- Myślisz, że będzie uważał? – zapytała Giri.
- Tak, myślę, że tak jeśli chce nadal w spokoju pracować w tym miejscu. – odpowiedziała Madeleine przymierzając suknię, w której będzie tańczyć. Sięgała jej do kolan, tiul pięknie układał się w krąg. Delikatne, perłowe wstawki sprawiały, że przypominała porcelanową laleczkę.
- Jutro występ. Stresujesz się? – zapytała Giri.
- Tylko tym, co się dzieje poza sceną – odpowiedziała z cichym westchnięciem – Och...przepraszam, potrzebuję szybko dostać się do... - zaczęła, lecz zaraz zakryła usta dłonią i wybiegła z garderoby.
- Madeleine, co ci... - baletnica wstała, jednak nie zdążyła zapytać co się stało. Mimo wszystko mdłości poranne nie były normalne przed śniadaniem. Po chwili otworzyła usta w niemym szoku.
***
Przed występem wszyscy oddali się zabieganiu i przygotowywaniu spektaklu, jednak tym razem nastrój był nieco bardziej paskudny z racji pojawienia się straży miejskiej. Każdy inaczej przejawiał stres. Diva o dziwo zrobiła się nieco cichsza, choć nadal z uporem rozkazywała wszystkim dookoła. Baletnice zebrały się w grupkę niczym strwożone łabędzie dzieci szeptając co rusz to nowe plotki.
Madeleine oddychała głęboko czekając, aż kobieta zajmująca się uczesaniem skończy upinać ostatni pukiel włosów.
- No. Wyglądasz cudownie. – oznajmiła.
Madeleine uśmiechnęła się delikatnie do jej odbicia, jednak nie odpowiedziała. Cały czas miała bardzo złe przeczucia. A co, jeśli naprawdę zaczną poszukiwania i go znajdą? Oskarżą go o coś, co nie było jego winą? On tylko mnie bronił, gdyby mnie tam nie było Joseph nadal by żył. Co teraz powinna zrobić?
Ciche pukanie oderwało ją od nieprzyjemnych myśli.
- Madeleine? – usłyszała znany głos.
***
W tym samym czasie przed operą zbierał się tłum ludzi pragnących ujrzeć spektakl. Eleganccy panowie prowadzili swe damy przed majestat świątyni kultury i sztuki. Zagłębiali się w gardzieli obszernych drzwi, by ujrzeć piękne rozwidlające się schody z marmuru. Między gośćmi znalazł się również pewien znany, ale znienawidzony przez naszą bibliotekarkę gość. Monsieur Andre du Deffand się po znanym sobie widoku. Nie miał pojęcia czemu, lecz poprzednia rozmowa z córką nieco go rozbiła, choć nigdy tak naprawdę nie przejmował się tym. Nie wiedział też czemu postanowił po raz kolejny ją zobaczyć. Czyżby podstarzałe serce ruszyły wyrzuty sumienia?
Nie czekając poprawił biały szal przewieszony przez szyję i stukając elegancką laską w podłogę ruszył w stronę widowni, by odnaleźć swoje miejsce.
Między gośćmi pojawiła się także Christine wraz z hrabią. Była niezmiernie ciekawa nowego spektaklu i z uśmiechem na ustach przekraczała próg opery.***
- Monsieur Pears – Madeleine uśmiechnęła się na widok mężczyzny. Poprosiła, by kobieta zajmująca się uczesaniem opuściła garderobę i wstała z krzesła.
- Monsieur, czy z...
- Wszystko w porządku, nie ma go dzisiaj w loży. – Pears uniósł dłonie w uspokajającym geście – Jest bezpieczny, możesz się uspokoić.
Madeleine odetchnęła głęboko.
- Mam ci przekazać, żebyś uważała na siebie. Cytując „Nie wiadomo co temu psychopacie, którego szuka policja strzeli do głowy" – powiedział imitując styl mówienia upiora, na co Madeleine zachichotała rozbawiona – I byś dała z siebie wszystko. – dodał ujmując jej dłonie – I ja też ci tego życzę. Ciężko pracowałaś na to.
CZYTASZ
Upiór w operze - historia nieznana
FanficTa historia zainspirowana została piękną, gotycką powieścią grozy napisaną w 1909 roku, a także musicalem pod tym samym tytułem "Upiór opery". Jest to niesamowita i wciągająca książka autorstwa Gastona Leroux. Polecam ją z całego serca każdemu...