Oczekiwanie

404 41 20
                                    

Czas powoli mijał, Erenowi bardzo spieszyło się do ołtarza, dlatego ożenili się w piątym miesiącu ciąży omegi. Brzuch był duży, był większą atrakcją niż sami młodzi. Każdy tylko podchodził i gratulował. A co z planem Erena, który dotyczył odnalezienie matki Levi'a? To był niezwykły przypadek.

Przyszedł czas aby kupić suknię ślubną, tuż przed samym ślubem. Pojechali razem do kilku salonów z sukniami, w żadnym nie udało znaleźć się czegoś co przypadło by Levi'owi do gustu. Ostatni z salonów okazał się być strzałem w dziesiątkę... Z dwóch powodów. Pierwszy - suknia jak z marzeń była właśnie tam. Drugi - matka Levi'a pracowała właśnie tam... Nie było ciężko się domyślić, że są rodziną. Levi to jej kopia.

Łzy lały się strumieniami, Eren w tym wszystkim ryczał najbardziej, mimo iż to nie on spotkał swoją matkę po tylu latach. Trochę minęło, zanim się uspokoili i przeszli do tego co trzeba. Nie, stop. Wróć. Tylko Eren się nie uspokoił, wzruszał się do powrotu do domu.

Na weselu wszystko kręciło się wokół brzuszka, nawet fotograf nie mógł się powstrzymać przed robieniem zdjęć omedze, gdy jego brzuch był wyeksponowany. Śmieszne zdjęcia być musiały, kilka silnych Alf, w tym O DZIWO Eren podnieśli Levi'a do góry na pięknym białym ozdobnym krześle. Jedno z najlepszych zdjęć było właśnie to. Nagrania również były ciekawe, w końcu WSZYSTKO było wyjątkowo ciekawe.

No ale koniec opowieści, to nie czas na bajki na dobranoc. Trzeba opowiedzieć co dzieje się obecnie.

Obecnie to Levi jest w 36 tygodniu ciąży, brzuch jest ogromny i uciążliwy. Dzieciaki jak się kopały to chciało Omegę rozsadzić od środka. Levi obiecał sobie, że je odda do okna życia, jak tylko je wysra... Ta myśl szybko znikała, gdy kaszojady przestały się wiercić.

Siedział w łóżeczku, głaskał ogromny brzuch czując mrowienie. Eren wszedł dumny do pokoju, a mimo to ewidentnie zbierało go na wymioty.

- Proszę kochanie - trzymał talerz z dala od twarzy. - Twoje spaghetti w sosie słodko-kwaśnym z kawałkami czekolady, chipsami, chałwą, sosem czosnkowym i surowym łososiem optoczonym w maśle orzechowym jest gotowe...

- Ooo... Dziękuję kochanie - wziął talerz i zaczął się zajadać. - Wiesz co? Tak sobie myślę... Twój tata powiedział, że poród prawdopodobnie będę mieć za tydzień... Wcześniej niż normalnie, może już bym do szpitala pojechał? Lepiej nie ryzykować...

- Myślałem o tym... Nie spodziewałem się, że to zaproponujesz, spodziewałem się bardziej odmowy, że wolisz zostać w domu

- Nie chce leżeć w szpitalu... Sam... Ale tak będzie najlepiej

- Wiem... W takim razie przebiore się i jedziemy

- Mhm... - spokojnie dokończył swój posiłek, po czym wstał z lekkim trudem.

Eren pomógł ubrać mu buty i dojść do samochodu, na głowie Alfy były wszystkie obowiązki, radził sobie bardzo dobrze, co nie jest zbyt częstym zjawiskiem u Alf...

Włożył torbę do bagażnika, wszedł do samochodu i spokojnie ruszył.

- Jak się czujesz? - zapytał czasami na niego zerkając.

- Narazie dobrze... Ale jakoś tak mi smutno

- Bo pozbędziesz się brzucha?

- Za tym tęsknić nie będę... Pewnie humorki mam... Myślisz, że sobie poradzimy z dwójką dzieci?

- Myślę, że tak. Poza tym nie będziemy sami, są rodzice, którzy chętnie pomogą. Nie masz się o co bać Levi

- Będę się starać... Jak tak sobie myślę, to bardziej jak opieki nad nimi to boję się porodu... Cesarskie cięcie czy swoimi siłami?

- Tata mówił, że pomimo bycia męską Omegą, nie będziesz mieć problemów z naturalnym porodem, jeżeli się boisz to zapytam czy cesarka jest możliwa

- Nie nie... Chyba wolę naturalnie. Nie mam nic do cesarki, ale tej igły boję się znacznie bardziej niż bólu w trakcie porodu

- Oj Leviś... Szanuje twoje zdanie, masz prawo się bać - zatrzymali się na światłach.

- Erenku ja pójdę spać, obudzisz mnie gdy będziemy na miejscu? - oparł się wygodnie z poduszką pod głową. Zamknął oczy.

- Jesteśmy już niedaleko, jesteś pewien, że warto w ogóle próbo... - usłyszał cichutkie chrapanie, spojrzał na niego i się zaśmiał pod nosem.

Ruszył w stronę szpitala i wedle prośby swojej Omegi, obudził go gdy byli na miejscu.

Levi położył się na swoim łóżku w odpowiedniej sali, Eren obiecał być z nim tak długo, jak to tylko możliwe, ale to nie była jedyna rzecz, którą obiecał. Najważniejsze było jedzonko przecież. Już od razu Alfa poszedł coś kupić, akurat według niego Levi miał prawo być głodny nosząc pod sercem dwa małe głodomory. Według niego to było cholernie logiczne.

Wszedł do sali i usiadł na skraju łóżka. Wyciągnął z siatki bułeczke z jagodami i podał omedze.

- Teraz pozostało tylko czekać - powiedział zielonooki, położył dłoń na ruszającym się brzuchu. Hiroshi lub Yuki delikatnie się ruszał, może nawet i oboje.

- Będą płakać, mieć kolki, chorować, srać, sikać i śmierdzieć... - powiedział naburmuszony, z nerwą wgryzając się w bułkę.

- To co? Pomimo tego będzie wiele pięknych chwil, codziennie będzie coś śmiesznego. Będziemy świadkami tego jak się uczą, jak mówią pierwsze słowa...

- Masz rację... Wszystko ma swoje plusy i minusy...

- A nasz związek? Jakie ma?

- Minus to to że istnieje... - uśmiechnął się wrednie. - Żartuje. Minusy to na pewno kłótnie, nie ma ich dużo, raz na jakiś miesiąc... Dwa... Minusem na pewno jest to, że zabierasz mi jedzenie... A plusy? Mam się do kogo przytulić, pogłaszczesz mnie po głowie, pleckach... Mogę nosić twoje ubrania, zawsze wiem gdzie szukać pomocy i wsparcia... Największy plus, to to, że jesteś...

- Ooo... Kochanie... - zbliżył się i go pocałował krótko. - Jesteś uroczy. Czasami wredny, ale kocham Cię mimo to. Wracając do oczekiwania... Jeżeli będziemy razem, to wszystko minie bardzo szybko...

- Jesteś więc będzie dobrze, dlatego się nie martwię... - uśmiechnął się, kładąc dłoń na jego dłoni...

......................

Była szkoła - weny brak, chęci brak, czasu brak

Nie ma szkoły, ALE JEST UPAŁ - co to wena? Jakie chęci? Co? Coś takiego istnieje gdy jest gorąco???

Do następnego kochani

Z Koszmaru Przebudzony   [ERERI ABO] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz