7. W domu.

53 10 6
                                    

W końcu dojechali na miejsce.
Do wielkiego domu milionera - Pana P.

Alice niepewnie stuknęła w dębowe drzwi, gdy nagle usłyszała ciche, stłumione przez drzwi słowa: ,,Proszę wchodzić...".

Całą grupą weszli do środka. Wcześniej wspomniany mężczyzna siedział teraz na środku salonu, na białej, dużej kanapie, ze spuszczoną głową i widocznym smutkiem oraz przerażeniem na twarzy.

- Dzień dobry - powiedziała na powitanie.

Mężczyzna podniósł głowę.

- Dzień dobry. Wszystko w porządku? Przyszliście do mnie z jakąś sprawą? - zapytał

- Właściwie, to tak. Chcieliśmy z panem omówić, pewną rzecz.

- Jaką? Ale zanim powiesz może usiądźcie, dobrze? A jak wam przyniosę herbaty.

- Dobrze - westchnęłam

Po jakichś 5 minutach mężczyzna wrócił z dzbankiem herbaty, paroma filiżankami i paczką ciastek z czekoladą.

- No, więc, o co chodzi?

- Całkiem nie dawno szukaliśmy poszlak w miejscach zaginięć. Jako pierwsze miejsce obraliśmy dom państwa świnek. Tam podobno miało miejsce pierwsze zaginięcie. Okazało się, że faktycznie sprawca porwania zostawił po sobie ślady. Jednym z nich była jakaś substancja. Ale nie była to substancja 128. Była ona zupełnie inna. Była czarna i przypominała bardziej jakiś... śluz - stwierdziła z obrzydzeniem

- To bardzo, ale to bardzo dziwne. Tą samą substancję znalazłem tu, w salonie, kiedy moja żona zaginęła! - krzyknął

- Pana żona zaginęła? To straszne. A znalazł pan jakieś inne poszlaki? To pomoże nam ją łatwiej znaleźć.

- Tak - rzucił i pobiegł do pokoju obok, po czym wrócił z jakąś kartką w ręce.
Na kartce była napisana czarną mazią wielka litera S.

- Oprócz śluzu znalazłem jeszcze tą kartkę.

- A możemy ją zatrzymać?- zapytała Zizzy

- Oczywiście - powiedział Pan P i dał dziewczynie wspomniany przedmiot - A teraz musimy pójść do laboratorium. Trzeba odkryć co to.

Po tych słowach naukowiec ruszył do pokoju jego i jego żony. Grupa oczywiście podążyła w ślad za nim. W pewnym momencie Alice przypomniała sobie, że laboratorium znajdowało się na terenie bazy wojskowej. Ale jednak postanowiła sprawdzić co Pan P miał im do pokazania. Może ma w domu jakiś teleporter dzięki, któremu uda im się przetransportować do bazy? Cóż, to wydawało się wręcz absurdalne, ale z panem P to nigdy nic nie wiadomo.

W pewnym momencie doszli do sypialni. Pan P pociągnął za lampę znajdującą się na ścianie koło łóżka. Nagle zaczęło się ono podnosić ukazując tajemne przejście. Tego naprawdę nikt się nie spodziewał. Ale no cóż, kto mógłby się spodziewać? Szli przez ciemny korytarz prowadzący do głównego laboratorium.

Pomieszczenie, w którym się znaleźli było mniej - więcej wielkości klasy szkolnej i było głównie w kolorach czerni, bieli i błękitu. Pośród wyposażenia laboratorium można było dojrzeć wiele tajemniczych sprzętów, które, aż kusiły by je dotknąć i przetestować. Na środku sali znajdował się duży, szary dywan, a na nim stał duży stół z kilkoma krzesłami.

Pan P ubrał biały fartuch, rękawiczki i okulary po czym powiedział:

- No, to jesteśmy. Witam w moim skromnym laboratorium. Moglibyście mi podać tą ,,substancję"? - zapytał

- Oczywiście- powiedziała Zizzy podając mu ,,maź" w pudełku.

- To dziwne, nigdy nie widziałem czegoś takiego... Niestety na razie nie mogę wam pomóc.... Ale postaram się zbadać tą ,,rzecz". Kiedy się dowiem co to, skontaktuję się z wami dobrze?

- Dobrze, dziękujemy - powiedział Pony.

Wtedy grupa wyszła z budynku i pojechali do domu Bunny.

______________________________________

Mam nadzieję, że rozdział się podoba:) Następny pewnie w tym lub następnym miesiącu, bo nagle naszła mnie wena na pisanie. Pozdrawiam was i do następnego rozdziału;)

Piggy: Nowy rozdział - Piggy Fanfiction.✍︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz