Kontakt

423 54 48
                                    


Loki wyszedł z portalu, po czym od razu oparł się o najbliższą ścianę. Położył rękę po lewej stronie swojego brzucha i lekko się skulił, mając nadzieję, że ból dzięki temu stanie się choć trochę bardziej znośny.

Nigdy wcześniej nie doświadczył bycia zranionym przez spadający z nieba kamień, ale miał nadzieję, że ten pierwszy raz będzie też ostatnim. Ze wszystkich apokalips, w których trakcie mógł przetestować swoją teorię, postanowił wybrać akurat tę. Myślał, że nie tylko dowiedzie swojej racji, ale też będzie miał szansę popatrzeć na całkiem widowiskową zagładę ludzkości i ten argument podtrzymywał tak długo, że w końcu uległ mu nawet Mobius, zgadzając się na podróż w określone przez niego miejsce.

W tamtym momencie pomyślał, że może i zaproponowane przez agenta Pompeje byłyby nudniejsze, ale na pewno nie zostawiłyby go z bolesną i krwawiącą raną po czymś, co przez pierwsze sekundy wydawało się tylko draśnięciem.

— Loki! — Mobius wyłonił się z pomarańczowego przejścia chwilę później, od razu dobiegając do Boga Kłamstw. Zobaczył, że mężczyzna na jego widok się wyprostował i przybrał neutralną minę. — Miałeś rację, żadnych odchyleń na linii czasowej. Wersja, której szukamy, ukrywa się w apokalipsach.

Loki spojrzał z uśmiechem na podekscytowanego Mobiusa. Sam nie potrafił całkowicie cieszyć się tym odkryciem; pulsujący ból, choć nie był najgorszym, jaki czuł w życiu, zdecydowanie należał do tych bardziej irytujących.

— Musimy przejrzeć wszystkie możliwości i wytypować te, w których mógłby ukrywać się nasz wariant. — powiedział analityk, po czym zaczął podążać w stronę biblioteki. Coś jednak sprawiło, że jeszcze raz się obrócił, aby spojrzeć na Lokiego i to, co zobaczył, zmieniło jego plany. — Ale najpierw pójdziemy do jakiegoś lekarza, bo chyba jednak przyda ci się pomoc z czymkolwiek, co właśnie zmienia kolor twojej koszuli.

Bóg Kłamstw przeniósł wzrok na swoje ubranie, które rzeczywiście coraz bardziej zaczynało nasiąkać jego krwią. Przeklął pod nosem, po czym spojrzał na starszego mężczyznę, znów zmierzającego w jego kierunku.

— Nie — zaprotestował i odetchnął głęboko. Widział, że agent chce zaoferować mu pomoc w pójściu dalej, dlatego wystawił przed siebie rękę na znak protestu, aby chwilę później znaleźć w sobie wystarczająco siły na odsunięcie się od ściany. — Mobius, sam mówiłeś, że jeśli ktoś się dowie, będziemy mieć problem. Nie zgadzam się.

Nie dopuszczał do siebie faktu, że jakiś kamyczek zranił go aż tak. Rzeczą, której jeszcze bardziej nie potrafił zaakceptować, było przyjęcie pomocy od kogokolwiek, a zwłaszcza obcej osoby w nieznanym mu miejscu.

— W takim tempie zaraz się wykrwawisz — Analityk nie dawał za wygraną. Po samym sposobie mówienia Lokiego każdy zauważyłby, że coś jest nie tak. Przystanął na chwilę, z położonymi na biodrach rękami, a jego wzrok znów powędrował na wystające spod kurtki plamy na koszuli młodszego. Najgorsze, że Bóg Kłamstw miał w tamtym momencie całkowitą rację, nie mogli tak po prostu pojawić się w departamencie zdrowia, przedstawiając całą sytuację. — Pozwól mi chociaż przynieść ci bandaż i coś do odkażania.

Loki zastanawiał się przez chwilę, po czym skinął głową. Mobius rozkazał mu udać się do jednego z najbliższych pomieszczeń, które okazało się również pokojem identycznym jak ten, w którym rozmawiali pierwszego dnia, a sam szybkim krokiem udał się do innej części TVA po potrzebne rzeczy.

***

— Poradzisz sobie? — agent zapytał, stawiając przedmioty na stoliku, obok którego siedział Bóg Kłamstw. W odpowiedzi spotkał się z prychnięciem młodszego.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 03, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Kontakt | Loki & MobiusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz