Yang Jeongin lubił rozważać swoje życie. Robił to każdego dnia, od początku do końca skanując przeżyte sytuacje by móc wyciągnąć z nich jakiekolwiek wnioski, które i tak w większości nie miały wkładu w jego dalsze istnienie. Lecz przez ciągłe patrzenie wstecz, coraz częściej jego myśli nie były pozytywne, a jedynie przykre i pokryte cieniem bólu dawnych doświadczeń.
Ciągłe analizowanie każdego wydarzenia powoli doprowadzało go do skraju wytrzymałości, kiedy dopatrywał się coraz więcej szczegółów na niekorzyść swojej osoby. Ludzie i ich sztuczne uśmiechy coraz lepiej były przez niego rozpoznawane, a każde krzywe spojrzenie od razu wyłapywane, by tylko podłamać jego, już i tak, zrytą psychikę, która trzymała się na ledwo stojących filarach. Z każdym tygodniem coraz bardziej kruszyły się, aż do tego momentu kiedy wydawały się zaraz runąć i zrzucić Jeongina do otchłani, z której nie mógłby się wydostać. A to wszystko za sprawą otaczającej go, szarej rzeczywistości, w której za wszelką cenę nie potrafił się odnaleźć.
Tak, jak każdego dnia próbował zmusić się do wstania z starej wersalki, która pomimo wielu lat użytkowania była w całkiem dobrym stanie. I tak, jak zwykle po piętnastu minutach wpatrywania się w sufit stoczył się na ziemię, przywracając swój pełen rozmyślań umysł, do jako tako trzeźwego stanu, by po chwili stanąć przed lustrem w małej, lekko zaniedbanej łazience i patrzeć się na swoje worki pod oczami. Ich stan nie poprawiał się od około dwóch tygodni, a resztki najtańszego korektora zaczynały się kończyć, dając do zrozumienia Yangowi, że musi kupić nowy, co nie za bardzo cieszyło jego i jego portfel, który tak, jak zwykle świecił pustkami.
Wtedy nie pomagał mu też fakt, iż to właśnie dzisiaj musiał zapłacić czynsz, za swoją małą kawalerkę, znajdującą w jednej z tańszych kamienic, nie daleko centrum Seulu. Chłopak wiedział, że tym razem także nie zapłaci całej kwoty i poczeka do dnia wypłaty, by być w stanie oddać właścicielowi resztę pieniędzy i nie robić sobie zbędnych długów. Albowiem wolał głodować, co zdarzało się coraz częściej przez więcej wydatków, niż być komuś coś winien.
Zakładając na stopy znoszone czarne trampki, Jeongin spojrzał na zegarek wiszący na ścianie, mając nadzieję, że nie spóźni się na autobus, który był jego jedynym środkiem transportu do centrum. Dzisiejsze wykłady zaczynały się całkiem wcześnie, a nie mógł sobie pozwolić, na kolejne spóźnienie w obawie o odebranie stypendia, które było jego jedyną szansą na uczęszczanie na studia. Ledwo starczyło mu pieniędzy na dach nad głową, nie mógłby opłacać studiów.
Nie myśląc o niczym, wybiegł z mieszkania, pośpiesznie zamykając drzwi. Biegł, tak szybko, jak mógł, żeby bez problemu zdążyć na przystanek. Po raz kolejny miał szczęście. Autobus jeszcze nie odjechał, a on wszedł do środka, zajmując jedno z niewielu wolnych miejsc, znajdujące się obok dobrze znanej mu dziewczyny.
Hwang Yeji nie wyglądała na dwadzieścia jeden lat, można by się kłócić, że to Jeongin był tym starszym, wkurzającym przyjacielem, którego hobby to matkowanie temu drugiemu. Lecz była to tylko zła opinia obserwatorów. W rzeczywistości to Yang był dzieciakiem, który nie radzi sobie z samym sobą, a Yeji przyjaciółką, traktującą go, jak młodszego brata lub oparcie w najgorszych momentach.
Obydwojga łączyła mroczna przeszłość i potrzeba ratunku ich zagubionych dusz. Próbowali ratować siebie nawzajem, ale jedyne co mogli to powstrzymać się przed skoczeniem do rzeki Han, która dawniej bardzo często nawiedzała ich myśli.
CZYTASZ
;phobia; hyunin
Fanfictiongdzie Jeongin ledwo trzyma koniec z końcem, a Hyunjin po prostu jest lub gdzie Hyunjin szuka odskoczni, a Jeongin wydaje się łatwym celem ;skz nie istnieje;