Rozdział 10. RobiNinja 3000.

31 4 0
                                    

Od spotkania i długiej rozmowy z moją przyjaciółką minęło kilka dni. Codziennie rozmawiamy ze sobą. Ami postanowiła mi nawet pomóc w klinice. Obecnie wracałam z kawiarni. Kupiłam sobie i Ami po zapiekance i kawie. Kiedy byłam przy klinice zauważyłam jak moja przyjaciółka podlewa kwiaty. Podeszłam do niej. Na mój widok od razu odstawiła konewkę i wzięła kubek kawę do ręki.

-Dzięki już myślałam, że padnę bez kawy.- Powiedziała po czym wzięła łyk kawy.

-Dzień bez kawy to dzień stracony.- Powiedziałam i sama wzięłam łyk kawy.

-Święte słowa.- Odparła biorąc ode mnie reklamówkę. Nagle podbiegła do nas Stephanie. Wyglądała na przerażoną.

-Pomocy. Sportacus... Kłopoty...- Mówiła przerażona i zdyszana. Posadziłam ją na ziemi.

-Ami przypilnuj jej.- Powiedziałam i wbiegłam do kliniki. Wzięłam plecak i torbę. Wzięłam również radio. Opuściłam szybko klinikę- Ami radio masz na biurku.- Powiedziałam i pobiegłam. Rozglądałam się. Nagle usłyszałam płacz. Pobiegłam w stronę dźwięku który dochodził z lasu. Po dotarciu tam w pewnej chwili rozsunęłam krzaki. Na polanie zauważyłam leżącego na boku Sportacusa. Nad nim stała jakaś maszyna o czarno fioletowym wyglądzie. Kopała Sportacusa po klatce piersiowej i brzuchu.- Boże.- Pomyślałam przerażona. Wyjęłam butelkę wody i oblałam machinę która przez zwarcie upadła po chwili. Kucnęłam przy Sportacusie. Nie miał czapki na głowie, a jego kamizelka i koszulka były porwane w paru miejscach. Miał całą twarz w zadrapaniach i siniakach. Tak samo jak ręce.

-B-Boli.- Powiedział Sportacus. Po chwili zaczął kaszleć.

-Spokojnie. Obrócę cię na plecy.- Powiedziałam i tak jak powiedziałam tak też zrobiłam. Starałam się zrobić to delikatnie by nie uszkodzić mu czegoś. Widziałam jak krzywi się z bólu.- Spokojnie zaraz będzie lepiej.- Powiedziałam zdejmując plecak i torbę. Zaczęłam robić badanie urazowe. W pewnej chwili Sportacus krzyknął gdy chwyciłam jego lewą rękę. Obróciłam ją lekko. Zauważyłam, że ręka jest złamana. W taki sposób, że kawałem kości przebił skórę. Chwyciłam radio.- Ami przybiegnij szybko do lasu. Przynieś deskę, cztery szyny klemera, kołnierz i nosze. Tylko biegiem.- Powiedziałam przez radio. Zaczęłam sprawdzać pozostałe kończyny. Wychodziło ze wszystkiego, że ma złamane żebra, lewą rękę i zwichniętą prawą nogę. Szybko podpięłam mu kroplówkę z lekiem przeciwbólowym. Po przybiegnięciu mojej przyjaciółki opatrzyłyśmy go dokładnie. Przeniosłyśmy go na deskę, a potem na nosze. Szybko zabrałyśmy go do kliniki na szczegółowe badania.

Zła Siostra.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz