Trochę krótki i bardzo szybki one shot. Mam nadzieję, że przypadnie wam on do gustu!
Kocham was xxx
Denerwowało mnie dosłownie wszystko. Od cholernych facetów, którzy myśleli, że są tymi samcami, które mogą wszystko. Miałem w życiu sporego pecha. Szczególnie, jeśli chodziło o związki. One mi nie wychodziły. Jeśli już potencjalny chłopak się znalazł (i nie uciekł po jakimś czasie) to zdradzał mnie albo zrywał bez podania jakiejkolwiek przyczyny. Jedni umieli powiedzieć mi to prosto w twarz, drudzy zaś woleli klasyczny rodzaj zerwania - SMS o treści "Nie pasujemy do siebie, musimy zerwać" albo "To koniec. To by nie wyszło". Czy było mi przykro? Po którymś zerwaniu już przestało mi zależeć na jakimkolwiek związku. Nie szukałem nikogo na siłę. Czekałem aż w końcu sam ktoś się mną zainteresuje.
Założyłem z przyjacielem agencję, która miała pomóc innym w udowodnieniu zdrad. Niall bardzo lubił w takie coś "się bawić". Szczególnie, kiedy czerpało się z tego wielką satysfakcję. Lubiłem to, że niektórym ucierałem nosa. A najbardziej cieszyło mnie fakt, że partnerzy, którzy zgłaszali potrzebę sprawdzenia wierności takiego gagatka otrzymywali prawdę. I oto chodziło.
— Louis? Będziesz musiał przyjąć ostatnich klientów. Wiem, że przyjdą w sumie trzy osoby.
Spojrzałem na Niall'a i podniosłem do góry brwi.
— A ty gdzie idziesz?
— Mam sprawę jednego klientki. Jej mąż zadzwonił do niej i powiedział, że zostaje dłużej w biurze, a po niej musi wyjechać na dwa dni — powiedział, a ja kiwnąłem głową. — Jeśli ją zdradza, wybrał zły schemat. Podobno był już spakowany i wziął walizkę do biura. Pracuje w korporacji, więc ma jakieś spotkanie we Francji.
— Niektórzy to mają tupet, aby tak beznadziejne bajeczki wpajać swoim partnerom.
Niall prychnął i pokręcił głową.
— Nie każdy mężczyzna są tak jaj twoi byli, Louis.
— Większość jest taka sama — powiedziałem i spojrzałem na ekran. — Przyjdzie trzech osobnych klientów?
— Jeden osobno, a dwóch razem. Ktoś z kolegą czy przyjacielem.
Kiwnąłem głową i westchnąłem.
— Polecisz za ty gościem do Paryża, prawda? Jak będziesz potrzebować bilet to zadzwoń. Zarezerwuję ci lot na tą godzinę. O której lot?
— Klientka mówiła, że o ósmej dwadzieścia.
Podniosłem brwi i spojrzałem na godzinę.
— Jeśli chcesz go jeszcze złapać przed biurem, zanim rozpłynie się w powietrzu.
Z przerażeniem spojrzał na zegar i wyszedł bez słowa. Oparłem się o fotel i westchnąłem. Najchętniej spędziłbym cały wieczór odbierając telefony i omawiał kolejne osoby spotkania. Niektóre nasze "Śledztwa" trwały do trzech dni. Mężczyzna bądź kobieta bardzo szybko wpadała w naszą małą pułapkę. Szczególnie, kiedy Niall miał małe znajomości. Może to nie były zbyt dobre znajomości, ale zawsze ochrona w klubach czy właściciel burdelu przyda się w takich sprawach. A ja nienawidziłem zdrad. To była rzecz, której nie mogłem zaakceptować. Nigdy nie dawałem drugiej szansy. Nawet jak któryś z moich ex pisali, bo tamta czy tamten go zostawili do kogoś innego. Zdecydowanie nie wchodziłem w tą rzekę dwa razy. Nurt może się okazać jeszcze bardziej zdradliwy niż był za pierwszym razem.
Nudziłem się okropnie. Spojrzałem w nasz terminarz spotkań i kolejne miałem dopiero za pół godziny. Nie był to tragiczny czas, bo kolejne spotkanie miałem dopiero o szóstej. Za półtorej godziny. Miałem nadzieję, że klient albo klientka rozwinie sprawę dokładnie i będzie sporo dowodów i informację. Pięć minut przed umówioną godziną spotkania, zadzwonił mój telefon.
CZYTASZ
Fidelity isn't boring → larry ONE SHOT ✔
FanfictionWierność nie jest nudna. krótki one shot