą starała się czytać zagłębiając się w fotelu. Od jakiegoś czasu wszystko wyprowadzało ją z równowagi. Od balu minął tydzień, zima cały czas serwowała im nowe połacie śniegu i lodu, a ona czuła się cały czas przemęczona. Do tego nie miała kiedy tak na prawdę zupełnie odespać. Nawet teraz z chęcią ułożyłaby się do snu.

Upiór w operze - historia nieznanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz