prolog

7 1 2
                                    

Położył plecak na łóżku. Włożył do niego potrzebne ubrania. Potem się przebrał, przeczesał dłonią swoje włosy i rozmazał jeszcze bardziej czarną kredkę na jego oczach. Spojrzał w swoje odbicie w lustrze. Włożył do kieszeni list i wyszedł z pokoju.

Ojciec spał spity na kanapie, a Gemma bawiła się klockami, na kocyku, przy telewizorze.

Dosyć tego. Tego dnia, miarka się przebrała. Gdy ojciec, po raz pierwszy, podniósł na niego rękę, stwierdził, że ma tego dosyć. Już jest gotowy.

W tle było słychać grający telewizor, a za oknem trochę padało.

Wyjął z portfela ojca wszystkie obecne tam pieniądze i schował je do kieszeni. Podszedł do kocyka, na którym siedziała młodsza siostra i kucnął przy niej.

- Hej... księżniczko? - zaczął szeptem. Przypatrywał się, z jakim skupieniem dziewczynka buduje zamek z klocków. - Chcesz pojechać do naszego błazna?

- Irlandzki błazen! - krzyknęła dziewczynka a Harry przycisnął dłoń do jej ust.

- Shhh. Nie chcemy obudzić taty.

- Nie. Bo znowu cię uderzy. - powiedziała spoglądając na brata.

- Tak, no właśnie - brunet spuścił głowę w dół i odetchnął. - To co? Gotowa, na krótką przejażdżkę do naszego blond-błazna?

- Zawsze! - krzyknęła znowu i od razu przyłożyła swoją dłoń do ust orientując się, co zrobiła. - Sorki - dodała.

Harry zawsze mógł liczyć na Nialla. Nawet w takiej sytuacji. Nawet o 2:47, gdy decyduje się na najbardziej szalony pomysł, cel w swoim życiu, do którego dąży od paru lat.

Dom Nialla znajdował się niedaleko, więc nie zajęło im dużo czasu dojście tam.

Harry poprowadził siostrę na tył domu i zapukał w okno pokoju przyjaciela.

- Czy to ten dzień? - było pierwszym co usłyszeli, gdy Niall otworzył okno. Wychylił się przez nie i podniósł Gemmę i chwytając ją na ręce.

- Dzięki stary - powiedział brunet podając mu mały, kolorowy plecaczek siostry. Gemma przytuliła się do Nialla na przywitanie. - Masz się nią opiekować, okej? Wrócę za pare dni.

- Mam nadzieje. Moi rodzice nie będą zadowoleni, mój brat też nie. - chłopak spojrzał na dziewczynkę, a potem usadził na łóżku. Przetarł dłonią zaspane oczy. Oparł się o parapet i wyciągnął ręce w stronę Harrego. - Uważaj na siebie przyjacielu - powiedział przytulając go.

- Dziękuje, serio - powiedział. Czuł łaskoczące go w policzek blond włosy i zapach chłopaka. - Do zobaczenia księżniczko, wrócę po ciebie - powiedział kiwając do siostry. Dziewczynka tylko się uśmiechnęła i opadła plecami
na łóżko Nialla.

Odszedł. Uciekł. Nie ma odwrotu.

Wyciągnął z kieszeni, złożoną pare razy, kartkę i rozwinął ją.

~~~~
Drogi Harry,
musiałam was opuścić. Nie potrafię ci wytłumaczyć dlaczego. Nie myśl, że dlatego, że was nie kocham, bo to nie prawda. Po prostu już nie daje sobie rady. Kocham Ciebie i Twoją siostrę całym sercem, ale nie jestem gotowa na wychowywanie was obu. Muszę odpocząć i dać temu czas, będę w naszym miejscu.
Broń siostrę przed ojcem i spraw żeby była dobrą osobą, taką, jaką Ty jesteś. Ale proszę, nie gniewaj się na mnie.
Kiedy będziesz gotowy, kiedy będziesz chciał. Znajdź mnie Harry, zrób to dla nas, dla Gemmy, dla Ciebie i dla mnie.

47°36′22″N 122°19′55″W
~~~~

Seattle, Waszyngton (3319,8km). Jego cel podróży. Ostatnia szansa.

12 days || larry stylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz