Rozdział 9 ✅

542 36 5
                                    



Na wstępie chciałabym życzyć wszystkiego dobrego z okazji Walentynek kochani, koniecznie dajcie znać jak spędzacie ten dzień! C;

Pov. Katsuki

Siedzieliśmy w dość niezręcznej ciszy. Wpatrywałem się w niego wyczekująco, ponieważ to on miał zacząć przemowę. Mimo wszystko nie chciałem na niego naciskać. Domyślałem się, że zapewne układa treść wiadomości w swojej głowie.

- Tak więc chciałem zapytać, czy w Twoim życiu ostatnim czasem coś się zmieniło?  - Zapytał spoglądając w moje oczy. Widziałem, że bił się chwilę z myślami, nim zadał mi to pytanie.

- He? - zapytałem zbity z tropu.

- Mam wrażenie, że w ostatnim czasie zachowujesz się inaczej. Być może mi się  tylko wydaje, jednak praktycznie cały czas się od nas izolujesz, a teraz do tego wszystkiego doszła ta bójka z  Izuku. - Jego spojrzenie wyrażało troskę - Jeśli coś się dzieje to wiesz chyba, że możesz  mi się wygadać? Wspólnie z pewnością znajdziemy wyjście z sytuacji, a-

Przerwałem mu gestem dłoni. Westchnąłem ciężko. Właśnie tej rozmowy się obawiałem, jednak wiedziałem, że nie mogę mu o tym powiedzieć.  Zwyczajnie nie mogłem pozwolić na to, by osoba jaką jest Kirishima, całkowicie zniknęła z mojego życia. Zdecydowałem się więc grać.

- Jest dobrze, Shitty Hair. Przechodzę ostatnio gorszy okres w życiu, jak już musisz wiedzieć. Nie chcę jednak o tym mówić.  Myślę, że poradzę sobie sam z tym problemem, to nie jest coś, w czym mógłbyś pomóc... a przynajmniej tak mi się wydaje. - Postanowiłem, że będę z nim szczery.

Czyli to nie tak, że nie chcesz z nami  spędzać czasu? - Zapytał z nadzieją w głosie, na co moje serce się boleśnie ścisnęło. Chciałbym...

- Nie mam innego wyboru. Nic więcej nie mogę Ci powiedzieć  jednak uwierz, tak będzie lepiej.

-  Lepiej? Dla kogo Twoim zdaniem będzie lepiej? - Zapytał zdenerwowany. Dawno nie widziałem go w takim stanie, na co prychnąłem.

- Myślisz cymbale, że robię to dla swojej wygody? Skoro podjąłem taką decyzję to chyba oczywiste, że nie mam innego wyboru.

- W takim razie...  powiedz  mi chociaż dlaczego unikasz nas, skoro to Twoja prywatna sprawa? Jeśli nie zawiniliśmy w niczym, to z jakiego powodu nas również tym obciążasz? Nie chcesz o tym rozmawiać  i to jest w porządku, jednak czy nie uważasz, że skoro przez to wszystko cierpi cały Bakusquad, powinniśmy o tym wiedzieć?

Z każdym kolejnym zdaniem podchodził coraz  bliżej mnie, wymachując rękoma. Instynktownie zacząłem się od niego usuwać, stawiając stopy do tyłu. Pech chciał, by moje plecy w pewnym momencie spotkały się blisko ze ścianą.

- Shitty Hair, co Ty odpierd- Nagle drzwi od naszego pokoju otworzyły się gwałtownie, a stanął w nich nie kto inny, jak Shoto.

- Przyszedłem tylko po rzeczy Dek- ... ou, chyba Wam w czymś przeszkodziłem?

Widząc nas w pozycji jakiej obecnie się znajdowaliśmy, zapewne mógł sobie pomyśleć Bóg wie co. Mimowolnie zrobiłem się czerwony na ową myśl. Najwyraźniej nie tylko ja, ponieważ i on wydawał się lekko speszony obecną sytuacją. Odepchnąłem go, wyzywając przy tym od kretynów i spojrzałem na mieszańca,  który stał w tym samym miejscu co wcześniej i analizował.

- Stul pysk, rozmawialiśmy. Zresztą, chuj Ci do tego?! Bierz te śmieci i wynocha, inaczej zaraz  wypierdolę je przez okno! - Unikałem wzroku z każdym z nich. Błądziłem wzrokiem zdenerwowany po pokoju, szukając punktu zaczepienia. Jebany Kirishima!

- Właściwie, nie interesuje mnie to zbytnio. Tak jak mówiłem, zabieram rzeczy i spadam, mam ciekawsze zajęcia do roboty.

- Taa? Ciekawe kurwa jakie, walenie do Dekla?! - Zapytałem z premedytacją, na co ten spalił buraka i spojrzał na mnie z początku zakłopotany, jednak po chwili zauważyć można było gniew w jego oczach.  Wyglądało to przekomicznie.

- Bakubro! Nie uważasz czasem, że to niewłaściwe tak kogoś osądzać bezpodstawnie? Przeproś go natychmiast!

- Jeszcze kurwa czego! Nie będę nikogo przepraszać, zresztą to widać na pierwszy rzut oka. Ślepy by zobaczył, że on za nim biega. Niczym bezpański piesek. - Ostatnie zdanie wypowiedziałem z nutą kpiny. Ten jedynie zacisnął dłonie w pięści i wziął kilka głębszych wdechów.

- Wydaje mi się, że to nie jest Twoja sprawa, Bakugou. Ja nie wnikam w to, co dzieje się między Waszą dwójką, więc oczekuję tego samego wobec mnie i Izuku. - Odparł chłodno.

- BO NIC SIĘ KURW-MMHMHMM...!!! - Nie dane było mi dokończyć, ponieważ czerwonooki postanowił zamknąć mi usta swoją dłonią. Spojrzałem na niego gniewnie, a ten jedynie podrapał się niewinnie po karku, patrząc na Todorokiego.

- Przepraszam w takim razie w jego imieniu, możesz być spokojny o swój mały sekret. Nikomu nie powiemy, że kochasz Deku, prawda KATSUKI?! - Zaakcentował moje imię, przez co ponownie zrobiłem się czerwony. Jakim prawem on używa mojego imienia? Nie pozwoliłem mu, niech on sobie za dużo nie wyobraża.

Po chwili poczułem szturchnięcie, na co prychnąłem. Domyślając się, że było to czymś w rodzaju potwierdzenia, puścił mnie. Wyszedłem wkurwiony z pokoju. Poczułem nagłą potrzebę wyjścia na spacer. Zazwyczaj odczuwałem ją, gdy ktoś zalazł mi za skórę, a ja nic nie mogłem z tym zrobić. Zresztą, zupełnie tak jak w tym wypadku.

Wsadziłem dłonie w kieszenie bluzy, a wychodząc z budynku zarzuciłem na siebie kaptur w razie, gdyby jakiś nauczyciel miał się do mnie przyczepić. Było kilka minut po dwudziestej, kiedy wróciłem z kolacji więc domyślam się, że zaraz będzie obchód. Nie przejąłem się tym jednak zbytnio. Wiedziałem, że jeśli wrócę teraz, zniszczę połowę pokoju. Nie uśmiechało mi się ponosić kosztów za zniszczenia. Z pewnością nie byłyby to małe pieniądze...
Nogi prowadziły mnie w nieznanym mi kierunku.

Sypiące płatki śniegu przypomniały mi tylko o zbliżających się świętach. Zacząłem się zastanawiać, jak je spędzę. Miałem w zasadzie jeszcze blisko tygodnia na podjęcie decyzji, jednak wolałem zastanowić się nad  tym już teraz. Z pewnością w akademiku zorganizują kolację dla tych, którzy zostali. Była też druga opcja, by wyjechać na ferie do rodziców. Nie uśmiechała mi się jednak żadna z tych opcji.
Koniec końców stwierdziłem, że najlepiej będzie jeśli pobędę sam ze sobą, w swoim małym pokoju.

Doszedłem do jakiegoś szlaku, prowadzącego przez sam gęsty las, na jaki miałem doskonały widok z okna. Już z tamtego miejsca widziałem, że jest ogromny. Noc w dodatku do najcieplejszych nie należała, a ja  nie byłem ciepło ubrany. Mimo wszystko postanowiłem zaryzykować i udałem się dalej, krocząc w nieznane ciemnym mrokiem.

----

Witajcie kochani!
Oficjalnie mogę ogłosić, iż poprawki jakie prowadziłam w ostatnich dniach, zostały zakończone pomyślnie. Nie oznacza to jednak, że kończę pisać ową powieść, a wręcz przeciwnie.
Mam kilka pomysłów, jak mogłabym urozmaicić ich historię, dlatego też proszę o uzbrojenie się w cierpliwość! :D

Osobom, które kiedyś czytały książkę polecam przeczytać raz jeszcze.
Wprowadziłam ogromne zmiany, które mam nadzieję, wyjdą na lepsze.

Miłego dnia misie :*

Wyrok Gwiazd - KiriBakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz