Rosie jak zawsze szła samotnie po hogwarcie- mimo faktu, że uczy się tam od pięciu lat nie zdążyła znaleźć przyjaciół. Po chwili na jej drodze pojawił się młodszy o rok ślizgon- Draco Malfoy. Blondyn był wyjątkowo nieprzyjemny, wyśmiewał pochodzenie mamy blondynki.
-Kogo moje piękne oczy widzą? Czyżby to nasza brudna West?-powiedział i spojrzał na swoich kolegów, po czym się uśmiechnął i spojrzał w jej stronę.
-Mam imię i przepraszam ale muszę wrócić do domitorium-zbyła go i próbowała ominąć niebieskookiego, lecz ten szarpnął ją za ramie. Skutkiem tego był upadek puchonki na zimną posadzkę.
-Posłuchaj mnie uważnie, nie ma w hogwarcie miejsca na takich jak ty, odpuść sobie to całe czarowanie które i tak ci nie wychodzi. Jesteś nikim West.-zaraz po tych słowach na jego twarzy można było zauważyć kpiący uśmiech, gdy szarooka spojrzała na podłogę wiedział, że wygrał. Kopnął z impetem jej torbę, po czym jednym machnięciem opróżnił ją z wszystkiego. Wyśmiewał każdą rzecz jaka w niej była od tanich, brudnych, oszlamionych.
-Malfoy chyba się zapomniałeś-Unosząc głowę zobaczyła trzech rudzielców, brunetkę i okularnika. Po ich szatach można było zobaczyć z jakiego domu są, gryfoni.
-Spieprzaj stąd Weasley, mój ojciec może wywalić twojego z posady w każdej chwili, znaj swoje miejsce zdrajco krwi.-Draco całą swoją uwagę poświęcał grupce, na co Rosie zaczęła zbierać swoje rzeczy.
Po kilku minutach wymiany zdań ślizgoni odeszli, a blondynka zdążyła prawie wszystko spakować do torby. Podnosząc się widziała na sobie kilka par oczy, skanujących jej ruchy. Niestety spanikowana nie mogła znaleźć nigdzie lusterka od swojej mamy, łzy stanęły jej w oczach a ręce zaczęły się trząść. Była ona niezwykle wrażliwa i podatna na stres.
-Dziękuję za pomoc-powiedziała krótko rozglądając się za zgubą. Jeden rudzielec, brunetka i okularnik odeszli, zostały tylko dwie osoby.
-Tego szukasz?-spytał jeden wyciągając rękę z jej największym skarbem.- Malfoy miał to w kieszeni.
-Dziękuję bardzo-odparła i odebrała swoją własność uśmiechając się delikatnie.
-Ja jestem Fred, a to George, nazwisko już pewnie znasz-poinformował jej bohater z wielkim, pięknym uśmiechem. Jego piegi dodawały mu uroku, a w jego brązowych oczach czaiły się świetliki.
-Jestem Rosie West, bardzo miło mi was poznać!- Odparła uśmiechnięta patrząc mu prosto w tęczówki. Rozmowa trwała krótko, przerwała ją zdenerwowana jak to chłopacy nazwali McSztywna, pośpieszając ich na lekcje.
Oto pierwsza część, będzie bardzo wolno pisane, jak każde z moich opowiadań.
♥ Miłego dnia/wieczoru Wężyki ♥
Wasza
♥B ♥
CZYTASZ
Dandelions
FantasyRosie West, piękna i mądra czarodziejka półkrwi należąca do Hufflepuffu. Niby niczym się nie wyróżnia, lecz to właśnie ona zawładnęła sercem i myślami pewnego rudowłosego gryfona.