25

518 36 8
                                    

Rok później

Riley

– To podpisuje, może Pan się zgłosić za jakiś czas. Dam znać. – Podałam z uśmiechem dłoń ciemnoskóremu mężczyźnie. Ucieszony z książką pod pachą wybiegł z redakcji. Takich klientów lubię.
Od jakiegoś czasu zyski wzrosły oraz mamy więcej klientów. Może jest to spowodowane zniknięciem mojego byłego szefa. Jedna z pracownic zgłosiła  sprawę na policję z mocnymi dowodami. Nie miał szans się wycackać. Na jego stanowisko wytypowano mnie, gdzie tego się kompletnie nie spodziewałam. Jednak bez chwili zawahania się zgodziłam. Nie robię tylko przy papierach, lecz wciąż redaguje i promuje książki.
Kiedy na zegarze dostrzegłam godzinę siedemnastą, zamknęłam gabinet i żegnając się z pracownikami, opuściłam budynek. Zasiadłam w moim mustangu, gdzie skierowałam się do mieszkania. Po dostaniu awansu i za pomocą Ashley kupiłam nowe, może i lepsze od poprzedniego. Jednopokojowe z dużym tarasem, który ozdobiłam masą kwiatów.
Gdy dojechałam pierwsze, na co zwróciłam uwagę to na tego cholernego ochroniarza, który do teraz za mną jeździ. Zdarzyłam się do niego przyzwyczaić, a nawet i polubić. Jednak od roku czasu jest zbędny. Traci tylko swój czas na mnie. A on pieniądze...
Człowiek ten jest tematem tabu od paru miesięcy. Jest chorą przeszłością, o której pragnę zapomnieć. Niestety bezskutecznie. Wspomnienia zostają, lecz ból mija. Powraca gdy spotykam, na przykład Aleksandra. Ashley zerwała z nim wszelkie kontaktu, lecz nie odpuszcza. Często bywa u niej, tylko że pod domem. Wypytuje mnie o nią, co mi również przeszkadza. Nie same pytania, lecz jego osoba. Nie zrobił mi nic złego, ale jest częścią złych wspomnień.

– Wiesz Riley, że jeśli coś Ci się dzieje, możesz do mnie walić od razu – powtarza za każdym razem Aleksander. Jednak nadal jest mi ciężko.
Ochroniarz o imieniu Anton wyszedł z wozu, stając mi na drodze wejścia do budynku. Jego mina nie wróży nic dobrego. Mam nadzieję, że nic się nie stało.

– Co jest Anton? – zapytałam, widząc jego zmartwioną minę.

– Jakiś facet jest pod budyniem, zapiera się, że jest z tobą umówiony. – Wskazał głową, pod klatkę, gdzie dostrzegłam tego palanta. Jeszcze jego brakowało.

– Mógłbyś go wyrzucić tysiące kilometrów stąd? – zapytałam, na co się uśmiechnął. – To Chris mój były, zdradził mnie. Nachalny facet.

– Mogę mu nawet wpakować magazynek w głowę, ale na to potrzebuje pozwolenia Ethana. – Na dźwięk jego imienia, poczułam ukłucie w sercu, a mój ból znów został odkopany. Nienawidzę słyszeć, chociażby jego imienia.

– Zrób po prostu coś, aby go tu więcej nie było – poprosiłam i poszłam wraz z moim ochroniarzem do mężczyzny.

– Kim jest ten fagas? – zapytał Chris, nie odwracając wzroku od Antona. Ten za to zachowuje spokój i nie pokazuje, jakiej kolwiek złości.

– Nie powinno cię to interesować. – Tylko tyle powiedziałam, wyminęłam go. Kiedy chciał znów mnie zatrzymać, tym razem Anton szarpnął nim i popchnął w inną stronę.

– Jesteś zwykłą kurwą Riley, kurwą! – krzyczał, ale zignorowałam to. Chris jest ostatnią osobą, którą powinnam się przejmować. Myśli, że jak się pojawi raz na jakiś czas, to mu wybaczę. Facet te jest nienormalny. Następnym razem zgłoszę to na policję, to dostanie zakaz zbliżania się.
Otworzyłam drzwi, a na korytarzu zrzuciłam z obolałych stup czarne szpilki. Ashley stwierdziła, że nie wypada, abym na takim stanowisku chodziła w zwykłych białych trampkach. Tak więc przyzwyczaiłam się do tych morderców moich stup. Po sześciu godzinach pracy, ich nie czuje. Dlatego pierwsze co zrobiłam to kawę w ekspresie, a potem włączyłam telewizor z drugą częścią zmierzchu. Uwielbiam ten film, szczególnie głównego bohatera Edwarda Cullena.
Kiedy miałam zamiar otworzyć paczkę chipsów, zaczął dzwonić mój telefon. Z cichym westchnięciem, zaczęłam szukać go gdzieś na kanapie.

– Co Ashley? – zapytałam, pakując do ust pierwsze chipsy, czekając na jej wyjaśnienia. Kiedy chce odpocząć od pracy, chce to zrobić naprawdę.

– Musisz przyjechać, do mnie – powiedziała, zdołowana co mnie lekko przeraziło. Coś się stało? Coś Aleksander jej zrobił? Nie na pewno nie. A może.

– Co jest? – Wstałam z łóżka, podchodząc do okna.

– Olek ma ci coś do powiedzenia.

– Zaraz będę – odpowiedziałam, po czym się rozłączyłam. Zgasiłam telewizor, a paczką przyszłości rzuciłam o stół. Ubrałam białe trampki, gdyż po tym dniu szpilek mam dość. Do kieszeni wrzuciłam kluczyki od samochodu i opuściłam mieszkanie. Na dole machnęłam do Antona na znak, że wychodzę. Kiedyś mi to przeszkadzało, teraz po zobaczeniu, że w Nowym Jorku dzieje się dużo złego, cieszę się, że mam ochroniarza. Odpaliłam mustanga i skierowałam się w stronę domu przyjaciółki. Musiało coś się stać, skoro w jej progach zawitał sam Aleksander González. Bez powodu nie wpuściłaby go.
Po przejechaniu dwóch ulic zaparkowałam pod budynkiem, po czym weszłam na piętro. Kiedy miałam już zapukać, serce mi zabiło. Słowa Ashley nie zabrzmiały optymistycznie. Po wejściu tam czeka mnie nic dobrego. Chyba. Pokiwałam głową i bez pukania weszłam do środka.
Zawitała mnie cisza i zapach Ash, ostra pomarańcza z czekoladą. Poszłam do salonu, gdzie Ash siedzi na sofie, a Olek stoi koło okna, nie odrywając wzorku od świata na zewnątrz.

– Możecie mi do cholery wyjaśnić, o co tu chodzi? – zapytałam, wymachując dłońmi. Nie lubię podchodów, tajemnic.

– Ty jej powiedz. – Ashley wstała i zniknęła w swojej sypialni, przez co zostałam sama z Gonzálezem. Usiadł na kanapie, a ja obok niego.

– Powiedz mi.

– Riley, nie zdenerwuj się tylko, ale Ethan wraca do Nowego Jorku. – Pierwszy cios. Jego imię działa na mnie niczym nóż kierowany prosto w serce. Albo i gorzej?

– Po co? – zapytałam, patrząc w jego niebieskie tęczówki. Widzę w nich zakłopotanie, więc to nie jest wszystko.

– Do ciebie Riley. – Kolejne ciosy. – On bez ciebie jest jak wrak, nie jest taki jak przedtem. Przestał pracować, imprezuje, pije i wpadł w duże kłopoty. Jeśli dziś nie opuści Seattle, nie przeżyje.

– Zostawił mnie, minął rok. Ja nie chce Olek go tutaj, nie chcę. – Pokręciłam przecząco głową, chcąc pozbyć się od nadmiaru wiadomości. To za dużo. Nie chciałam tego wiedzieć. – I jakie do cholery problemy?

– Zadarł z tamtejszymi ludźmi z mafii. On jest w stanie to załatwić, lecz potrzebuje cię.

– Ja nie mogę – powiedziałam i opuściłam mieszkanie, płacząc jak dziecko. Nie mogę w to uwierzyć. Ethan Lockwood wraca do domu. Do Nowego Jorku. „Do mnie”. Tylko czy ja chce?

Walk in heaven|W Trakcie PoprawekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz