w drodze do pokoju

427 41 35
                                    

Po lekcji eliksirów brunet z prędkością światła wybiegł z klasy, aby nie musieć rozmawiać z blondynem. Nie dużo mu to dało, ponieważ nim się obejrzał chłopak szedł już obok niego.

- uhhhh musisz tak straszyć Malfoy?! Czego znowu ode mnie chcesz?

- nie tylko ty nie jesteś zadowolony z tej rozmowy, gdybyś nie był takim debilem nie musiał bym z tobą rozmawiać.

- oj przestań już, ty mnie sprowokowałeś do tego Malfoy.

- ojoj tak mi cię szkoda sierotko...tak czy siak...

-moment - przerwał mu nie dając dokończyć zdania.

- co Potter?

- powiedz mi jak ty wytrzymujesz sam ze sobą co? Patrząc w lustro myślisz sobie Jezu jaki ja jestem super? Czy raczej matko nie idzie ze mną wytrzymać?

- a ty rozmawiając ze mną zastanawiasz się co mówisz ? Czy może raczej myślisz sobie oberwę w końcu to oberwę?

- każdy w tej szkole wie, że nie miałbyś odwagi mnie uderzyć. Nie jesteś taki Malfoy. Tylko grozić potrafisz. Dobra teraz mów co ode mnie chciałeś.

- uhhh powiem ci co chciałem, ale nie dlatego że ty tak chcesz. Powiem to tylko dlatego, że w przeciwieństwie do ciebie ja nie jestem nieukiem.

- yhym dobra no słucham.

- nie mów słucham bo cię wyrucham.

- czekaj co ? - zatrzymał się spoglądając na chłopaka z niedowierzaniem co właśnie usłyszał.

-nie myśl sobie że powiedziałem to na poważnie Potter. Nie tknął bym Cię nawet palcem więc wyluzuj.

-przecież wiem - odparł niepewne.

- wracając do tematu mamy wypracowanie do napisania. Nie cieszę się z tego powodu , ale nie mam zamiaru przez Ciebie dostać negatywnej oceny.

- więc co zamierzasz ? Mów bo aż się nie mogę doczekać Twojego wspaniałego pomysłu

- po pierwsze bez sarkazmów, bo pożałujesz. Po drugie pójdziemy do twojego dormitorium.

-yhym i co dalej ?

- dam ci pergamin i pióro do pisania.

- yhym zapowiada się ciekawie - skrzyżował ręce słuchając chłopaka.

- usiądę sobie i popatrzę, a Ty będziesz pisać.

- okej....zaraz czekaj kim ja jestem że będę wykonywać za nas całą pracę

- zgodziłeś się powiedziałeś okej. Pierwsze słowo się liczy Potter.

- weź sobie tak nawet ze mnie nie żartuj. Będziesz mi pomagać i nie obchodzi mnie czy chcesz czy nie. To ma być wspólna praca.

- masz pecha, bo nie chce mieć z tobą absolutnie nic wspólnego.

- gdybyś mnie nie prowokował na każdym kroku nie musiał byś ze mną pisać! - zdenerwowany popchnął blondyna w stronę ściany.

- jak śmiesz mnie dotykać? - mówił z irytacją zaczynając się otrzepywać z niewidzialnego kurzu - oj nie no teraz to Ci na pewno nie pomogę.

- pomożesz i jak już mówiłem mam wywalone w to czy chcesz, czy nie chcesz Malfoy - łapiąc chłopaka za rękę ruszył w stronę pokoju

Ślizgon Też KochaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz