EIGHT| GRATIAS TIBI

719 46 91
                                    

Po jakże okrutnej konfrontacji pomiędzy dwoma założonymi w tym roku szkolnym "drużyny" jedna z nich ucierpiała najbardziej lądując w skrzydle szpitalnym pod nadzorem Snape'a który chodził wraz z pielęgniarką od łóżka do łóżka podając różne eliksiry przeciwdziałające zaklęciom którymi dostało się uczniom.

-Pani Dale szuka tu czegoś interesującego? - spytał podając Draconowi jedną fiolkę.

-Pańskiego uśmiechu - odgryzła się uśmiechając się sztucznie.

Snape uniósł jadowicie kącik ust i zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu.

-To proszę go poszukać w swoim dormitorium Dale - syknął i dumnym krokiem podszedł do kolejnego łóżka.

Narine spojrzała na Draco który trzymał się za nos patrząc na sufit, był cholernie wkurzony, jak można tak zostać upokorzonym przez rudą dziewczynę Wesley?

-Jak się czujesz? Lepiej? - spytała Narine łapiąc chłopaka za rękę.

-Nie, czuję jakby nos miał mi zaraz odpaść - powiedział i posmyrał się po nosie chcąc sprawdzić czy, aby nadal się trzyma i czy nie jest spuchnięty.

Dziewczyna popatrzyła na niego słabo. Draco na pewno czuł się wewnątrz okropnie, nawet nie musiał się z tym ukrywać, po raz kolejny coś mu się nie udało. Westchnęła ciężko, była zmęczona.

Dziewczyna ukradkiem spojrzała na swojego profesora czując jego wzrok, nie myliła się, jego wzrok zabijał.

-Zobaczymy się później - mruknęła puszczając jego rękę, ale poczuła ścisk palców chłopaka. Spojrzała się na ich ręce, a później na chłopaka zdezorientowana.

-Czy... - zaczął wbijając wzrok w ich dłonie luzując uścisk - czy ja nie wypadłem żałośnie? - spytał podnosząc wzrok na jej twarz.

-Dlaczego tak mówisz?

-Ta ruda małolata rzuciła we mnie zaklęciem, przecież to... to jest... - sam już nie wiedział jakie, czuł się strasznie strapiony tym faktem, że też musiała zobaczyć go w takim stanie Narine...

-Chciałeś położyć temu wszystkiemu kres, ale nie udało się - wyjaśniła spokojnie - dziecinne zaklęcie sprawiło, że tak się czujesz? - spytała chcąc podpalić w nim inne emocje niż gniew oraz żal.

-Właśnie - przyznał jej rację - takie dziecinne zaklęcia... typowe dla takich oferm.

Narine się lekko uśmiechnęła widząc poprawę jego stanu, a Draco zrozumiał, że nie może się tym przejmować, kim oni byli, żeby o tym myślał...

-Panno Dale czy ja nie wyraźnie się wyraziłem? - podpytał profesor stając za dziewczyną niczym duch.

-Tak, już idę szukać uśmiechu, przynieść go jak znajdę? - odwróciła się do niego.

-Nie ma takiej potrzeby - syknął przez zęby mierząc ja wzrokiem.

Dziewczyna kiwnęła głową i ruszyła do przodu odwracając się jeszcze w stronę przyjaciela.

-Odpocznij Draco - mruknęła i położyła rękę na czole chłopaka poprawiając niesforne włosy które mu opadały.
Po chwili poszła do wyjścia.

-Ty też... Nari... - szepnął pod nosem widząc jak wychodzi z pomieszczenia.

Nie chciał być teraz sam, mimo wszystko potrzebował jej oraz jej dotyku który przyprawiał go o przyjemne i beztroskie dreszcze.


Narine przechadzała się po całej szkole, była zmęczona, ale jak na złość nie mogła pozbyć się ze swoich myśli wyrzutów sumienia które jej towarzyszyły. Gdyby tam została to może potrafiłaby szybciej zareagować i częściowo plan Draco powiódłby się.

Uratuj mnie ku wolności |DRACO MALFOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz