Rozdział 14

93 6 1
                                    

Loki

Muzyka rozbrzmiała, a wrota do sali ropostarły się wpuszczając do siebie najpiękniejszą pannę młodą jaką można było zobaczyć. Suknia była ogromna o kształcie pąku kwiatu piwonii, a welon ciągnął się za nią w nieskończoność. Cały lud Asgardu przybył w jedno miejsce by zobaczyć nowy początek panowania. Szkoda, że będą musieli się zawieść.

- Stresik? - rzuciłem do brata z uśmiechem.

- Skądże. - odpowiedział z ironią, a chwilę po tym Dalia stanęła przed nim.

Cała sala ucichła wraz z muzyką. Thor chwycił welon i odrzucił go do tyłu odsłaniając jej twarz. Uśmiechnęła się nerwowo, by za chwilę zmazać ten uśmiech z twarzy.

- Dziś jesteśmy świadkami momentu, kiedy to ta oto dwójka młodych bogów połączy się na wieki zawierając związek małżeński - Rzekł ojciec zaczynając tym samym ceremonię zaślubin. - Zadam wam teraz parę ważnych pytań, na które musicie odpowiedzieć. - zacząłem się niepokoić, że plan spali na panewce. - Czy świadomie i dobrowolnie chcecie zawrzeć związek małżeński?

- Chcemy. - odpowiedzieli, lecz mimo takiej samej odpowiedzi brzmiała ona u każdego z nich inaczej.

- Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowie i chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia?

- Chcemy. - coraz bardziej chciałem stąd wyjść widząc to całe przedstawienie. Mogę liczyć teraz tylko na olbrzymów.

- Czy chcecie przyjąć z miłością i według tradycji wychować potomstwo?

- Chcemy. - odpowiedział pewnie Thor.

- Ch-chcemy... - zająknęła się i spuściła lekko głowę w dół. Obok nich z drugiej strony stanął młody chłopiec z obrączkami.

- Czy ty, Thorze Odinsonie bierzesz sobie za żonę tą oto tutaj Dalię Alcarin i ślubujesz jej miłość i wierność póki was śmierć nie rozłączy?

- Tak, biorę.

- Czy ty, Dalio Alcarin bierzesz sobie za męża tego oto tutaj Thora Odinsona i ślubujesz mu miłość i... - poderwałem szybko głowę być spojrzeć na ojca. Zamilkł mając nieobecny wzrok. - Olbrzymy. - Matka podała ojcu jego kostur, którym zastukał o podłogę, a dźwięk rozszedł się echem. Po sali przeszedł szmer rozmów. Ojciec szybko wyminął Thora i Dalię kierując się do zbrojowni, a za nim ruszył Thor wraz ze mną.

Doszliśmy na miejsce zastając zamrożonych na śmierć asgardzkich strażników oraz kilku zabitych przez Niszczyciela olbrzymów.

Uśmiechnąłem się w duchu wiedząc, że wszystko szło zgodnie z planem, który wytyczyłem.

- Jotunowie za to zapłacą. - odezwał się Thor patrząc na leżące trupy.

- Zapłacili już życiem. Niszczyciel się sprawdził, a szkatuła, którą próbowali ukraść jest cała.

- Nic się nie stało? Wdarli się do zbrojowni, gdyby skradli chociaż jedną relikwię...

- Ale nie skradli.

- Jestem ciekaw dlaczego.

- Zawarłem rozejm z królem Jotunów.

- Właśnie go zerwał! Wie jak cię podejść.

- Co byś zrobił?

- Wkroczył do Jotunheim jak ty niegdyś i dał im nauczkę by już nigdy nie odważyli się tu wejść.

Nie taki diabeł zły jak go malują.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz