Rozdział 8

524 34 2
                                    

Julio



Widok roztrzęsionej Poli bardzo mnie zaskoczył. Od dawna jej w takim stanie nie widziałem. Nie miałem pojęcia, że Mario może mieć taki wpływ na nią. Co prawda, na zaręczynach Pedra, zauważyłem w jaki sposób patrzył na moją żonę. Gdzieś w głębi duszy wiedziałem, że może być coś nie tak. Jednak sądziłem, że ten stary kutas nie odważy się do niej zbliżyć. Będę musiał bardziej pilnować Poli i syna. Nie mogę pozwolić na to, aby historia się powtórzyła, aby Pola znowu musiała walczyć o swoje życie.

Wszystko co miałem dzisiaj do zrobienia odłożyłem na później. Chcę odwrócić uwagę żony, dlatego po krótkim namyśle postanowiłem spędzić resztę dzisiejszego dnia wspólnie z moją rodziną.

Junior na moją obecność zareagował bardzo optymistycznie, co bardzo mnie ucieszyło. Zabawy w ogrodzie nie miały końca. Mały chętnie grał w piłkę, jeździł rowerem, a na samym końcu popływał w basenie. Wieczorem zmęczony, szybko zasnął w moich ramionach. Zaniosłem go do pokoju pozwalając spać do rana.

Teraz w końcu, będę mógł poświęcić całą swoją uwagę Poli. Zszedłem na dół do salonu, gdzie moja żona siedziała na jednej z kanap, pogrążona w myślach. Podszedłem do niej po cichu, aby jej nie przestraszyć, po czym przytuliłem mocno do siebie, całując delikatnie jej szyję.

- Junior już śpi? - zapytała ściszonym głosem, wtulając się w moje ramiona.

- Tak, już śpi. A ty kochana, idź się wyszukuj do wyjścia. Mam dla ciebie niespodziankę. - spojrzała na mnie pytająco, tym razem uwalniając się z moich ramion.

- Mam się, już bać? Nie sądzisz, że jak na jeden dzień mam dosyć niespodzianek? - zapytała lekko zdziwiona moją propozycją.

- Moich nie musisz się bać Mi Vida. Obiecuję, że będziesz mile zaskoczona. - Pola w końcu lekko się uśmiechnęła, po czym wstał i ruszyła na górę do sypialni, aby się przygotować.

Na szczęście o nic więcej nie pytała. Nie chciałem zdradzać szczegółów, wole mile ją zaskoczyć. Również wstałem, podążając tą samą drogą co ona. Szybki prysznic przed wyjściem, przyda nam się obojgu.

Oddając się chwili namiętności i zapomnieniu pod prysznicem, w końcu możemy wyjść z domu. Na początek wieczoru postanowiłem zabrać żonę na kolację, do małej restauracji, w której nie będziemy nikomu rzucać się w oczy. Gdzie nikt nie będzie na nas zwracał uwagi.

W romantycznej wręcz atmosferze, zjedliśmy pyszną Paelle, po czym jak para zakochanych w sobie nastolatków poszliśmy na spacer. Idąc wąskimi uliczkami, co kawałek całowałem moją żonę, pokazując przy tym jak bardzo ją kocham. Chcę, aby wiedziała jak bardzo jest dla mnie ważna. Chciałem chociaż, przez chwilę poczuć się jak zwykły człowiek. Odłożyć na bok wszystkie problemy, których każdego dnia przybywało.

-Jesteś dla mnie wszystkim. - powiedziałem Poli zgodnie z prawdą. Chcę, aby zawsze o tym wiedziała. Aby, nigdy nie zapominał chwil, które spędziliśmy razem.

- A ty dla mnie. Tak bardzo cie kocham Julio.

Kurde, gdyby ktoś teraz nas zobaczył, to miał by o czym rozmawiać. W drodze powrotnej, chwyciłem Pole ponownie za dłoń prowadząc na nie wielką skarpę, obok naszego domu.

- Gdzie jesteśmy? Przecież stąd widać nasz ogród i cały dom. - powiedziała zaskoczona nie odrywając wzroku od widoku, który miała przed sobą.

- Jest to miejsce, do którego zawsze uciekałem, gdy byłem małym chłopcem. Nikt nigdy mnie tu nie znalazł. Gdy miasto zalewa zmrok, to właśnie z tej skarpy, mogę wszystko obserwować. Zaczynając od zachodu słońca czekając, aż księżyc zastąpi jego miejsce na niebie. To jak miasto po woli gaśnie, jak ludzie chcąc uciec od ciemności pogrążają się w swoich snach, mając nadzieję na lepsze jutro. To właśnie, to miejsce było i jest dla mnie moją samotnią i oazą spokoju. To tutaj mogę wszystko na spokojnie przemyśleć. - patrzyła cały czas przed siebie, próbując zrozumieć moje słowa.

- Często tu przychodzisz? - po krótkiej chwili, w końcu się odezwała do mnie, zmniejszając przy tym odległość jaka nas dzieliła.

- Czasami tak, chociaż nie tak często jak kiedyś. Teraz nie muszę uciekać, teraz mam ciebie i syna. - Odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

- To dlaczego tu jesteśmy?

- Chciałbym, abyś wiedziała, że jesteś dla mnie całym światem i chociaż nie raz cię jeszcze zawiodę to, to będzie miejsce, do którego będziesz mogła uciec przede mną. Mając świadomość, że tu jesteś, będę po prostu spokojniejszy. A ty będziesz mogła zawsze, ale to zawsze wyczuć moją obecność, chociaż mnie tutaj nie będzie. - objąłem ją w pasie, zaciągając się jej słodkimi zapachem.

- Nie sądziłem, że kiedyś będę czuł to co czuję teraz. Chcę, abyś wiedziała, że kocham cię i zawsze będę kochał. - te uczucia są dla mnie nowością. Kiedyś kochałem matkę, niestety odebrano mi ją w okrutny sposób. Później ojciec wymazał ze mnie wszystkie uczucia. Wszystko się zmieniło, gdy poznałem Pole. I o mało jej nie straciłem.

- Wiem o tym. Zresztą nie myślałam, że taki z ciebie romantyk. - roześmiała się w głos. Na co ją pocałowałem, dotykając jej piersi przez materiał lekkiej sukienki, którą na sobie miała.

- A teraz panie Martinez, nawet nie waż się przerywać tego co właśnie zacząłeś. - odwzajemniła mój pocałunek, nie dając mi dojść do słowa.

W sumie nawet nie miałem zamiaru nic więcej mówić. Słowa w tej chwili są zbędne. Pola wykorzystując cała sytuacje, ściągła ze mnie koszulkę całując po woli moją klatke piersiową, kierując swoją głowę coraz niżej. Rozpięła rozporek moich spodni, suwając je jednym ruchem razem z bokserkami.

- O kurwa. - Wciągnąłem głośno powietrze, tylko że tym razem nie po to, aby się uspokoić, a dlatego, że moja żona ustami działała cuda.  Czułem jak oddaje mi się z każdą minutą coraz bardzie. Nie czekając dłużej podniosłem ją wyżej. Ściągłem z niej sukienkę, pieszcząc przy tym delikatnie jej piersi, które płonęły pożądaniem, odkrywając i całując każdy centymetr jej słodkiej skóry. Nasze ciała połączyły się, idealnie do siebie pasując. Mój kutas z łatwością znalazł się w jej środku, czując się tam jak w raju. Czułem jak zachłanna kobiecość Poli, za każdym moim pchnięciem zaciska się na mnie coraz mocniej. Rozkoszując się widokiem jej twarzy oraz oczom, które były już zamglone z przyjemności, poddałem się jednej z najlepszych rozkoszy jakie mi dawał. Nasze ruchy stawały się coraz szybsze, a oddech przyspieszył. Pocałunki namiętne, skóra z każdym dotykiem stawała się coraz bardziej rozpalona. W końcu orgazm, który wybuchnął w nas jesnoczes był długi, zalewał nasze ciała ugaszając pragnienie, które cały czas od czuwaliśmy będąc blisko siebie. Uwielbiam kochać się z moją żoną. Uwielbiam dni, w których możemy być sobą.

Po tym jak skończyliśmy się kochać, Pola wtuliła się we mnie dając nam czas, abyśmy mogli wrócić do normalności, która na nas czeka.

- Kocham cię, pamiętaj o tym zawsze. - Powiedziałem ponownie zatracając się w jej ustach.

- A ja ciebie Julio. I ty również o tym pamiętaj. - Powiedziała oddając w ten pocałunek całą siebie.

Czas wracać, ale ten dzięń zawsze pozostanie w naszej pamięci. Mam tylko nadzieję, że przed nami jeszcze dużo takich chwil. A problemy, które na nas spadły, szybko uda nam się rozwiązać.

Pomimo życia jakie przyszło nam wieść, mamy możliwość spędzenia go razem. Dobrze wiem, że nie jestem dobrym człowiekiem i karma kiedyś mnie dopadnie. Jednak do tego czasu, mam zamiar brać tyle ile zdołam. Każdą przeszkodę na swojej drodze będę starał się pokonać, a jeżeli coś zdoła mnie pokonać szybciej, chcę aby moja żona zapamiętałam mnie właśnie takiego jakim jestem w tej chwili.



Rozłączeni w czasie. Tom 2 Zakończona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz