chapter 58

295 22 8
                                    

Pov:. Shuichi Saihara

Oczy Oumy się powoli otworzyły... Podbiegłem do niego, i mocno go przytuliłem..

-Saihara-chan..?- usłyszałem jego głos

-mhm..- uśmiechnąłem się lekko- to ja.. jak się masz? Wszystko okay? -

Chłopak się lekko zaśmiał -nehe Shumai nie płacz-

Jak on może być tak spokojny, przed chwilą był dosłownie martwy.

Po jednym dniu Ouma-kun został wypisany ze szpitala ale jeżeli jego stan maiłby się pogorszyć mam go zawieść do szpitala, natychmiastowo.

Wróciliśmy do domu. Zrobiłem nam coś do jedzenia, i usiadłem obok Kokichiego na sofie.

-hej Shuichi..- odezwał się Ouma-kun

-tak?-

-chcę ci wyjaśnić tajemnicę z tą... Moją pracą- mruknął

Wow chyba jeszcze nigdy nie pisnął mi nic o tej kawiarni oprócz adresu, i dni pracy. Co go przymusiło żeby mi powiedzieć?

-na pewno chcesz? Wiem że nie lubisz o tym rozmawiać z jakiś powodów-

-wiesz niewiadomo jak wszystko się potoczy, mogę nawet umrzeć na tego wirusa więc obmywam się z tajemnic-

Umrzeć..? Czy on nie wieży że wyzrowieje? Jeżeli on nie wieży to muszę przytrzymać go przy nadziei!

-nie musisz mi tego mówić jeżeli nie chcesz, bo wiem że będziesz żył, jeśli ty nie wierzysz to ja będę tą osobą która będzie! - uśmiechnąłem się lekko do chłopaka.

-.. powiem-

Huh? To mnie zdziwiło trochę, byłem przekonany że jak mu powiem że w niego wierzę to sobie odpuści, oczywiście chciałbym widzieć co jest nie tak z jego pracą ale nie chcę naciskać.

-jesteś pewien?- spytałem

-tak... Ale się nie śmiej, Dobrze?-

-oczywiście-

...

-Jestem tam dziewczyną..-

-jesteś trans?-

-nie nie nie! To nie tak.. po prostu w obsłudze kawiarni są same laski, więc szefowa kazała też mi udawać dziewczynę..-

-nie rozumiem..-

-zaraz wracam- powiedział chłopak wychodzący do swojego pokoju. Niedługą chwilę później wrócił.. tylko w stroju pokojówki..

Zarumieniłem się lekko.

-...- co powiedzieć? Nie powiem mu ładnie wyglądasz bo mnie weźmie za zboczeńca..

Po krótkim namyśle postanowiłem go po prostu przytyłem chłopaka, co okazało się też głupie bo Kokichi mógł mnie odepchnąć. .

W końcu rzadko go przytulam a tak nagle gdy jest w takim.. onieśmielającym stroju postanowiłem go przytulić, idiota ze mnie..

Jednak nie odepchnął mnie, ani się nie odezwał, spojrzałem na jego twarz, był cały w czerwonych rumieńcach. Szybko zrobiłem dwa kroki do tyłu

-przepraszam!- krzyknąłem- j-ja tylko nie widziałem powiedzieć.. więc po prostu c-cię przytuliłem..- sam się zarumieniłem  i opuściłem głowę.

-... mogę się przebrać..?-

-..a możesz nie?- BOŻE CZY JA TO POWIEDZIAŁEM NA GŁOS?!!

NIE NIE NIE ZJEBAŁEM GDHDJG TERAZ POMYŚLI NA 100% ŻE JESTEM ZBOKIEM AAAAAAA

-...- nagle zapadła chwilowa cisza.. - no dobrze, jeżeli tak c-chcesz-

-Znaczy K-Kokichi i-idź się przebierz, p-przepraszam!

Chłopak się lekko zaśmiał..

-huh?-

-Mogę zostać w tym jeżeli ci to pasuje- uśmiechnął się lekko..

-N-Nie, nalegam, jeżeli tobie to nie pasuje to idź się przebierz-

-Nehehe Shumai się o mnie trooooszczy-

Poczułem jak moja twarz zmienia kolor na czerwony

-t-to nie tak... Znaczy się troszczę się ale -- życie jest takie trudne, czemu nie mogę ułożyć tego jednego zdania

-wiem wiem pan detektyw mnie nie lubiii-

-N-Nie! L-Lubię cię i to bardzo, nie znaczy tak ale--

-chyba pójdę się przebrać bo nie potrafisz układać zdań jak jestem w tym wdzianku-

-------------------------------------------
524 słowa

Inny wymiar// Saiouma, Oumasai//[ZAKOŃCZENIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz