Brzytka Pogoda

79 5 0
                                    

Pov:karl

Dzisiaj był bardzo brzytki dzień ponieważ padało i było bardzo ślisko i co chwilę były jakieś wypadki.
Leżałem razem z mojim kochanym sapnap'em, codziennie myślałem o zaręczynach ale nie wiedziałem czy to jest dobry pomysł, też chciałem to zrobić w jakim specjalnym miejscy dla nas obojga, bałem się ze on nie jest na razie na to gotowy więc na razie nie będę mu się oświadczać.
Gdy sapnap jeszcze spał ja za czołem się bawić jego włosami. On był przytulony we mnie a ja w niego, słyszałem jego bijące serce, biło powoli i spokojnie do czasu.. Ponieważ w pewnym momencie zaczęło bić szybko, w tym momencie przerazilem się i zaczęłem próbować obudzić sapnapa lecz to było trudne bo spał jak zabity.

-SAPNAP KURNA WSTAWAJ

-*spi*

-BUDZ SIĘ

Sapnap nagle wstał przestraszony

-BOŻE CO SIĘ DZIEJE-S

-lepiej mi ty to wytłumacz

-?

-zaczęło ci bić strasznie szybko serce

-bo mi się coś śniło..

-co ci się śniło?

-śniło mi się to że ty byłeś w szpitalu nie przytomny, ja siedziałem na podłodze w szpitalu ale wszyscy inni mieli do gdzieś czy ty żyjesz czy nie...

*sapnap miał szklane oczy*

-dobrze już spokojnie to był tylko sen jestem przy tobie

Pocałowałem i przytuliłem sapnap'a

-t-ten sen był tak realistyczny... Słyszałem tylko pisk maszyny do której byłeś przypięty

-to był tylko sen nie bój się jestem przy tobie i zawsze będę

-d-dziękuję karl

-nie dziękuj

Skip:po zjedzeniu sniadania

-Ej karl musimy pojechać do sklepu po jedzenie i po statyw-S

-ale dzisiaj?

-tak a czemu pytasz?

-n-no bo jest strasznie ślisko i wiesz ze ja się boję jeździć w takie pogody

-spokojnie karl nie będziemy mieć żadnego wypadku

-musimy akurat dzisiaj?

-tak bo jutro niedziela nie czynna a nie mamy nic do jedzenia

-n-no dobra tylko ja musze się iść przebrac

-dobra to czekam

Ubrałem się w bluzę dream'a i jakieś wygodne dresy po czym zszedłem do sapnap'a

-już jestem gotowy kochanie-K

-okej to chodz już do samochodu

Wsiedliśmy razem do samochodu i sapnap powoli wyjechał z parkingu, ja się trochę stresowałem a sapnap to zauważył.

Pov:sapnap

Prowadziłem auto wolno specjalnie dla karl'a żeby się nie stresował. Dałem rękę na jego nogę a on dal rękę na moją i tak ciągle jechaliśmy. Gdy już dojechaliśmy na parking przy sklepie karl zrobił głośny wydech.

-No widzisz dojechaliśmy cali i zdrowi-S

-może nie potrzebnie się tak martwiłem?

-dobra teraz nie jest pora na gadanie, teraz idziemy na zakupy

Poszlismy do sklepu i kupiliśmy statyw i jedzenie gdy za wszystko zapłaciliśmy poszliśmy do auta

*w aucie*

-stresujesz się znowu?-S

-niee no teraz jest luz przyzwyczajilem sie-K

-to dobrze - S

*441 słów*
Dzisiaj trochę krótki rozdział bo dzisiaj chyba zrobię dwa więc wyczekujcie
Miłego dnia/wieczoru<3

Karl x SapnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz