I

273 34 19
                                    

Zimny, jesienny wiatr wszystkim dawał się we znaki. Przypominał sobą, że nieubłaganie zbliża się zima. Liście z drzew już dawno pospadały, ostały się tylko nieliczne. Wszyscy przygotowywali już przetwory i łóżka, by móc zapaść spokojnie w sen zimowy.

Wszyscy, nie licząc Muminka. Odkąd tylko zaczął przyjaźnić się Włóczykijem, każda zima była bolesna. Gdy tylko zbliżał się ten okres, miał ochotę zatrzymać czas albo usunąć jej istnienie. Nienawidził żegnać się z przyjacielem.

Chociaż wiedział, że ten zawsze wróci, w środku nadal nie mógł zaakceptować tej niepewności. Ten niepokój i strach, że coś mu się stanie, lub znajdzie sobie lepsze miejsce... To było okropne doświadczenie, które powtarzało się każdej jesieni, a bardziej każdej jej końcówce.

Teraz nie było inaczej. Muminek starał się jak najwięcej czasu z nim spędzić. Chciał przekonać go do zostania w dolinie. To tiki przecież nigdzie nie odchodzi na zimę, a też nie hibernuje. Nie widział nigdy powodu, dla którego Włóczykij miałby odchodzić. Nie rozumiał jego poczucia wolności i chęci spędzenia czasu samemu. Już nie raz próbował wybrać się z nim, jednak spotykał się z dezaprobatą. Nie rozumiał dlaczego, nie chciał zrozumieć.

Włóczykij jednak nie mógł odpuścić sobie swoich podróży, wielu godzin spędzonych na samotnej wędrówce po pięknych miejscach. Wiele niezastąpionych wspomnień i wrażeń. Wiele szczęścia, ale i tęsknoty. Uwielbiał wyprawy w pojedynkę, jednak zawsze gdzieś z tyłu głowy był brak pewnego głosu. Jednego elementu całej układanki.

Nigdy mu to jakoś nie przeszkadzało, jednak im dłużej przyjaźnił się z Muminkiem, tym to uczucie bardziej go przytłaczało. Był to też strach. Strach przed tym, że się obudzi, że pójdzie go szukać, by tylko z nim wyruszyć. Nie chciał tego, wolał sam zwiedzić świat i nie narażać swojego przyjaciela na nic. I tak zawsze wracał.

W tym roku nie miało być inaczej. Znowu mieli się rozstać na zimę.
-Włóczykiju, proszę, zostań chociaż tym razem! - błagam bliski płaczu Muminek. Te rozstania rozrywały jego serce na kawałki za każdym razem.
-Chciałbym Muminku, chciałbym, ale nie mogę. Wszyscy idziecie spać, a ja potrzebuję podróży. Mam duszę podróżnika, nie mogę przynależeć tylko do jednego miejsca - Próbował wyjaśnić swoje potrzeby Włóczykij. Nie chciał ranić przyjaciela, i choć jemu serce też się kraje na myśl o każdej rozłące, ale musiał patrzyć na potrzeby ich dwójki.

Muminek spuścił wzrok smutny
-Proszę, zostań chociaż dopóki nie zasnę - Poprosił łapiąc jego dłoń w swoje obie łapki. Nie chciał zasypiać sam.
-Dobrze, dopilnuję byś zasnął i dopiero wtedy pójdę - Uśmiechnął się ciepło, starając się dodać mu otuchy. Wolną dłoń wplótł w jego futerko na policzku i delikatnie pogłaskał.

Minęło kilka dni
Zima już witała Dolinę Muminków. Wszyscy powolnym krokiem zbierali się do domów, żegnając się z każdym i życząc wszystkim dobrych snów. Wszyscy oprócz Muminka. Ten siedział w zimnie na moście, i czekał. Czekał na kogoś.

Minęło parę chwil, Włóczykij musiał wszystko spakować, jednak tak jak obiecał, poszedł z Muminkiem do jego pokoju. Życzył wszystkim innym mieszkańcom miłego snu, Mała Mi nie odpuściła sobie kąśliwego komentarza co do jego silnej woli i poszła zadowolona do swojego pokoju. Ten niezbyt przejął się przyrodnią siostrą i po prostu poszedł do pokoju przyjaciela.

Muminek usiadł na łóżku i o to samo poprosił Włóczykija.
-Opowiesz mi wszystko, jak wrócisz, prawda? - zapytał błagalnie. Wiedział, że i tak nie uda mu się go wybłagać o wspólną podróż.
-Opowiem ci każdy drobny szczegół, obiecuję. A teraz połóż się spać, będę tu tak długo, aż nie zaśniesz - Muminek, na te słowa, uśmiechnął się i przytulił do chłopaka. Chciał by to była ostatnia rzecz jaką zrobi przed snem
-Dobranoc włóczykiju - rzekł Muminek otulając się kołdrą
-Dobranoc Muminku - Powiedział Włóczykij i usiadł na krzesełku w rogu pokoju. Wyjął harmonijkę i zaczął wygrywać spokojną melodię. Była jak kołysanka. Spokojne dźwięki i wolny rytm wprawiały domowników w senny nastrój, co wszystkim było na plus.

Grał on tak, aż wszyscy nie zasnęli, najdłużej zajęło to oczywiście Muminkowi. Chociaż nie chodził po pokojach, wiedział, że reszta śpi. Zawsze zasypiali szybko, w przeciwieństwie do jego przyjaciela. Gdy jednak już upewnił się, że ten śpi, złożył delikatny pocałunek na jego czole.
-Słodkich snów - wyszeptał i wyszedł najciszej jak się dało z domu.

Przechodząc przez mostek, zapalił fajkę. W tym roku był już spokojny.

Zima W Dolinie MuminkówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz