37

356 23 1
                                    

DRACO

Przeszliśmy połowę miasta sprawdzając po drodze każdy kąt, który Anastasia mogła postanowić odwiedzić w drodze do domu. Roger co chwila powtarzał, że to bezsensu bo w życiu nie łaziłaby po sklepach w święta, zawsze spędzała czas z bliskimi i nie marnowała go na spontaniczne zakupy.

Sam o tym doskonale wiedziałem, po prostu nie chciałem uwierzyć w to, że doszło aż do tego.

Musiałem sprawdzić wszystko. Nie mogłem dopuścić do siebie myśli, że ma ją Greengrass zwłaszcza, że moi ludzie, którzy już jej szukali oświadczyli, że na tyle ile udało się im sprawdzić jego posiadłości był czysty. Sam jako głowa rodziny spędzał czas z córkami.

- Jest środek nocy, Malfoy, wiem, że chcesz ją znaleźć ale to łażenie po Londynie prowadzi nas donikąd. 

Roger odpalił papierosa i oparł się o ścianę jednego z budynków. Wkurwiało mnie jego podejście i to, że nie wykonuje posłusznie moich poleceń.

- Masz inny pomysł? - Uniosłem głos i idąc jego śladem odpaliłem papierosa. - Słyszałeś co mówili moi ludzie, nie ma jej nigdzie. Sama z siebie by się nie ukrywała.

Byłem kompletnie trzeźwy, adrenalina jaka mnie dopadła w momencie, w którym zwróciłem uwagę na jej nieobecność obudziła mnie na tyle, że cały wypity alkohol wyparował momentalnie.

- Nie odjebałeś niczego?  Na Bali przecież też zniknęła jak powiedziałeś jej o ciąży Astorii.

Pchnąłem go lekko na ścianę i w ostatniej chwili odsunąłem rękę, którą już się powoli zamierzałem do uderzenia.

- Zamknij mordę, Davies. 

Miałem z nią umowę, że jeśli będzie potrzebować chwili beze mnie to mi o tym powie. Nie złamałaby jej, widziała jak się o nią martwiłem poprzednio.

Roger uniósł w górę ręce w geście obronnym i odszedł kawałek w bok.

- Może powinniśmy powiedzieć Blaisowi?

Wziąłem wdech i przymknąłem oczy.

Zabini się wkurwi ale jego pomoc mogła być tym czego nam brakowało. Każdy z nas znał Anastasię z innej strony i mógł wiedzieć coś innego co przydałoby się przy poszukiwaniach.

- Napiszę do niego a ty napisz do Johnsona. - Nie wiem jakim cudem udało  mi się przełknąć tę prośbę ale po minie Rogera stwierdziłem, że choć ten pomysł przypadł mu do gustu. - Teraz. Zanim się z nimi spotkamy skończymy przeszukiwać resztę trasy.

Pokiwał głową i w zaciemnionym kącie podał mi kawałek kartki, który okazał się być kawałkiem mugolskiego rachunku za zakupy. Obydwoje napisaliśmy na nich krótką wiadomość, którą wysłaliśmy sowami w dwóch różnych kierunkach.

Pokonując parę kilometrów pozostałej drogi stwierdziłem, że Anastasia pewnie nie przeszła tyle pieszo i podejrzewałem, że skorzystała z komunikacji miejskiej, której nienawidziłem. Była obrzydliwa, zbyt dużo ludzi wątpliwego pochodzenia zamkniętych razem jak w puszce sprawiało, że robiło mi się niedobrze.

Ale jej to by nie przeszkadzało. Patrzyła w całkiem innych kierunkach niż ja i chyba to w niej po części tak kochałem.

Pokazywała mi świat inaczej niż go widziałem dzięki czemu wydawał się dużo lepszy.

- Co gdybyśmy się cofnęli i przeszli ten ostatni kawałek drogi inaczej?

Spojrzałem na niego pytająco a on wywrócił oczyma. Nie rozumiałem po co ale byłem skłonny wysłuchać każdego pomysłu.

Mój błąd - przebudzone wspomnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz