Rozdział 35

91 7 1
                                    

  ⭐️ Zostaw coś po sobie ⭐️

  Dni mijały, a nic ciekawego się nie działo. Można powiedzieć, że wpadłam w pewnego rodzaju rutynę. Przez ten czas rozmawiałam z rodziną i przyjaciółmi, choć przyznam, że ciekawszą rzeczą jest kontakt z kimś, kto stanowi dla ciebie wyzwanie.

  Lubię wyzwania, tylko kiedy akurat za każdym razem coś ci utrudnia, staje się to uciążliwe.

— Lili, dobrze się czujesz? - usłyszałam obok siebie głos Camerona, który usilnie starał się mnie rozbawić i zagadać. Było to urocze na swój sposób oraz zabawne.

— Jest przeziębiona i osłabiona, więc co idiotycznie się pytasz? - odpowiedziała mu Amelia, siedząca na krześle obok mojego łóżka.

  Było późne popołudnie, a ja niezmiennie od paru dni, rozmyślałam na temat mojego narzeczonego, szczególnie po wczorajszym spotkaniu, które wypadło wyjątkowo niekorzystnie i nieprzyjemnie, patrząc na fakt początku mojego przeziębienia.

  Próbowałam zrozumieć i znaleźć jakiś schemat zachowań Alexandra, ale wszystkie przemyślenia kończyły się fiaskiem. Nie znam go i to był problem.

Ten człowiek jest bipolarny i to każdy przyzna.

— Uspokójcie się! - Do moich uszu dotarł krzyk sfrustrowanej Camili. Zamrugałam parokrotnie oczami, wracając do szarej rzeczywistości, która jak na ironię była kolorowa od drobnych problemów.

  Dwójka kłócących się ze sobą osób zamilkła, rzucając w swoją stronę nieprzychylne spojrzenie. Widać na kilometr, że się nie trawią.

— Ogarnijcie się trochę, jeżeli zależy wam na zdrowiu Lili - skarciła blondynkę i miedzianowłosego spojrzeniem spod byka. Jednak mimo wszystko podziałało.

  Jeśli chodzi o mój stan zdrowotny, to miewa się świetnie. Tak naprawdę to prawie jestem już w pełni sił, jednak mimo tego, „prawie" robi wielką różnicę.

— Przepraszam za swoje zachowanie, Lili - powiedział skruszony Cameron, co skomentowałam uśmiechem, a blondynka siedząca obok, prychnięciem.

— Nic się nie stało, czuję się naprawdę dobrze - odpowiedziałam, mając nadzieję, że pozwolą mi już wstać. Miałam dosyć siedzenia w tym pokoju. Choć wczoraj wyszłam i od tamtego momentu mój humor obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni.

— Nie ma mowy! - pisnęła Camila, która na tym punkcie była wyjątkowo przewrażliwiona. To fakt, że wczoraj czułam się słabo, ale czy to trudno zrozumieć, że wczoraj to wczoraj, a dzisiaj to dzisiaj?

Wywróciłam zirytowana oczami.

— Tyle że ja właśnie o tym mówię - warknęłam, a rudowłosa na moje słowa uniosła brew.

— Lili, słuchaj się starszych, którzy chcą twojego dobra - powiedziała sarkastycznie Amelia, unosząc kącik ust. — No może poza tym starym grzybem - dodała, wskazując ruchem głowy na Camerona, który momentalnie spiorunował dziewczynę wzrokiem.

  Zaśmiałam się, widząc tą dwójkę. Mimo że się kłócili, lubiłam ich zgrzyty, bo należą do tych śmieszniejszych, czego nie mogę powiedzieć o mnie i Alexandrze.

— Zachowujecie się jak dobre stare małżeństwo - skomentowała ze śmiechem Camila, patrząc sugestywnie na przyjaciół. Słysząc słowo „małżeństwo" mimowolnie się skrzywiłam, przypominając sobie moje własne oraz osobę, z którą to zawieram.

— Wypraszam sobie! - oburzyła się Am, kręcąc głową zniesmaczona. — Po pierwsze żadne zakichane małżeństwo, zwłaszcza z nim, a po drugie nie oceniaj naszego wieku, patrząc na niego - mówiła, robiąc grymas. — Po trzecie żadne „dobre", bo „dobry" to może być jabłecznik.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 30, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Life SecretsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz