12. Miłość i nienawiść to dwie strony tego samego ostrza

5 1 0
                                    

Lilith poczuła w ustach i nosie ostry, nieprzyjemny smak. Zaczęła wypluwać to coś i uświadomiła sobie, że ktoś polewał ją wódką. Potrząsała głową, próbując się pozbyć alkoholu wlewającego się w każde miejsce na jej twarzy.

- Przestań - warknęła w przerwie między jednym chlustem a drugim.

- Obudziłaś się, Li. To dobrze, bo byłoby to bardzo nieuprzejme z twojej strony, gdybyś leżała nieprzytomna, podczas kiedy ja się będę produkować, nie sądzisz?

Głowa kobiety zdawała się wirować, przez co matka demonów podejrzewała, że mogła mieć wstrząśnienie mózgu. Nie była pewna czym dokładnie została uderzona, ale nie trudno było zgadnąć, że Asmodeusz przyłożył się do tego z całego serca, skoro udało się mu pozbawić ją przytomności na Bóg wie, ile.

- Zawsze umiałeś przywalić - rzuciła, nie dbając dłużej o to, aby grać zakochaną idiotkę. Mężczyzna prawdopodobnie słyszał o wiele za dużo i nie miała szans na to, by go ponownie zwieść. Nawet on nie był tak naiwny.

- A ty potrafiłaś na to zasłużyć - odparował z gniewem w oczach. Zabije mnie, pomyślała na wpół przytomna, tym razem mnie wykończy. - No ale czegoś takiego się nie spodziewałem. Knuć z naszym największym wrogiem i szpiegować dla nich. Pieprzona zdradziecka szmata. Właśnie tym jesteś, ale w głębi serca przeczuwałem, że nie odpuścisz mi tak łatwo jak próbowałaś mi wmówić. Za bardzo się zapierałaś wcześniej, bym uwierzył ci, że jeden mały mieszaniec, który poświęcił się nawet nie dla ciebie, a tamtej bandy, by to zmienił. Nie chciałem jednak skreślać cię od początku. O nie, obdarowałem cię kredytem zaufania z nadzieją, że dobrze go wykorzystasz. Liczyłem, że się opamiętasz i zrozumiesz jak dziecinne, a przede wszystkim szkodliwe dla siebie samej, było to zachowanie. Zabierałem cię na różne spotkania, ponieważ wiedziałem, że to nie były informacje, które szczególnie mogłyby się przysłużyć Dniu, a właściwie to chciałem posłać im przez ciebie wiadomość, że nie jestem tylko ja przeciwko nim. Wystawiałem cię na różnorakie próby, ale im bardziej dopasowywałaś się do otoczenia i warunków, to miałem coraz większą pewność, że nie odpuścisz. Moja Li sprzeciwiłaby się ostatecznie w sytuacji, gdy sprowadzam jej demoniczne dzieci pod nos i każę opiewać ich niezwykłe umiejętności, ale tak mocno pragnęłaś mi nie podpadać, że czułem, iż miało to na celu zdobycie mojego zaufania. Czarę goryczy przelał pusty Dom Dnia. Nikt inny nie doniósłby tym padalcom, że mamy ich zaatakować. Wtedy zdecydowałem się już przyłapać cię na gorącym uczynku. Naprawdę myślałaś, że zostawiłbym część swoich planów ot tak bez ochrony?

Lilith posłała mu oceniające spojrzenie. Oczywiście, że tak było. Niezależnie od tego ilu aniołów zamierzało go wspierać, w jej oczach miał na wieki pozostać zapitym oprawcą, który umiał uderzać lepiej niż spiskować. Asmodeusz odczytał to z twarzy kobiety i rzucił w nią butelką wódki, ale matka demonów była szybsza. Krótkim ruchem głowy utworzyła wokół siebie fioletowo - czarną mgłę, która rozbiła szkło i ruszyła na mężczyznę, lecz ten odskoczył i zacisnął dłoń w pięść, po czym Lilith zamarła. Jej ciało zostało sparaliżowane i nie była w stanie wykonać ruchu. Nie potrafiła nawet zamrugać.

- Oj, Li, byłaś cholernie niegrzeczna i zmuszasz mnie, żebym cię ukarał - mruknął i zbliżył się do niej. Jego pięść spotkała się z policzkiem kobiety tak, że rozległ się niepokojący chrzęst. - Zmarnowałem przez ciebie butelkę wódki, ale może dasz mi wreszcie dokończyć monolog.

Asmodei był aniołem odpowiadającym za czystość i za czasów niebiańskiej posługi pomagał opanować rządze tym, którzy z całych sił pragnęli się powstrzymywać przez ludzkim pożądaniem, dlatego był w stanie dosłownie kogoś unieruchomić, sprawiając, aby nie był wystawiony na pokuszenie. Nie wykorzystywał tej mocy szczególnie często i przeważnie jedynie odrobinę hamował innych, ale fakt faktem, że posiadał zdolności mogące uczynić każde stworzenie bezbronnym w sensie fizycznym.

RozgrzeszenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz