Rozdział VII

429 24 46
                                    

Boże, jaki on jest piękny. Jego byle jak spięte włosy wyglądają cudownie. Jego oczy... Czuję, że w nich tonę. Jego śliczna dłoń wyciągnięta w moją stronę... Brak mi słów, żeby opisać jego piękno. Jest idealny.

-Naomi? Wszystko w porządku? - zapytał.

-Tak, przepraszam. Zamyśliłam się. Już idę.

Eren wziął mnie na ręce. Zrobił to tak, jakbym nic nie ważyła. Czułam jego ciepło. Wtulanie się w jego ramiona działa lepiej niż wizyta u psychologa. Czas jakby się zatrzymał. W tym momencie liczy się dla mnie tylko to, że jestem przy nim i słyszę jego żywe, bijące serce. Nie chcę, żeby tego kiedyś zabrakło w moim życiu.

-Nie wiem o czym tak myślisz ale przyjemnie się na ciebie patrzy. Masz śliczny uśmiech. W dodatku w moich ramionach wyglądasz tak bezbronnie.

Nie wierzę... On mi się przez cały ten czas przyglądał. Mam nadzieję, że nie domyślił się o czym myślę. Spaliłabym się ze wstydu. Z drugiej strony on też mi się przyglądał i w dodatku skomplementował mnie. Niestety, pora się skupić na "misji". Dość marzenia.

-Gotowa na szybką przejażdżkę?

-Jasne!

Eren wzbił się w powietrze niczym ptak. Bałam się, że mnie upuści, a jednocześnie dostałam zastrzyku adrenaliny. Wznieśliśmy się wysoko w powietrze by w końcu wylądować na murze. Widok był bardzo zachwycający! Byłam 50 metrów nad ziemią. Nigdy nie lubiłam chodzić po górach, więc nie wiedziałam, że mogą byś tutaj takie widoki.

-Możemy chwilę poczekać. Widzę, że zadowalasz się widokiem. Twoje oczy aż byszczą.

-Tu jest pięknie. Uwielbiam podziwiać widoki. - mówiąc to, skierowałam swój wzrok na chłopaka.

Znowu zawiesiłam na nim swój wzrok... Naprawdę ciężko mi skupić się na czymś innym, gdy on jest przy mnie.

-Mówiąc o widokach, masz na myśli mnie? - zaśmiał się.

-Oczywiście, że tak. - powiedziałam pół żartem, pół serio.

-Wiedziałem, w końcu tak często mi się przyglądasz. - zawstydził mnie.

-Eren... Co byś zrobił, gdyby coś mi się stało?

-Hmm, znalazłbym kogoś innego do pomocy. Już wiem jak się do ciebie dostać, więc to nie byłoby ciężkie. - znowu sobie zażartował.

Ale dowcipniś się znalazł. Oczekiwałam poważnej odpowiedzi, a jemu jak widać humor dopisuje. No cóż, pora ustawić go do pionu.

-W takim razie... Żegnaj! - krzyknęłam i rzuciłam się z muru.

Sama nie bardzo wiedziałam co robię. Nie mam myśli samobójczych, nie chcę umierać. Spadałam szybko w dół, jednak nie trwało to długo. Znowu znalazłam się w ramionach chłopaka. Miło mi się zrobiło, że rzucił się po mnie.

-Pier*olnął cię ktoś kiedyś? Jak nie to mogę być pierwszy. Mogłaś umrzeć! - posmutniał.

Ja za to wybuchnęłam śmiechem. Nie wiem czemu się tak zachowuję. Może to przez nowe odczucia... Nie ważne. Ja się bawię bardzo dobrze.

-Wiedziałam, że nie pozwolisz mi umrzeć i skoczysz po mnie.

-Głupia... Może jednak cię zrzucę?

Obydwoje się zaśmialiśmy, po czym Eren odepchnął się od muru i razem zaczęliśmy spadać. Na szczęście wylądowaliśmy bezpiecznie po drugiej stronie. Czułam się bardzo dobrze. Praktycznie zapomniałam o tym, że nie jestem u siebie i grozi mi tutaj ogromne niebezpieczeństwo. Eren złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę. Szliśmy bardzo długo przed siebie, aż nie znaleźliśmy się w gigantycznym lesie. Naprawdę gigantycznym. Eren znowu wziął mnie niespodziewanie na ręce i wlecieliśmy na jedną z gałęzi.

Eren x Reader II ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz