chłopak z piwoniami

205 25 20
                                    

piwonia; oznacza miłość, pasję, harmonię, wierność oraz honor i szacunek


I

Okno w okno


Z początku poznał jego dłonie; smukłe palce z elegancją błądziły między płatkami i łodyżkami, tak delikatnie jak gdyby pieściły skórę najdroższego kochanka. Jungkook był pewien, że chłopak szepce przy tym do pełnych kwiatów najczulsze słówka.

Znał te dłonie, ich obraz na zawsze wyryty w jego pamięci. Zazwyczaj jednak zaciskały się w ochronny sposób wokoło aparatu — uchwyt na nim był zawsze pewny. Rozstawał się ze sprzętem bardzo rzadko, był niczym przedłużenie jego długich kończyn. Wieczny kompan.

Zaraz potem poznał jego sylwetkę. Choć przysłonięta mleczną firaną, jedynie majaczenie za nią, tak bardzo pasowała do dłoni — wysoka, wyprostowana.

Między materiałem mignął mu profil jego twarzy. Ostry, niczym dłutem kuty w kamieniu. Chłopak znał tą burzę ciemnych włosów. Duże oczy w kolorze palonej kawy, ten nos, tą skórę, brwi, nawet ten pieprzyk pod okiem.

Znał go. Jakby nie mógł, mijając codziennie na uniwersyteckich korytarzach, jedząc na tej samej stołówce, wracając popołudniami tym samym pociągiem, by udać się do sąsiadujących domów. Okno w okno.

Jungkook spojrzał po raz ostatni na stojące, na parapecie kwiaty. Nieco z zazdrością — był pewien, że nie zdają sobie sprawy z wartości dotyku, jaki przed chwilą doświadczyły. Nieco z konsternacją — raz za razem, gdy więdły jedne, zaraz pojawiały się kolejne. Był to nieprzerwany cykl. I teraz było tak samo.

Stały tam. Piwonie w pełnym rozkwicie.


II

Niewierzący


Jedni nazywali to darem, inni przekleństwem.

Pierwsi z nich wyczekiwali. Niektórzy spokojnie, żyjąc w stabilny sposób, jednak z ekscytacją piętrzącą się w sercu. Niektórzy kompletnie skupiając się na tym jednym momencie, gdy spotkają się oczy, gdy w końcu słodki zapach wypełni powietrze, gdy pod skórą rozkwitną kwiaty. Nawet jeśli natura tego zjawiska była niepewna i nie każdy go doświadczał.

Drudzy, czasami nazywani ignorantami, trwali w przekonaniu, że to kłamstwa. Wyłącznie ograniczenie narzucone przez wszechświat. Może i byli zachłanni, chciwi w swej postawie, a może i mieli rację. Głupie i smutne było dla nich przekonanie; jak można wierzyć, że tylko jedna osoba jest nam przeznaczona? Zasługujemy na więcej.

Jungkook należał do drugiej grupy. Choć był niewierzącym, dlaczego zalało go rozczarowanie? Dlaczego nie wyczuł w powietrzu kwiatów, nic nie rozkwitło pod jego skórą? Wiedział co żywi do chłopaka. Był tego pewien. Jak miałby więc wierzyć w tę farsę, która bezwstydnie podważa jego uczucia, sprowadza do bycia bezwartościową małostką?

Mimo to, gdy ich oczy się spotkały, cichy głosik, który gdzieś krył się w zakamarkach jego umysłu, rozbrzmiał przelotnie, a który to Jungkook zdusił nim ten całkowicie wyrwał się na powierzchnię. Nie stało się nic. Nic prócz typowych przejawów zadurzenia — przyśpieszonego bicia serca, spoconych dłoni, urwanego oddechu. Nic zaskakującego.

Nie było kwiatów, a jedynie cienka szpila przeszywająca go na wskroś.


III

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 16, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

chłopak z piwoniami (one shot) taekook / ex-taegiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz