Nocną ciszę przerwał głośny krzyk czterech dziewczyn. Jedna z dziewczyn, która miała długie blond włosy, z końcówkami pofarbowanymi na fioletowo, o imieniu Sasha, szła pustą z butelką whisky z dłoni. Wszystkie ubrane w sukienki idealne na przyjęcia. Solenizantka, Scarlett Neggira, która siedemnastego kwietnia kończyła dwadzieścia cztery lata, miała na sobie srębrną sukienkę do połowy uda i długim, szerokim rękawem. Biegła przez miasto na obcasach krzycząc i śmiejąc się w niebogłosy.
— Hej! Jest środek nocy! Zamknąć się! — wrzasnęła jakaś stara kobieta wychylając się z okna kamienicy.
Dziewczęta się tylko roześmiały i dalej szły w miasto. Było rześkie powietrze, wszystko pachniało wiosną i było dziwnie spokojnie. W końcu cała czwórka weszła do klubu.
Była Sasha i jej dziewczyna Lelani, ciemnoskóra kobieta dziewczyna z burzą czarnych, krótkich loków na głowie, która pochodziła z Nowego Jorku, Sakura, w skrócie Sara, która pochodziła z Japonii i miała czarne za ucho włosy, a także Scarlett, której urodziny właśnie świętowały. Solenizantka miała długie brązowe włosy, miodowe oczy i była wysoka.
— Ale będzie zabawa. — skomentowała Sara uśmiechając się szeroko, a Lelani pisnęła głośno machając dłonią, na której były złote pierścionki, jak wariatka.
— Chodźcie po drinki. — powiedziała Sasha posyłając Scarlett uśmiech.
Muzyka dudniła głośno, a dziewczyny tańczyły jak szalone z każdym kto się natknął. W pewnej chwili do baru weszła czwórka osób. Pierwszą z nich był chłopak pochodzenia włoskiego o brązowych włosach, obejmował dłonią niską dziewczynę o turkusowych włosach, obok nich stał blondyn o szerokim uśmiechu i w końcu długowłosy rudzielec, który się śmiał głośno przyjmując od barmana drinka.
— Scarlett! — wrzasnęła jej Sakura do ucha — Widzisz tego chłopaka, co nie?
— Którego? Tego rudego? — wrzasnęła Scarlett.
— Nie, tego obok niego! — krzyknęła — Tego... tego blondyna!
Nie powiedziała nic więcej, a tylko wcisnęła obok chłopaka, który chętnie z nią rozmawiał. Rudzielec się odsunął, ale wpadł na jego całującą się obok parę jego przyjaciół.
— Scarlett! — Sasha pociągnęła ją za rękę.
— Gdzie jest nasza Sara? — zapytała Lelani, na jej policzki była rozmazana czerwona szminka Sashy, którą próbowała zetrzeć.
— Gada z jakimś typem! — powiedziała Scarlett.
— Znów będziemy ją musiały szukać po całym mieście? — zapytała Sasha podskakując aby zobaczyć tego chłopaka.
— Hej, hej, dziewczyny. — powiedziała Sakura pochodząc do nich — Chodźcie ich poznać. — powiedziała ciągnąc Scarlett w kierunku grupy osób.
Przyjazny włoch nazywał Valerio, ale wszyscy mówili na niego Val, jego dziewczyna nazywała się Fallon, chłopak, z którym rozmawiała Sakura nazywał się Ben, a rudowłosy chłopak, który w uchu miał kolczyk z kłem, a twarz pokrytą piegami, Bill.
Sara postanawia spędzić wieczór z Benem. Dla Scarlett to nie było ani trochę dziwne, bo nie raz ona i jej przyjaciółki szukały Sary po całym mieście, bo poszła z jakimś chłopakiem.
Może i Scarlett tego dnia przesadziła trochę z alkoholem i może nie był to pierwszy raz, ale nie była w tym sama. Fallon i Val jako pierwsi zniknęli z klubu całkowicie pijani, Sasha i Lelani też się świetnie bawiły ale pozostały w klubie wraz ze Scarlett, Sara i Ben co chwilkę wychodzili z klubu, żebu po pięciu minutach do niego wrócić i dziko tańczyć. Bill też był pijany, ale Scarlett miała dziwne wrażenie, że chłopak ma dziwne wrażenie, że potrafił wciąż nad sobą panował.
Scarlett nie pamiętała jak długo była w klubie ani jak wróciła do domu, ale wiedziała, że gdy następnego dnia się obudziła wciąż była w swojej sukience, butach na obcasach, w rozpuszczonych włosach i źle zmazanym makijażu, który rozmazał się na jej twarzy. Głowa ją okropnie bolała przez co jęknęła głośno przecierając twarz i próbując sobie przypomnieć co się działo ostatnie nocy. Ziewnęła szeroko leżąc w łóżko jeszcze jakieś dziesięć minut, po czym poszła wciąż długi i gorący prysznic. Zdecydowanie jej urodziny należały do udanych, wiedziała, że dobrze się bawiła, ale skutki ma dzisiaj i to niezbyt przyjemne. Gdy jej włosy były upięte, a ona ubrana w znacznie wygodniejszy niż sukienka dres poszła powoli do kuchni. Bolały ją stopy od tak wysokich szpilek jakie tego dnia nosiła.
Scarlett zrobiła sobie śniadanie i usiadła z kubkiem pełnym kawy na białej kanapie znajdującej się w jej i Sary mieszkaniu. Ich mieszkanie było małe, miało dwa pokoje i łazienkę, było w odcieniach bieli i szarości.
W końcu zadzwonił telefon, a Scarlett niechętnie podniosła słuchawkę i zanim zdążyła coś powiedzieć usłyszała:
— Scarlett! — usłyszała głos jej współlokatorki po drugiej stronie — Scarlett wiesz jak cię uwielbiam nie...
— Jesteś u tego chłopaka? — zapytała Scarlett.
— Tak, jestem, ale niedługo wrócę, obiecuję. — powiedziała.
— Nie martw się Sara i tak nie zamierzam nigdzie wychodzić. — powiedziała Scarlett patrząc przez okno, padał deszcz.
— Och, dzięki Bogu, bo idąc do klubu zgubiłam klucze. — powiedziała, a Scarlett zacisnęła wargi.
Nie przepadała, gdy Sakura wywijała jej tak numer. Nie raz dzwoniła z mieszkania kolejnego chłopaka i informowała o jej powrocie, który nastąpi zapewne i tak dopiero wieczorem.
Scarlett nie planowała być tego dnia produktywna, włączyła telewizor i leżała na kanapie patrząc w niego przez kolejne godziny. Lelani i Sasha zadzwoniły koło pierwszej aby ją poinformować, że dzisiaj jej nie odwiedzą, ale Scarlett się ani trochę nie dziwiła, były jeszcze bardziej pijane niż ona jedna.
Była ciekawa czy kiedyś Sara przyprowadzi do domu chłopaka, z którym będzie w związku trochę dłużej niż dzień. Ale wiedziała dlaczego tak jest. Sakura kiedyś już miała chłopaka, ale on po dwóch latach związku ją zdradził, przez co przestała ufać mężczyzną na taką skalę by być z nimi na dłuższy czas w związku, dlatego Scarlett ani razu jej tego nie wypomniała, mając nadzieję, że kiedyś pozna kogoś kto będzie ją traktował tak jak powinien.
CZYTASZ
The Night We Met | Bill Weasley
FanfictionScarlett wiedziała co to znaczy strata swojego ukochanego, dlatego od tej pory uważała i bardzo się zmieniła. Po czasie jednak dochodziła do wniosków, że ona i jej były były narzeczony są bardzo się spieszyli a jej ona pokochała długowłosego rudziel...