CORTEX V

0 0 0
                                    

Paznokcie palców zaciśniętej pięści wbiły się w skórę. Czuć było ból. Dobrze.

Dłoń się otwiera. Pięć palców. Dobrze.

Na ścianie, ledowy wyświetlacz zegara pokazuje godzinę. Dwudziesta pierwsza jedenaście. Ponowne spojrzenie, godzina ta sama. Dobrze.

Trzy testy rzeczywistości zaliczone. Jesteśmy w prawdziwym świecie.

- Micah, żołnierzu - głos Zofii wyrwał z zamyślenia. - Powiedzcie, co się tam stało?
- Co się stało? - nadal widać było dezorientację Micah. Przesłuchanie nie było łatwe.

W sumie, to nikt się temu nie dziwił, tak samo jak prawie nikt nie dawał nadziei na to, że dowiedzą się czegokolwiek. Bo gdy pierwszy zespół szturmowy wszedł w wirtualną rzeczywistość Alefa Nulla, sprawy się kompletnie posypały.

- Micah - ciągnęła Zofia - Wasz zespół miał dwadzieścia minut na wykonanie zadania, tymczasem pozostaliście w VR ponad czterdzieści. Ta nieprawidłowość spowodowała niemal totalne niepowodzenie i dekonspirację całego ruchu oporu. Dlaczego się nie wylogowaliście? Co się stało?

- Zostaliśmy oszukani. Wszyscy. Cała misja. Cały bunkier. Oszukano nas.

***

Gdy światła się zapaliły, ciało Reyes lewitowało martwe w przestrzeni. Nasz cel okazał się wyjątkowo zwinny w zerowym przyciąganiu, co wykorzystał na swoją korzyść. Bez problemu wbił nóż w Reyes, a sam schował się centralnie pod antresolą. Rozkazem Cantany, zeskoczyliśmy na dół w trójkę. Przed całym zespołem nie mógł się już ukryć.

Zresztą, nawet nie chciał.

Powiedział, że ma na imię Adam i jest tu na polecenie Alefa. Związaliśmy go, dostał kilka razy po twarzy od Io. Do końca misji mieliśmy jeszcze dwie minuty, więc podjęliśmy decyzję, by wykorzystać ten czas na przesłuchanie.

To, co nam pokazał, wywróciło nasze założenia.

Włączyliśmy jeden z dwóch ocalałych po walce ekranów. Wklepaliśmy kod dostępu. Uruchomiliśmy aplikację. Naszym oczom ukazała się lista pięciuset milionów symulacji. To były symulacje Ziemi.

Ziemia zielona, Ziemia spopielone, Ziemia zalana wodą, Ziemia bez życia, Ziemia dżungla, Ziemia wielkie miasto... Lista ciągnęła się w nieskończoność. Była też i nasza Ziemia z pozostałościami miast, ze śladami wojen i strefami grasowania wirusa. Gdzieś tam, było też wejście do naszego bunkra.

Zapytaliśmy go, co to ma znaczyć? A zaraz potem, kim jest i dlaczego nam to pokazuje? Adam spojrzał na nas z politowaniem. Powiedział, że wszystko nam wyjaśni, ale musimy pozostać w systemie dłużej, niż wymagane dwadzieścia minut.

Skąd wiedział o ograniczeniu czasowym?

To, co powiedział potem, wbiło Io i Cantanę w podłogę tak, że faktycznie, fizycznie osunęli się na ziemię.

- Jestem jednym z dzieci z abortowanych przez Alefa zarodków. Jestem Waszym potomkiem. - powiedział.

Oczywiście, nie uwierzyliśmy, jednak jego słowa i tak były szokiem. Poprosiliśmy o wyjaśnienie. Powiedział, że w rzeczywistości ma trzydzieści osiem tygodni i jeszcze się nie urodził. Że Alef przeniósł jego świadomość do rzeczywistości wirtualnej i dzięki temu mógł umysłowo osiągnąć poziom trzydziestolatka.

Zamiast mówić nam, co robił w tej przestrzeni, zwrócił nasza uwagę ponownie na symulacje Ziemi. Przejrzeliśmy wpisy dokładniej. Każda iteracja dotyczyła sprawdzenia różnych scenariuszy reagowania na ciągle rozwijający się wirus.

Symulacje sprawdzały nie tylko sposoby radzenia sobie z patogenem, ale przede wszystkim dynamikę rozwoju ludzkich osad.

- Na pół miliarda przypadków, tylko siedemnaście ma pozytywny koniec - podsumował Adam. - A z tych siedemnastu, tylko jeden zakłada odrodzenie ludzkości i powrót do czasów świetności.

***

Powietrze powoli stawało się coraz cięższe. Zofia, Micah i przysłuchująca się przesłuchaniu Rei oddychali już z trudem. Każda minuta napełniała ich płuca kolejnymi dawkami promieniowania. Wiedzieli, że nabawili się już choroby popromiennej, ale komórka, w której przebywali stanowiła jedyną przestrzeń, gdzie mogli się ukryć przed okiem Alefa. Żaden dron wypuszczony przez sztuczną inteligencję nie przeżyłby tutaj dłużej niż kilka minut, ani nie zdołałby przesłać stąd żadnych danych. Alef nie sprawdzał tej części bunkra, bo wiedział, że przebywanie tutaj podczas pracy generatora, to samobójstwo.

A jednak, resztki ruchu oporu dokonywały tego samobójstwa w imię poznania prawdy.

- Czyli co? - Wtrąciła cicha do tej pory Rei. - Nasze potomstwo żyje? Zarodki nie zostały abortowane? To było kłamstwo?
- Tak - potwierdzenie Micah zaparło dech w piersiach.
- Micah, żołnierzu - nachyliła się Zofia - czy wiesz, gdzie Alef trzyma zarodki?
- Tak.

Opowieści wirusoweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz