Rozdział 17

393 31 5
                                    

Julio

Jeżdżę jak jakiś idiota po całym mieście. Na zegarku jest już prawie północ, a ja nadal nie mogę odnaleźć swojej żony. Chłopaki też, nadal nic nie mają. Tak jak by zapadła się pod ziemię. Nie mam wyboru, muszę pojechać do tego doktorka, który badał Pole i się dowiedzieć, co takiego się wydarzyło, że postanowiła uciec.

Po pół godziny drogi, w końcu podjeżdżam pod prywatną klinikę, w której była dzisiaj Pola. Nie zwracając uwagi na godzinę wbiegam szybko do środka. Na izbie przyjęć siedzi kobieta, która lekko przysypia, a oprócz niej nikogo więcej nie widzę. Podchodzę do niej, na co kobieta aż podskakuje na swoim krześle.

- Potrzebuje Pan pomocy? - zerka na mnie zdezorientowana. Nie mam na sobie żadnych obrażeń, nie wyglądam też na chorego, więc za pewne mój widok, o tak późnej porze ją dziwi.

- Moja żona była dzisiaj tu na badaniach, po których nie wróciła do domu. Chciałbym wiedzieć kto ją badał - starałem się być bardzo spokojny, wolę jej nie przestraszyć. Wiem, że narobiła by zbędnego hałasu, a ja niczego bym się w ten sposób nie dowiedział.

- Wie pan, w ciągu dnia mamy dużo pacjentów, więc prosiła bym o więcej szczegółów.

- Pola Martinez, tyle powinno Pani wystarczyć - kobieta spojrzała na mnie po raz ostatni, po czym zaczęła szukać czegoś w komputerze.

- Tak była, badał ją Pan doktor Solarez. - odpowiedziała spokojnym głosem.

- Czy on nadal jest obecny, tu w szpitalu? - strach o żonę czułem w całym ciele. Każda mijającą minut wydawała się wiecznością.

- Tak, ma dzisiaj dyżur. Zaraz poproszę doktora, aby do Pana przyszedł.

- Sam go znajdę, tylko powiedz mi gdzie on jest - kurwa, tą rozmową marnuje mój cenny czas, przez który mogłem, już coś wiedzieć na temat mojej żony.

- Ale, ja nie powinnam, tym bardziej, że jest środek nocy - pielęgniarka, czy tym kim tam ona jest, zaczęła się nerwowo tłumaczyć. Cały jej spokój gdzieś wyprował.

- W dupie mam co powinnaś, a co nie. Powiedz mi gdzie on jest i po sprawie. - Moja cierpliwość zaczyna się już kończyć, co na szczęście zauważyła kobieta, kierując mnie w końcu do gabinetu tego lekarza.

Do środka wszedłem, nawet nie zadając sobie trudu na pukanie i tak jestem tu już za długo. Doktorek na mój widok szybko wstał z kanapy, na której chyba właśnie spał.

- Proszę opuścić mój gabinet, o tej godzinie nie przyjmuje żadnych pacjentów - aż, żal mi się go zrobiło, nie miał pojęcia z kim rozmawia. Lecz zaraz się dowie.

- A mnie to nie interesuje, czy ty przyjmujesz, czy nie. Wiesz kim kurwa jestem? - podszedłem do niego po woli. Nie chciałem, aby zaczął krzyczeć lub co tam mu w głowie siedzi.

- Więc czego Pan chce i kim Pan jest? - mężczyzna cofał się do tyłu, zwiększając tym odległość, która nas dzieli.

- Jestem Julio Martinez, mówi Ci to coś? - stałem w miejscu czekając na to, aż jego mózg wskoczy na właściwy tor i w końcu zrozumie z kim rozmawia. Na szczęście nie trwało, to zbyt długo, ponieważ lekarz szybko zbladł na twarzy, próbując odnaleźć właściwe słowa.

Rozłączeni w czasie. Tom 2 Zakończona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz