~8

75 7 0
                                    

Po uzyskaniu instrukcji, udał się w stronę Ducha Lasu. Czuł się o wiele silniejszy i pewniejszy siebie. Szedł wyprostowany, wysoko podnosząc głowę. Nie przejmował się nawet pojedynczymi gałązkami, które plątały się w jego włosach. Zbliżał się do celu i nie miał zamiaru się poddać.

Pod pewnym czasie zaczął poznawać okolicę. To tędy szedł wtedy z Huening Kai'em. Jego postawa stała się jeszcze pewniejsza. Przyśpieszył, a naszyjnik, który założył na siebie, machał się na lewo i prawo.

W końcu stanął przed tak dobrze mu już znanymi dębowymi drzwiami. Pełen nadziei zapukał głośno.

Uśmiech na jego twarzy powoli zanikał, gdy po kilku minutach nadal nikt mu nie otworzył. Zapukał jeszcze raz, jednak znów nikt się nie odezwał.

Pokręcił głową i rozejrzał się dookoła. Nie podda się w takim momencie.

-O! To się nada!

Po chwili jedno z okien pękło, a do środka pomieszczenia wpadł kilogramowy kamień z towarzyszącym mu deszczem szkła.

- No i klawiutko!- powoli, noga za nogą, wkradł się do pomieszczenia.

Sufit był bardzo wysoki, ściany były zasłonięte regałami uginającymi się pod najróżniejszymi książkami. Przyjrzał się z ciekawości kilku z nich. Tytuły były zapisane jakimiś dziwnymi symbolami, nie był w stanie nic z tego wyczytać.

Starając się nie wdepnąć w szkło, które sam tu sprowadził, przeszedł się jeszcze raz po pokoju. Kilka razy chrząknął lub kaszlną, by poinformować o swojej obecności gospodarza. Przecież był dobrze wychowany i wiedział, jak się zachować w cudzym domu...

-PANIE DUCHU LASU!- krzyknął, gdy już zaczął się irytować.

Usłyszał jak za ścianą coś spadło. Od razu pobiegł w tamtą stronę.

- Co się stało? Czy wszystko w porządku?- z impetem wpadł do małego pokoiku, o mało co się nie przewrócił o leżącą na środku postać.

- Huh?- Osoba z ziemi podniosła głowę.- A ty kim jesteś?- zapytał nieco nieobecnym głosem.

- Ja... Ja chciałem prosić pana o pewien przedmiot. Jakiś kryształ...- próbował gestykulując wytłumaczyć o co mu chodziło.

Duch lasu tylko kiwał głową i starał się utrzymywać kontakt wzrokowy, co nie do końca mu wychodziło. Wyglądał jakby był dziwnie rozkojarzony i nieobecny, nic nie mówił, a po chwili spoważniał.

- Panie Duchu... czy mógłby pan dać mi ten...

- Mów mi po imieniu, Beomgyu, nie lubię tych zwrotów grzecznościowych- wtrącił.- A jeśli chodzi o kryształ... - sięgnął po coś zawieszonego na jego szyi.- On nie jest bezpieczny dla ludzi jak ty, możesz wyrządzić krzywdę i sobie i innym. Nie mogę ci go tak dać... Pomijając fakt, że dosłownie włamałeś się do mojego domu...- spojrzał na niego spod byka.

Przecież on nie może mu odmówić w takim momencie. Zaszedł już za daleko by spotkać się w odmową. Widział po twarzy, że Duch jest bardzo empatyczny. Musiał go jakoś podejść.

- Beomgyu... Posłuchaj, ja potrzebuję tego kryształu- przeszedł od razu do rzeczy, naprawdę jak szybciej chciał wykonać swoje zadanie.- Muszę ożywić psa, bo to jedyna droga do szczęścia osoby, którą z kolei jest moją drogą do szczęścia. Proszę...

Duch Lasu odwrócił głowę i zmarszczył brwi.

- Ten kryształ, on nie służy wskrzeszaniu, to kryształ transformacji, przenosi dusze z ciała do ciała. Jest bardzo niebezpieczny w nieodpowiednich rękach. Nie chcesz go używać.

- Ale Mag powiedział...

- To równe dosłownemu zaprzedaniu swojej duszy, nie wiem co ci powiedzieli, ale o tej części raczej nikt nie wspomniał.

Yeonjun zacisnął pięści, nie mógł pozwolić, by w takim momencie ktoś pokrzyżował jego plany. Na szybko starał się obmyślić taktykę, jak dostać kryształ w swoje ręce.

-Panie Duchu, znaczy Beomgyu... Aktualnie to chciałem jeszcze o coś zapytać- postanowił zmienić temat.

- Wal śmiało.

- Więc co roku, do mojej wioski przychodzi biały jeleń i byłem ciekawy co możesz mi o tym powiedzieć.

- Ah...- Duch Lasu uśmiechnął się.- To nic wielkiego, po prostu mam waszą wioskę pod patronatem i czasem muszę sprawdzić jak sobie tam żyjecie, człowieczki wy moje.

-Mhm..- przytaknął, szczęśliwy, że odwrócił uwagę Ducha.

- Chcesz herbatki?

- Jasne.

Po chwili obaj siedzieli, naprzeciwko siebie, przy małym stoliku. Rozmawiali o różnych rzeczach. Yeonjun starał się cały czas nawiązywać do jelenia i ogólnie zdolności transformacji Ducha Lasu.

- Woah!- klaskał, gdy Duch pokazywał mu różne zwierzęta po kolei.- Teraz dzika! Ale super! Teraz kota!- starał się okazywać, jak największy entuzjazm.

Zauważył, że przy transformacji, zmieniało się również ubranie Beomgyu, jednak naszyjnik na jego szyi, pozostawał w tym samym rozmiarze.

- A od czego zależą transformacje? W sensie co jest najprostsze, a co najtrudniejsze?

Zapytany podrapał się po głowie.

-Zależy od rozmiaru. Im bardziej zbliżony do ludzkiego ,tym prościej. Im większy czy mniejszy, tym gorzej. Jeleń to moja taka Comfort-form.

- Aha...- Yeonjunowi przyszedł do głowy pomysł.- A mógłbyś mi pokazać coś trudnego? Na przykład jakiegoś robaka?

- To będzie owad... może pszczoła?- zapytał, a po chwili po pomieszczeniu fruwał mały insekt.

Kilka naszyjników, które do tej pory były w stanie utrzymać na szyi, spadły na ziemię. Zadowolony z siebie chłopak, pochwycił je i wybiegł z domu, jeszcze, zanim pszczółka zdążyła zatoczyć koło nad kuchnią, by pokazać swoje umiejętności.

Nie oglądając się za siebie pobiegł co sił w nogach do chaty Maga. Słyszał za sobą krzyki Beomgyu, jednak szelest roślin, które zarastały jego drogę powoli go zagłuszał.

Las znów zgęstniał, a jego skórę przeszedł dreszcz. Był to znak, że zbliżał się powoli do domu Taehyun'a i Soobin'a.

Przyśpieszył kroku, chciał jak najszybciej osiągnąć swój cel. Nie miał pojęcia na co się pisał, ale cel uświęca środki, prawda?

Z każdym postawionym krokiem coraz bardziej się denerwował. Co jeśli zrobił coś źle? Co jeśli Taehyun się pomyli? Co jeśli ją zawiedzie?

Coraz bardziej miał ochotę się cofnąć. Więcej wątpliwości do niego docierało. Dopiero uświadamiał sobie co się dzieje. Jest w środku magicznego lasu i sprzymierza się z jakimiś elfami i wróżkami, by ożywić zdechłego psa dziewczyny, która go odrzuciła. Nogi zaczęły mu się trząść, " przecież to wszystko brzmi tak głupio". Już zawahał się czy nie zawracać, gdy ktoś krzyknął jego imię.

- CHOI YEONJUN!- usłyszał gdzieś z boku.- Gdzie ty byłeś? Szukałem cię po całym lesie!- Soobin oparł się jakieś drzewo i próbował złapać oddech.

- Przecież to ty mnie zostawiłeś na pastwę losu- zauważył chłodno i zmarszczył brwi.

Soobin pomógł mu odwrócić uwagę i rozproszyć jego wątpliwości. Razem w milczeniu wrócili do Chaty Czarnoksiężnika.

Postanowił się nie wahać, jak już coś zaczął, to dopilnuje by wypełnić swój cel.

«- - - - - - - - - - - -»

'I Just Wanna Be Your Dog'- | Choi Yeonjun|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz