BLIZNY...
Poruszyliśmy dosłownie wszystko i wszystkich, tylko po to, aby być obok siebie.
Egoizm, który kierował mną oraz Tobą nie miał zamiaru zatrzymać się w miejscu, więc gnaliśmy z nim przed siebie.
— Wiesz, że nie będzie dobrze.
Do momentu, aż któreś z nas nie ucierpiało tym samym krzywdząc nasze zepsute do szpiku kości serca.
— Ufaj sobie. Nie mi.
Patrząc wstecz nie miałam zamiaru być przy tobie i tym samym oglądać, jak obserwujesz mój ból, który zafundowałeś mi ty sam.
— Dziękuję.
Uśmiech był jedyną rzeczą, którą mogłam pozostawić w twojej pamięci, gdy spoglądałeś na mnie ten ostatni raz.
— Nie mogę przeprosić cie za coś, czego nie zrobiłam.
Nie przejmowałam się, że płaczesz. Nie przejmowałam się tym, że to wszystko w co wpadłeś pociągnęło mnie na sam dół piekła.
— Cwana jesteś. Lubię to.
Egoizm sprawił, że po prostu miałam świadomość, że ty też tam trafisz prędzej czy później. Bo w końcu obydwoje, zawsze byliśmy w tym samym dołku...
Nie ważne kim by bylibyśmy to zawsze, na zawsze będziemy tymi z bliznami oraz potępionymi ludźmi nowej ery.
— Na zawsze? To głupie.
— Wiem. Dlatego w to wierzę.
...A TO BYŁY JEDYNIE BLIZNY PRZESZŁOŚCI