Moja dzisiejsza przygoda zaczęła się około 17:00. Mojemu kuzynowi - Tomkowi - utknęła wędka (a dokładniej spinning) w trzcinach. Chciał, żeby blaszka wylądowała obok trzcin, bo polował na szczupaka (a jak ktoś nie wie, to szczupaki siedzą w trzcinach).
O 16:00 miał przyjechać pewien Pan, który wyłowiłby ten spinning. Jednak dosłownie przed 16.00 zadzwonił, że będzie o 18:00 (chociaż ja to pisze o 20:00 i nadal go nie ma).
O tej 17:00 mój dziadek postanowił, że weźmie sprawę w swoje ręce. Wsiadł na łódkę i kazał, żebym podała mu wiosło. Poszłam do garażu i zaniosłam dziadkowi narzędzie. On stanął na łódce i poprosił, żebym ja, Tomek i moja kuzynka - Emilka - zepchnęli go z brzegu. Wykonaliśmy to, a dziadek odepchnął się wiosłem. Zaczął płynąć w stronę spinningu.
W tym czasie Tomek poszedł po telefon mojej babci, bo chciał porozmawiać ze swoim tatą (moim wujkiem). Ja i Emilka nadzorowałyśmy dziadka.W pewnym momencie stracił równowagę i wpadł do wody. Dziadek nie umie pływać, więc się naprawdę przestraszyłam. Spadł na plecy, zanurkował i po ułamku sekundy wynurzył się cały przemoczony (był w normalnym ubraniu i w butach).
W tym czasie nadbiegł Tomek z telefonem babci. Zaczął się bardzo śmiać, ale ani mi, ani mojej kuzynce nie było do śmiechu. Pomogłyśmy dziadkowi wyjść z jeziora. Wyszedł w samych skarpetach, a jego buty pływały niedaleko brzegu. Postanowiłam je wyłowić. Wzięłam wiosło i włożyłam końcówkę do wody. Zahaczyłam o pierwszego i przyciągnęłam go do brzegu. Emilka go wzięła i zaniosła dziadkowi. To samo zrobiłam z drugim.
Po kilku minutach dziadek siedział w domu, na kanapie w suchych ubraniach. Zrobiłam mu jeszcze kawę na poprawę humoru.
Tak zakończyła się tą historia.
CZYTASZ
Moje dziwne życie
Short StoryJestem Karolina. W tej opowieści dowiecie się jakie mam zwariowane życie. Codziennie będę wstawiać nowe, dziwne opisy sytuacji, które mi się danego dnia przytrafiły. Chyba, że nic się nie stanie, to dodam informacje. Czasami mogą być dwa rozdziały d...