Rozdział 1

41 1 0
                                    


  Spojrzałam na zegarek była 16:30, odliczam już minuty kiedy w końcu wyjdę ze swojego gabinetu, kochałam tą pracę w końcu stworzyłam to miejsce sama od początku do końca. Ale coś się we mnie wypaliło kilka lat temu śmiałam się z ludzi którzy mówili że wypalili się zawodowo, po prostu myślałam, że coś takiego nie istnieje, a jednak i dopadło również mnie.

W końcu odetchnęłam, nie do końca czystym powietrzem ponieważ moja siedzibą znajdowała się w centrum Nowego Jorku.
Tłok i hałas, mnóstwo ludzi, marzyłam tylko o tym, żeby być w końcu w domu.
Po 30 minutach przekroczyłam próg domu, od razu przywitały mnie słodkie uśmiechy moich dzieci Tom miał 9 lat, a Mia 6.

Pozwoliłam Kristen ich opiekunce iść do domu, choć zwykle jest z nimi do wieczora, postanowiłam spędzić z nimi czas w ogrodzie, rzadko kiedy mam na to czas i teraz bardzo tego żałuję.

Gdy urodziłam Toma, po 2 miesiącach wróciłam do pracy nie widziałam jak wyszedł mu pierwszy ząbek, nie słyszałam jak powiedział pierwsze słowo, podobnie było, gdy urodziła się Mia.
Kariera była ponad wszystko, ważne wyjazdy i kontrakty, chyba się starzeje choć mam dopiero 36, czuję jakby połowę życia przeleciało mi przez palce.

ー Idziemy do ogrodu.ーZapytałam a dzieci niechętnie ruszyły za mną.

ー My chcemy bawić się z Kristen ona ma dużo fajnych zabaw. ー powiedział Tom

ー Nie chcesz bawić się z mamą?

ー Wolałbym z Kristen

No cóż czego ja się spodziewałam, Tom ma już 9 lat i rozumie coraz więcej, a w jego życiu to rodzice są gośćmi w domu, a Kristen tu prawie mieszka, choć często widzę że ja też to po prostu męczy, bo nie raz zdarzyło się, że mała Mia powiedziała do niej mamo, to był dla mnie cios ale sama byłam sobie winna.

ー A ja się chce bawić z mamusią ー
zapiszczała Mia

A moje serce urosło i bardzo cieszyłam się, że ten okres już minął i Mia wie kto jest jej mamą.

ー Więc chodźmy, może Tom do nas dołączy trochę później.

Po chwili biegaliśmy razem z naszym psem Rockym po ogrodzie rzucając mu frizbi.
Tom jednak do nas nie dołączył i siedział obrażony na leżaku, poczułam ukłucie w sercu i miałam, żal do siebie jak mogłam poświęcić to wszystko pracy, na prawdę chce zmienić swoje życie i czuję to coraz mocniej.
Zmęczona zabawa Mia zgłodniała więc ruszyliśmy do domu.
Postanowiłam zrobić coś sama na ogół jemy to co przygotuje gosposia albo catering.
No cóż nie jestem wybitna kucharka, ale makaron z serem potrafię zrobić.

ー Tom zjesz z nami ?

Nadal był obrażony, ale przyszedł do stołu jest coraz bardziej podobny do swojego ojca Edward mój mąż jest bardzo przystojnym mężczyzną, wysoki dobrze zbudowany brunet o śniadej karnacji, pamiętam gdy go poznałam na studiach, był obiektem westchnień wszystkich dziewczyn, a on wybrał właśnie mnie choć na początku wcale nie było to takie łatwe, nie chciałam mieć chłopaka badboya.

ーA nie możemy zjeść czegoś co przygotowała Stella.ーpowiedział z niechęcią Tom.

ーA nie możesz, zjeść tego co zrobiłam? Chociaż spróbuj, proszę.ー uśmiechnęłam się szeroko do Toma.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 06 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Kobieta (niby) SukcesuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz