8. Nie rozumiem tego

88 11 3
                                    

Pięć dni przed pierwszym koncertem w Stanach Zjednoczonych było dla wszystkich członków The Chopin Trial czymś, co ciężko opisać i nie chodziło tylko o fakt dwóch występów w mediach – raz w radiu, raz w telewizji, aby jakoś zachęcić ludzi do kupowania biletów na ich koncert, bo do tego, aby wyprzedać wszystkie bilety na chociaż jeden koncert, wciąż było daleko. Nathaniel od początku uważał, że tych koncertów było po prostu za dużo – grali praktycznie codziennie, często w miastach dość blisko siebie. Arthur upierał się, że przy większej ilości koncertów więcej zarobią. Może i miałby rację, gdyby zespół sprzedawał się w Ameryce lepiej, a koncertów w podobnych terminach nie graliby chociażby Depeche Mode, Guns N' Roses, Aerosmith, Metallica, Prince czy Bob Dylan. Udział w programach i namawianie ludzi na koncerty nie były niczym nowym – wcześniej występowali chociażby w Top of the Pops, dzięki któremu zyskali spory rozgłos w Anglii, ale w te pięć dni wydarzyło się nieco więcej niż tylko to, co jako tako już znali.

Po pierwsze: Arthur zmienił zasady – podzielił zespół na dwie pary, z których każda miała własnego ochroniarza. W hotelu mogli być sami, ale za każdym razem gdy chcieli wyjść, ochroniarz miał iść z nimi. To dawało całej czwórce większa swobodę, ale pokazało też, że Arthur, mimo wszystko, darzy ich zaufaniem. Eddiemu i Nathanielowi przypadł David, co było oczywistym wyborem – on o nich wiedział. Jeszcze tego samego dnia Nathaniel zarządził pójście do galerii handlowej i to pociągnęło za sobą sporą lawinę wydarzeń.

Początkowo wizyta w galerii handlowej, nie tylko z Davidem, ale też z Arthurem i niejakim Philipem, który odpowiadał za wizerunek, miała jedynie załatwić na jakiś czas kwestie garderoby, co oznaczałoby spokój na sporą część trasy, w trakcie której czasu na cokolwiek i tak miało być mało. Gabriel i Patrick nie widzieli takiej potrzeby, a Nathaniel nie zamierzał ich przekonywać. Ostatecznie dwugodzinny pobyt w galerii handlowej stał się przełomowym momentem w historii zespołu, nawet jeśli była tam jedynie połowa kapeli.

— Zabrzmię jak ignorant — zaczął Nathaniel, zwracając się do Arthura. — Ale co to za gatunek muzyki?

Dla Nathaniela szybko stało się jasne, że dużo piosenek w podobnym typie, który nie dotarł do rozgłośni radiowych w Wielkiej Brytanii, a przynajmniej nie w takim stopniu, jest ważną wskazówką dla ich kariery muzycznej w Stanach Zjednoczonych. Może to był powód, dla którego nie sprzedawali się tu aż tak dobrze jak w Anglii? Może tu królował inny typ muzyki, którego wcześniej nie znali?

— Pop — odpowiedział Arthur, a Nathaniel wywrócił oczami, zdjął na moment okulary i spojrzał poważnie na swojego menedżera. 

Nie lubił, gdy ktoś robił z niego idiotę, a miał wrażenie, że Arthur właśnie to zrobił.

— To nie jest normalny pop — zauważył, a menedżer szybko zrozumiał, do czego Nathaniel zmierza i jeszcze szybciej postanowił wybić mu ten pomysł z głowy. To było ryzyko, zbyt duże jak na początek kariery w Ameryce. A przynajmniej tak wtedy sądził.

— R&B nie jest dla Anglików — powiedział stanowczo, a Nathaniel uśmiechnął się nieco ironicznie, bo wyczuł, co próbuje zrobić Arthur.

— To świetnie, bo nie interesuje mnie granie tylko dla Anglików. Czym jest to całe R&B?

Arthur pokręcił głową. Znał Nathaniela zbyt dobrze, aby liczyć na to, że teraz odpuści. Postanowił więc trochę przesunąć granicę tej rozmowy.

— Mieszanka jazzu z bluesem. Głównie.

Nathaniel uniósł brwi, bo brzmiało to dość ciekawie. Teraz już rozumiał, czemu ta muzyka wydawała mu się obca i czemu nie robiła aż tak wielkiej kariery w ich kraju – jazz zawsze był popularniejszy w Ameryce niż w Anglii. 

W siódmym niebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz