Rozdział XXXI

157 15 6
                                    

// Miłego czytania Kochani ;)



    - Dobrze dziewczęta! Tak trzymać, tak jest! I teraz wchodzi Diva zaczynając śpiew! – Danił uniósł dłoń dając znak kobiecie, że nadeszła jej kolej.

     Diva uniosła głowę stając w środku kręgu złożonego z pochylonych baletnic i rozpoczęła arię. W tym samym momencie Louise czekała na swoją kolej, by wejść na scenę, lecz jej uwagę przykuło coś, co zwisało nad pustą widownią. Mianowicie olbrzymi, ciężki i piękny żyrandol. Dziewczyna przymrużyła lekko oczy.

    - Louise! Lousie, na Boga! – zawołał Rosjanin. Baletnica szybko wróciła z zamyślenia na ziemię – Co się z tobą dzieje? Na co czekasz, teraz twoja kolej!

     Giri stojąca za nią lustrowała uważnie zachowanie dziewczyny. Wiedziała, że to ona rozpuszcza nieprzychylne plotki, lecz nie była w stanie tego udowodnić, jednak wierzyła Madeleine, że to z winy Louise zginął Joseph. Gdyby go nie podpuściła, nic by się takiego nie wydarzyło. Miała wrażenie, że i tym razem coś kombinuje.

***

     Madeleine wertowała scenariusz pozostając w swoim pokoju. Próby zaczynała dopiero o trzynastej, a że miała jeszcze trzy godziny postanowiła odrobinę poleniuchować. Do tego Dyrektorzy dali jej dzisiaj zupełnie wolny dzień od biblioteki. Przy sobie miała talerz z kilkoma kawałkami sera i winogronem. Nie wiedziała skąd udało się Pearsowi je ściągnąć i aż bała się pomyśleć, ile musiały kosztować, ale smak i słodycz powalały na kolana. Mimo wszystko dziwiło ją to, że była w stanie połączyć te dwa smaki. W końcu nawet nie przepadała za serem.

    Ciche, szybkie pukanie rozniosło się po pokoiku. Dziewczyna uniosła spojrzenie znad pliku kartek.

    - Kto tam? – zapytała.

    - Erik.

     Zaskoczona pozwoliła mu wejść, by nikt nie zdążył go ujrzeć. Upiór wszedł do środka zdejmując z głowy cylinder i uśmiechnął się lekko.

    - Czasem można być niezauważonym będąc pomiędzy innymi. – mruknął zdejmując szarą marynarkę.

    - Czy to nie przypadkiem marynarka Pearsa? – zapytała marszcząc brwi.

    - Możliwe – odparł rozbawiony wieszając ją na oparciu krzesła i przysiadł na skraju łóżka obok dziewczyny.

    - Jak się dzisiaj czujesz? – zapytał z troską w głosie dłonią zaczesując kosmyk blond włosów opadający na jej czoło.

    - Wyspana – uśmiechnęła się lekko unosząc twarz w jego stronę.

    - To dobrze. – odetchnął cicho – nie wiem co by się stało, gdybym nie mógł ci pomóc...

    - Nie martw się, nic mi nie jest – uniosła rękę przykładając opuszki palców do odzianej w czarną rękawiczkę dłoni.

     Erik uśmiechnął się lekko i nachylił chcąc ją pocałować, lecz coś zwróciło jego uwagę.

    - Od kiedy jesz ser? – zapytał.

    - Od dzisiaj. Po prostu poczułam się głodna, musiałam coś zjeść. – odparła wzruszając ramionami.

     Upiór zmarszczył brwi, lecz nie dopytywał.

***

    - Do przedstawienia zostało kilka dni. Mam nadzieję, że wszystko będzie dopięte na ostatni guzik. – mruknął Moncharmin.

    - Taa...ach! Brakuje Josepha! Jednakowoż zauważyłeś, że wszystko jest zrobione pomimo jego braku? – zapytał Richard.

    - Hmm...sam już nie wiem od czego to zależy.

Upiór w operze - historia nieznanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz