XXV

725 77 37
                                    

Następnego dnia Levi miał jeden z lepszych dni, dlatego zgodził się z mamą iść na zakupy. Ogólnie nienawidził babskich ciuchów i nie miał jej co doradzać, bo wszystko było dla niego brzydkie, ale z drugiej strony nie miał co robić, bo Eren nie odpisywał, Niccolo gdzieś wyjechał i ogólnie każdy coś robił. Za to Kuchel bardzo chciała spędzić czas ze swoim malutkim synkiem, który taki malutki już nie był. Przecież sama widziała jak ten spędza czas ze swoim chłopakiem i to w dość jednoznacznej sytuacji. Nie to, że to ją zszokowało, ale pierwszy raz widziała to na własne oczy... W dodatku poznała tego tajemniczego chłopaka, o którym Levi nie chciał, żeby matka się dowiedziała. Ten okazał się bardzo przyjemny w rozmowie i sprawiał wrażenie dobrego człowieka. Kuchel w ogóle się nie martwiła o życie Levi'a u boku Erena.

Dwójka właśnie wracała z zakupów, kiedy Levi przelotnie spojrzał na drugą stronę. Za chwilę znowu, a wtedy przeżył szok. Naprzeciwko niego i Kuchel szli Eren z Grishą i wyglądali na bardzo zadowolonych. Przez to Levi poczuł w sercu jakiś rodzaj bólu i zrobiło mu się nieprzyjemnie, patrząc szczególnie na Grishę. Za chwilę oprzytomniał i musiał improwizować. Zaczął nienaturalnie zagadywać matkę, żeby ta tylko nie odwróciła się i ogólnie nie zwróciła uwagi na dom po drugiej stronie. Kobieta jednak patrzyła na bruneta jak na nienormalnego i próbowała wywnioskować, dlaczego ten się teraz tak zachowuje. Zaczęła się rozglądać, a wtedy w jej oczy rzucił się jeden, szczególny obraz. Otworzyła szerzej oczy i niedowierzała:

- Levi... Co Eren robi przy tym draniu? - miała głos pełen suchego zdumienia.
- Co? Jak to? Niemożliwe... - zaśmiał się nerwowo, próbując odwrócić uwagę kobiety.
- Levi, czy Eren jest tym, o kim myślę?
- Jak możesz w ogóle tak myśleć?
- Kiedy się tu wprowadzili, mieli tylko Zeke'a... Nagle jest tu jakiś nowy chłopak... - zmarszczyła brwi w złości.
- Mamo...
- Czy ty jesteś normalny?! Jak możesz z nim być?! Masz z nim zerwać!

Zaczęła wrzeszczeć, aż Eren i Grisha zauważyli. Szatyn otworzył szerzej oczy, nie wiedząc, jak to załatwić. Widział niepewność u Levi'a i, że ten się męczy psychicznie. Za chwilę kobieta sama podeszła do dwójki, gdzie Grisha w ogóle nie wiedział o co chodzi.

- Jesteś z siebie zadowolony?! - wrzasnęła Kuchel do mężczyzny.
- Co? - spojrzał zdziwiony - O co chodzi, Kuchel?
- Jak ojciec, taki syn!

Wtedy najstarszy Jaeger spojrzał na śniadoskórego, ale ten wzruszył ramionami.

- Kuchel... - zaśmiał się Grisha - Zupełnie nie wiem, o co chodzi...
- Twój wspaniały syn uwiódł Levi'a, a zaraz go pewnie zostawi!
- Nieprawda! - krzyknęli razem Levi i Eren.

Dwójka dorosłych spojrzała na swoje dzieci, a wtedy Levi westchnął z irytacji. Zaczął Eren:

- Nie miałem pojęcia, że nasze rodziny coś łączy, kiedy zacząłem podrywać Levi'a...
- Więc już macie we krwi uwodzenie, cali Jaegerowie... - prychnęła Kuchel.
- A ja wiedziałem... - odpowiedział Levi - Skojarzyłem fakty, ale jakoś to olałem. Co mnie obchodzi, że jego ojciec kiedyś ci coś zrobił... Eren mi się spodobał, więc odpowiedziałem na jego zaloty.
- Nie wiesz co mówisz, Levi... - rzekła z troską kobieta - Teraz jesteś zakochany, ale on...
- Eren nie jest jak jego ojciec! - wrzasnął, po czym złapał szatyna za rękę i z nim uciekł.

Jaeger posłusznie biegł za chłopakiem, chociaż nie za bardzo znał cel... Jednak wiedział, że brunetowi przykro i chce się schować przed światem. To, że Ackermann nie uciekł sam, a zabrał ze sobą Erena, rozczulił śniadoskórego. To znaczyło, że chłopak jest dla niższego kimś ważnym i mu ufa...

Po jakimś czasie zmęczony Levi puścił rękę Erena, po czym sam usiadł na trawie. Szatyn chwilę się rozejrzał i skojarzył, że to to miejsce, w którym dał kosza brunetowi. Poczuł do siebie wielki żal, że wtedy to zrobił... Przecież mógł stracić taką cudowną osobę... Zaraz zauważył niezadowolonego Levi'a. Ten nie płakał ani nic, jedynie trzymał brodę na nogach, które zbliżył do swojego torsu. W dodatku miał minę, jakby ktoś niesprawiedliwie mu coś zabierał. Szatyn szybko podbiegł do niego i go objął ramieniem.

- Co się stało, Levi? - rzekł ciepło Eren.
- Źle o tobie mówiła... - burknął.
- Cóż... - zaśmiał się - Nie ona pierwsza, nie ostatnia. Wielu ludzi nie ma zbyt dobrego zdania na mój temat i w sumie zasłużyłem na to.
- Ona nie ma powodu! Ocenia cię przez twojego ojca... Wiedziałem, że tak będzie...
- Nie przejmuj się, Levi - przytulił go mocniej obydwiema rękoma - Niech sobie myśli, co chce.
- Kazała mi z tobą zerwać...
- I masz zamiar to zrobić?
- Oczywiście, że nie.
- Więc nic się nie stało... - zaśmiał się - Tylko to cię zabolało?
- Nie.
- Co takiego jeszcze, słońce?

Levi nie odpowiedział, tylko wtulił się mocniej w Erena. Chłopak zaczął czule głaskać bruneta, uśmiechając się jak na widok małego dziecka. Znaczy on tak by nie zareagował, ale Levi był dla niego wyjątkowo uroczym dzieckiem w tym momencie. Za jakiś czas brunet otworzył usta:

- Widziałem twoją relację z Grishą...
- I co? Coś nie tak? - zmartwił się.
- Byłeś taki szczęśliwy przy nim...
- Faktycznie, dobrze dogaduję się z tatą...
- Ja nigdy nie mogłem - nagle drastycznie posmutniał - Niby wiem jak wygląda, rozmawiałem z nim kilka razy, ale to nie jest to...
- Levi...
- Przepraszam, Eren... Po prostu mi przykro.
- Nic nie mogę poradzić na brak ojca, ale... Pamiętaj, że masz super mamę!
- Jak możesz tak o niej mówić po tym, jak cię obraziła?
- Jej niechęć do mnie to jedno - zaśmiał się lekko - Ale miłość do ciebie to drugie. Z troski o ciebie nie chce, żebyś ze mną był, bo się boi, że będziesz miał jak ona... Chce dobrze.
- A ja jej nie lubię! - burknął, marszcząc brwi i krzyżując ręce na torsie.
- Ale z ciebie dzieciuch, Levi... - zaśmiał się, kręcąc głową pobłażliwie.
- Z ciebie.
- Niee, ty jesteś totalnie dzieciuchem. To dlatego dogadujesz się z dziećmi.
- Zamknij się już.

Wieczorem Eren chciał przyjść do Levi'a, żeby życzyć mu miłych snów i dać buzi na dobranoc, ale niestety zauważyła go Kuchel. Nim się obejrzał, kobieta otworzyła okno, po czym wylała na niego wiadro wody i wołała, żeby odszedł i nie wracał. Eren przez chwilę nie wiedział co robić, potem się zdenerwował, ale na koniec wybuchnął śmiechem. Skoro już został oblany, to nie miał nic do stracenia. Zaczął krzyczeć do Levi'a, ale ten właśnie wybiegł z domu z ręcznikiem. Szybko zaczął wycierać Erena, a przy okazji spojrzał na okno matki:

- Idź sobie! Nie masz pracy czy co?

Po czym wrócił do Erena i go pocieszał, żeby się nie przejmował i tak dalej. Szatyn posyłał starszemu uśmiech, a na koniec złapał Levi'a za potylicę i pocałował go mocno, specjalnie prowokując kobietę patrzącą przez okno.

[ERERI] Piękny i bestia ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz