Rozdział X- Madeline

8 4 14
                                    

-Słyszysz to?- spytała lekko zdenerwowanym szeptem Loren
-Co?- nie wiedziałam o co jej chodzi
-Kroki, wsłuchaj się
-Rzeczywiście, cholera, ktoś tu idzie. Co teraz?- w tym momencie dotarło do mnie, że włamanie się na cudzą kładkę było głupim pomysłem
-Nie wiem, nie uciekniemy
-Możemy wejść do wody- zaproponowałam, wiedząc, że to też głupi pomysł
-Nie wytrzymamy długo pod wodą
-Co teraz?

Ścisnęło mnie w brzuchu. Wcześniej nie przejmowałam się wejściem na ten pomost. Teraz jednak jestem zestresowana. Na pewno zrobiłam się blada.

Nie wiedząc co robić, stanęłyśmy i w ciszy czekałyśmy w nadziei, że tajemnicza osoba pójdzie dalej prosto drogą i nie zajrzy na kładkę. Tak się jednak nie stało. Po krokach słychać było, że ktoś skręca w naszą stronę i zamierza wejść na pomost.

Po chwili przed nami pojawił się chłopak, którego widziałam po raz pierwszy. Serce zaczęło mi bić jeszcze szybciej. Teraz czuję się, jakbym naprawdę zrobiła coś bardzo nielegalnego.

-Hej, znamy się?- spytał nieznajomy bardzo zdezorientowanym głosem

Głos chłopaka był niski, zachrypnięty. Brzmiał, jakby dopiero wstał z łóżka.

Postanowiłam przyjrzeć się jego twarzy. Kiedy spojrzałam mu w oczy, poczułam, że moje policzki robią się czerwone i mam gęsią skórkę.

Chłopak ma ciemne, gęste i rozwiane włosy. Jego oczy są też bardzo ciemne i gęste brwi nadają mu trochę groźnego wyrazu. Ma ostre rysy twarzy i szeroką, też ostrą żuchwę. Ma duże usta. Jest bardzo wysoki i dość mocno zbudowany. Jego barki są szerokie. Ma na sobie czarną koszulkę z logiem drużyny naszej szkoły i czarne spodnie. Chłopak jest bardzo mocno w moim typie i naprawdę nie sądziłam, że spotkam takiego chłopaka w Kent.

-Chyba nie- odpowiedziała Loren z zawahaniem
-Jestem Peter- powiedział trochę pytająco chłopak i niepewnie podał nam rękę

To Peter, to ten Peter, który ostatnio zrobił sobie coś na treningu i nie może teraz ćwiczyć. Inaczej go sobie wyobrażałam. Wyglada zdecydowanie lepiej.

-Madeline- przedstawiłam się i podałam rękę chłopakowi

Ma mocny uścisk i duże, chłodne dłonie.

-Ja Loren
-Loren- powtórzył po dziewczynie i spojrzał na nas pytająco- znacie Willa?- spytał po chwili
-Tak- odpowiedziałam
-To dobrze. Myślałem, że jakieś obce dziewczyny włamały się na jego kładkę- powiedział chłopak, a my spojrzałyśmy się na siebie

Ma bardzo niski głos.

-W zasadzie, to trochę włamanie- powiedziałam ryzykownie
-Ale nie jesteśmy obce, znamy Willa- powiedziała Loren
-Wiem, że znacie- powiedział i uśmiechnął się zadziornie- ale co tu robicie?- spytał
-Było gorąco, na plaży jest milion osób, a to jest chyba jedyne puste miejsce. Bez pytania Willa, włamałyśmy się na kładkę i potem wykąpałyśmy w ciuchach. To wszystko- powiedziałam, już trochę pewniej
-A no tak, mogłem się domyślić- powiedział- Czyli Will nie wie, że tu jesteście?- spytał po chwili
-No nie wie- powiedziała Loren
-Spoko, nie powiem mu, ale problem w tym, że zaraz on tu przyjdzie
-Will przyjdzie?
-Tak, z Archiem i Jerseyem- powiedział, a my spojrzałyśmy na niego lekko przerażone- dobra, wyluzujcie. Mam plan- powiedział chłopak
-Plan?- spytała chłopaka Loren
-Tak- w tej samej chwili usłyszeliśmy kroki zmierzające w naszą stronę- To chłopaki. Wiem, że znamy się z 30 sekund, ale musicie mi zaufać. Wskakujcie do wody- nie miałyśmy innego wyjścia, więc zrobiłyśmy, to co powiedział chłopak

Hot chocolateWhere stories live. Discover now