Rozdział 20

776 57 0
                                    

- I co? - zapytała mnie, kiedy już wyszłam z łazienki. Westchnęłam.
- Pozytywny. - mimowolnie się uśmiechnęłam. Cieszyłam się na tę wieść. - Idę mu powiedzieć. - powiedziałam na odchodne i skierowałam się na schody. Tak jak myślałam Luke leżał na łóżku. Z uśmiechem na ustach położyłam się obok niego i wtuliłam w jego klatkę piersiową. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Co jest? - zapytał niespokojnie. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i spojrzałam w jego oczy.
- Jestem w ciąży. - jego tęczówki od razu stały się radosne. Szybko wstał, złapał w objęcia i wirował po pokoju. Całe pomieszczenie zaniosło się śmiechem. Oboje się cieszyliśmy.
Po chwili do pokoju wszedł Brian wraz z Mią. Na twarzy widniał mu szeroki uśmiech. Od razu mnie przytulił. Kiedy się ode mnie odsunął zrobił to samo z Lukiem. Wszyscy się śmialiśmy i rozmawialiśmy. Do pokoju wszedł Don. Ale nie był smutny. Uśmiechał się i także nas uścisnął.
*
Reszta dnia minęła na zastanawianiu się nad imieniem dla dziecka, wybraniu chrzestnych i reszty rzeczy z tym związanych. Luke nie odstępował mnie na krok, nie pozwalał mi się przemęczać, ale też nie był nadopiekuńczy. Po prostu zachowywał się idealnie.
- Is, ubieraj się. - do pokoju wpadł Luke.
- Dlaczego? Gdzieś się wybieramy? - zapytałam szczerze zaskoczona. Nie planowaliśmy nigdzie jechać.
- Tak. I nie pytaj, bo i tak ci nie powiem. - uśmiechnął suę zadziornie. Założyłam buty poszłam do samochodu. Ruszyliśmy z podkazdu i kierowaliśmy się w stronę centrum.
Po dwóch godzinach jazdy dotarliśmy do celu, którym okazał się wielki i piękny dom. Luke wysiadł z samochodu i podbiegł do moich, aby mi je otworzyć. Wysiadłam, a on objął mnie ramieniem i poprowadził do drzwi. Zanim Luke zdążył chwycić za klamkę w wejściu stała już trójka chłopaków. Pamiętam ich z wyścigów. Piszczeli gorzej niż stado bab wpadających w dział z przecenami. Od razu rzucili mi się na szyję, a ja i Luke zaczęliśmy się śmiać. Gdy oderwali się ode mnie weszliśmy do mieszkania. Było pięknie urządzone. Klasyczne ozdoby, ciężkie, dębowe meble i wysoki sufit. Ale i tak najbardziej kocham mój dom. Przytulny i rodzinny. Skierowaliśmy się do salonu, gdzie usiedliśmy.
- Nie wierzę, że Luke znalazł sobie laskę. I to CIEBIE. Ty jesteś największą legendą wyścigów ulicznych. Kiedy znów zobaczę cię w akcji? - zapytał podekscytowany Calum. Zdążyłam już ich poznać i naprawdę ich polubiłam.
- Chyba niedługo. - odpowiedziałam mu, na co Luke od razu zaprzeczył.
- Chyba raczej nie, bo póki jeszcze żyję, to nie wsiądziesz prędko do samochodu.
- Niby dlaczego? - prychnął Michael - Też chcę ją zobaczyć na torze.
Apojrzałam z uśmiechem na Luka, a on pogładził czule mój brzuch. Zachichotałam cicho.
- O MÓJ BOŻE! BĘDZIE MINI WERSJA KOCHANEGO LUCASKA!! - wrzasnął Calum.
- Mam nadzieję, że nie będzie aż tak wkurwiający... - dokończył Ashton - Szczerzę wolałbym malutką Isunie...
Po całym salonie rozszedł się śmiech. Naprawdę podobał mi się pomysł Luka, abym poznała chłopaków. I mam nadzieję, że będzie takich więcej.

Furious/l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz