... ze szczęścia.
Moja Is żyje. Mówi do mnie...
- Is... księżniczko, nic ci nie jest? Gdzie jesteś? Ale przecież ty... Nie powiedziałem ci... To moja wina, przepraszam księżniczko. Jak się czujesz? Muszę ci powiedzieć... - mówiłem bez ładu i składu. Kocham ją. Martwię się o nią. Boję się, że to sen, że zaraz się obudzę i Is będzie martwa.
- Luke, uspokój się. Nic mi nie jest. Przyjedziesz do mnie. Nikt nic ci nie zrobi, obiecuję.
- Mhhmmm, zaraz będę. - odpowiedziałem szybko.
Wziąłem klucze i pobiegłem do samochodu. Jechałem jak najszybciej. Chciałem już,zobaczyć Isę. Chciałem mieć ją w moich ramionach.
Podjechałem pod jej dom i wbiegłem do domu. Spojrzałem na Mię, która stała w przedpokoju. Wskazała na piętro, a ja szybko wbiegłem po schodach. Zauważyłem otwarte drzwi na końcu korytarza. Podbiegłem do nich.
Na łóżku leżała moja księżniczka. Wprost rzuciłem się na nią biorąc w objęcia i tuląc tak mocno, jakby miała zaraz zniknąć. Zacząłem płakać. Ale ti nie były łzy smutku ani radości. To były łzy prawdziwego szczęścia. Isa mocno wtuliła się w mój tors. Byłem przeszczęśliwy z takiego obrotu sprawy. I przez całe dwa dni myślałem, że ona nie żyje. Dwa piepszone dni czułem się jak jakieś gówno.
Ale teraz wszystkie negatywne emocje opuściły moje ciało. A,zastąpiła je Isabel.
- Muszę ci coś powiedzieć...
CZYTASZ
Furious/l.h.
Fanfiction- Masz nie wychodzić z auta. Jeśli nie wrócimy po godzinie masz stąd odjechać i zapomnieć o całej sytuacji. Rozumiesz? - zapytał mnie Luke. -Ale że co?! Mam zapomnieć o tej sytuacji?! O czym ty mówisz Luke?! - Jeśli stamtąd nie wyjdziemy, będziesz m...