20. TERAŹNIEJSZOŚĆ

875 73 3
                                    

Sloan, 22 lata

Kto by się spodziewał, że będę tańczyć z Austinem na weselu mojej przyjaciółki? Na pewno nie ja. Szczególnie, że mężczyzna gardził jakąkolwiek zabawą, a już na pewno tańczeniem. Nawet na cholernym balu ledwo udało mi się go przekonać, aby wyszedł na parkiet. Teraz jednak był pijany i to pewnie wina alkoholu, że się na to zdecydował. Pijanego Austina można nawet było namówić do kredytu i zrobiłby to bez zająknięcia. 

- Więc...Czemu przyszłaś z tym dupkiem? - zapytał, lekko bełkocząc. Westchnęłam. 

- Bo go lubię. - odparłam jedynie, nie chcąc jakoś specjalnie się tłumaczyć. Nie było to co prawda kłamstwem, jednak gdybym powiedziała że umówiła nas Kelly, żeby go wkurzyć, to prawdopodobnie zrobiłabym z siebie idiotkę. 

- Lubić to można pieprzoną czekoladę, a nie faceta. - burknął, na co przewróciłam oczami. - To dupek, widać to z kilometra. W dodatku wygląda jak pizda. Pizdowata pizda. - dodał zadowolony. 

- Obawiam się, że największym dupkiem tutaj, to jesteś ty. - rzuciłam, na co się uśmiechnął jeszcze szerzej. 

- No tak, w tym temacie nie ma ze mną równych. - wymamrotał, na co ponownie przewróciłam oczami.  

- To twoja dziewczyna? - zapytałam, ponieważ nie mogłam się powstrzymać. Od początku wesela, nurtowało mnie to pytanie. Była piękna i zdecydowanie pasowała do Austina. A najgorsze w tym wszystkim było to, że była miła i nie mogłam tak po prostu jej nienawidzić, chociaż bardzo chciałam. 

- Selena? Nie, pracuje dla mnie. - odpowiedział, a następnie posłał mi swój krzywy uśmiech. - Zazdrosna?

- Nie, po prostu jest mi jej cholernie szkoda. - powiedziałam. Pokręcił głową ze śmiechem. 

- Za to jej płacę. - rzucił, na co otworzyłam szeroko oczy, w momencie kiedy postanowił mną zakręcić. - Jest recepcjonistką w moim salonie. - dodał. 

- A więc zdecydowałeś się go otworzyć. - mruknęłam, próbując zmienić temat. Uśmiechnął się smutno. 

- Długo mnie do tego namawiałaś, aż w końcu zdecydowałem się wziąć kredyt i postawić wszystko na jedną kartę. - odparł, na co przełknęłam ślinę. Zrobił to dopiero wtedy, kiedy wyjechałam. 

Faktycznie byłam jedną, wielką kulą u nogi. 

- Cieszę się, że ci się udało. - westchnęłam, bo nie wiedziałam co mogłabym jeszcze powiedzieć. Byłam z niego dumna, miał ogromny talent i zdecydowanie zasłużył na to wszystko. Jednak byłam również zazdrosna, zazdrosna o to że jego marzenia się spełniały, gdzie ja zaczęłam się w sowich dusić.  

- Nie mogę uwierzyć, że zrobiłaś sobie szyję. - mruknął, przejeżdżając po niej palcem. Nic nie mogłam poradzić na to, że się wzdrygnęłam. Kiedy to zauważył, natychmiast zabrał swoją dłoń. - Wzdrygasz się. - dodał, jakby zaskoczony.  

- Dziwisz mi się? - zapytałam bez wyrazu. Uśmiechnął się smutno. 

- Nie. - odparł. W takich momentach ceniłam to, że był szczery. 

- Chcę ruszyć do przodu, Austin. - rzuciłam, przez co wyraźnie się spiął. - A ty cały czas mi to uniemożliwiasz.

- No chyba mi nie powiesz, że chcesz się spotykać z tym dupkiem. - warknął. Uniosłam na niego wzrok. 

- A co jeżeli tak? Jest przystojny, miły i zdecydowanie bezproblemowy...

- Czyli całkowite przeciwieństwo mnie. - przerwał mi, na co przewróciłam oczami. - Naprawdę ci się podoba? 

Hold on to usOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz