Rozdział 42

135 6 0
                                    

Poleciałam do góry naładowałam moje skrzydła mocą, Thanos pozwolił swojej armi również atakować i poleciałam. Rozpędziłam się poleciałam przed Kapitana i owinelam się skrzydłami i zrobiłam beczkę (w miejscu armii) zabijając czesc z nich. Rozwinęłam pióra znów wzniosłam się w powietrze i zaczęłam wystrzeliwać ze skrzydeł kule moc.

Gdy każdy walczył zauważyłam ze Clint potrzebuje pomocy a miał rękawice. Zrzuciłam jakiegoś szarego Shreka i zadziałam go skrzydłami.

- Kapitanie? Co ja mam zrobić z tym cholerstwem?!- krzykną przez słuchawkę.

- Zabieraj te kamienie jak najdalej z tąd!- odpowiedział.

- Wszystkie muszą wrócić tam z kąd przybyły!- poprowadził Hulk.

- Nie ma mowy Thanos zniszczył tunel kwantowy.- wydyszal Stark.

„Cholera" szepnęłam.

- Czekajcie! To nie jest jedyny wehikuł czasu!- dodał Scot i usłyszałam melodie.

- Ktoś widzi tak paskudny brązowy furgon?- zapytał się Steve.

- Ja! Ale nie spodoba ci się gdzie stoi- Powiedziała Val.

- Scott ile potrzebujesz żeby go odpalic?

- Mmm może z 10 minut?

- To zaczynajcie jemy przyniesiemy kamienie.- rozkazał Kapitan i ruchyli.

Walczyłam jeszcze aż zobaczyłam jak ktoś celuje w Pietra wzbilam się w powietrze i jak najszybciej mogłam poleciałam do niego otulilam go i poczułam jak w moje skrzydła wbija się broń.

- Mave..- wydukal.

- Cześć może nie daj się zabić- zażartowałam.

- Spróbuje.- uśmiechną się- tylko będzie trudno bo pewnie nas otoczyli.

- To nie jest problem.

Zwinęłam szybko skrzydła które odtrącimy broń która była we mnie wbita i:

Wtedy poleciałam pomagać reszcie i zobaczyłam jak Wanda walczy z Thanosem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wtedy poleciałam pomagać reszcie i zobaczyłam jak Wanda walczy z Thanosem.

Nagle coś mnie walnęło i upadłam na ziemie. Wszedzie widziałam strzały zrobiłam wielki sufit (?) z mocy ochraniając czesc osób.

- Mave! Podwieziesz go?- uslyszałam przez słuchawkę Pepper i poleciałam do niej. owinęłam jednym skrzydlem Spider-mana a drugim leciałam. Znów w nas coś uderzyło i runęliśmy w dół ale moje skrzydła nas zamortyzowały tak żebyśmy nie odczuli tak mocno uderzenia, lecz po chwili statek zmienił cel.

- Friday w co oni strzelają?- zapytał Stark

- Coś właśnie weszło w górną warstwę atomoswery!

To coś rozwaliło statek w pol i zobaczyłam Danvers

- Przyleciałaś w dobrym momęcie!- pochwaliłam ją.

- Fajne skrzydła.- zaśmiała się i wyładowała.

- Dzięki.

- Cześć jestem Peter Parker- Chłopak zwrócił się do Marvel.

- Cześć Peter Parker masz moze coś dla mnie-zapytała sie

- Nie wiem jak ale musisz sie przedrzeć.

- Spokojnie młody ma wsparcie.- poklepała go po ramieniu i poleciałam 3m do góry i ruszyliśmy: Ja, Shuri, Pepper, Wanda, Carol, Val, Okoye, taka z czułkami na głowie, jeszcze inna zielona, znajoma Scott'a „to chyba ta jego Hope" pomyślałam i Nebula. Zaatakowałyśmy armie Thanosa. Ja osłaniałam Danvers i byłyśmy już 2m do Vana gdy nagle coś się w nie wbiło i odrzuciło nas.

- Hej trzymasz się?- podała mi rękę.

- Ta tylko trochę mną łupło.

Poleciałyśmy do Thanosa i zaczęłyśmy z nim walczyć rzucił Danvers i zostałam ja zaczęłam w niego rzucać czym popadnie: Kulami głazami innymi z jego armi. Wzbilam się w powietrze i dotknęłam jego głowy zaczelam mu montac w głowie ale walną mnie w brzuch i leżałam zobaczyłam jak miał rękawice na ręce Carol go powstrzymała i wtedy ten wyją kamień siły i znów ją rzucił wstałam otarłam złocistą krew która leciała mi z nosa a potem Tony podszedł do niego i wyrywał mu rękawice rozłożyłam ręce poleciałam w inna stronę rozpędzając sie zawróciłam i przewaliłem fioletowego na ziemie sama obrywając i wylądowałam z 10m od niego.

- Jestem przeznaczeniem!- Uslyszałam i wtedy pstryknąć palcami zakryła twarz czekając co sie stanie ale właśnie nic sie nie stało.

Odwróciłam głowie i zobaczyłam Tonego który miał na sobie rękawice z kamieniami.

- A ja.....jestem.....Iron-Man

Wszyscy z armii razem z Thanosem zamienili sie w pył.

- Tony!- podbiegłam do Starka i pomogłam mu usiąść.

Podleciał do nas Rodey następnie Peter

- Pa..Panie Stark? Hej Panie Stark słyszy mnie pan to ja Peter wygraliśmy Panie Stark wygraliśmy pan wygrał..-Usiadł koło mnie- Tak mi przykro Tony.

Zaczął płakać i chyba tego potrzebował wiec go przytuliłam.

Złapałam Tonego za rękę i oszukalam jego mózg.

- Co robisz?-Zapytal Rodey.

- Odzukuje jego mózg tak żeby nie docierało do niego ze go boli żeby nie cierpiał...

- Czesc Pepp.- wyszeptał Stark i złapał ją za rękę.

- Friday?

- Krytyczny poziom parametrów życiowych.- odpowiedziała sztuczna inteligacja.

Z oczu wyleciały mi łzy.

Spojzal się na mnie i weszłam do jego myśli.

- Mave pamiętaj o naszej obietnicy- Powiedział w myslach.

- Obiecałam pamiętasz? Wszystko będzie dobrze pomogę Peper jak tylko będę mogła zajmę się nią jakby była moją siostrą

- Ale proszę nie tak jak zajęłaś się swoją- zarzartowal na co się uśmiechnęłam.- Jesteś Aniołem...

- Nie te skrzydła to ja nie jestem aniołem po prostu bogini ze skrzydłami.- odpowiedziałam.

- Nie skrzydła robią z ciebie anioła..zabierz Morgan na cheesburgera.

Oderwałam się od jego myśli i spojzalam się na Pepper

- Tony...spójrz na mnie...nic nam nie będzie...możesz odpocząć- powiedziała jego żona a następnie światło w zbroi Iron mana zgasło. Blondynka pocałowała go w policzek i oparła swoją głowę zaczynajac płakać.

Nastała długa bolesna cisza.

- Wanda gdzie Pietro?- Zapytałam się przyjaciółki a ona nic nie odpowiedziała moje serce się zacisnęło i upadłam na ziemie.
________________________________

ᴍᴀᴠᴇʏ- ᴏᴅɪɴs' ᴅᴀᴜɢʜᴛᴇʀOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz