#79# naleśniki Deku

1.2K 83 123
                                    

Pov. Deku
Całe dwa tygodnie spędziliśmy na spacerach przy zachodzie słońca, romantycznych kolacjach w restauracjach, zabawie z odrobiną alkoholu i kochaniu się.

Była sobota czyli czas na to żeby się zbierać, ponieważ właśnie dzisiaj wyjeżdżamy aby w niedzielę do odespać.

Kacchanowi jak zwykle nie chciało się ruszyć z wyrka, ale muszę się przyznać że mi dzisiaj też nie za bardzo się chciało.

Zdążyłem już odebrać naszego nowego, małego kotka od Tsuyu i teraz śpi razem z Kacchanem.

Postanowiłem wykorzystać tą niepowtarzalną okazję i zanim wyjedziemy chciałem zrobić coś do jedzenia.

Zatem najpierw upewniłem się czy blondyn na pewno śpi i kiedy sprawdziłem czy oddał się w zupełności swojemu lenistwu, ruszyłem do kuchni.

Chciałem zrobić coś szybkiego, bo nigdy nie wiadomo kiedy mój mąż się obudzi. Myślałem nad jajecznicą, a naleśnikami. Po długich i jakże głębokich przemyśleniach oraz wytyczeniu za i przeciw padło na naleśniki.

Czemu? Bo tak.

Wziąłem mąkę, mleko, jajka i wszytko co jest potrzebne do zrobienia ciasta. Włożyłem to wszytko do miski i wymieszałem na gładką masę.

Dobrze mi idzie. W końcu pokaże Kacchanowi, że umiem gotować.

Wziąłem patelnię i wlałem tam taki żółty płyn którego nazwy nie pamiętam i jestem zbyt leniwy żeby spojrzeć na etykietę, a następnie wlałem tam trochę ciasta.

Wziąłem jeszcze taki ten do obracania mojego pięknego dania i czekałem aż się upiecze.

Takim oto sposobem zrobiłem mojego pierwszego naleśnika. Trochę się rozwalił ale i tak ja go zjem więc wywalone. Następne były już lepsze i na pewno wyglądały lepiej od tego pierwszego.

Po kilkunastu minutach miałem już swoje naleśniki. Wyszły cudownie. Byłem z siebie dumny.

Najpierw sam się najadłem i kiedy kończyłem ostatniego naleśnika, no więcej nie zmieszczę do niego brzucha, to usłyszałem leniwie stawiane kroki.

- Deku? - zapytał zaspanym głosem - Ci robisz? Co tak pachnie?

- Hej Kacchan - przywitałem go kiedy pojawił się w kuchni w raz z kotem na rękach - zrobiłem nam naleśniki. Chcesz?

Po uzyskaniu niemej zgody że strony strasznego osobnika przygotowałem mu porcje dla niego. No i nie wiem czy kot może naleśniki ale dałem mu jednego. Chyba nic mu się nie stanie.

Usiadłem na przeciwko mojego męża i wlepiłem w niego wzrok. Czekałem aż oceni moje danie, ponieważ bardzo się starałem żeby nic nie przypalić. Nawet próbowałem wyłączyć myślenie żeby się nie zamyślić podczas mojej pracy.

- Co? - zapytał kiedy poczuł że go obserwuje

- Smakuje ci? - popatrzyłem na niego z nadzieją

- Może być - mruknął niechętnie - ale moje lepsze

- Jak ci nie smakują to możesz oddać - obdażyłem go sceptycznym wzrokiem

- Ha!? Nigdy w życiu! One są już moje. Dałeś mi je więc mogę zrobić z nimi co chce - syknął

- ... czyli ci smakują?

- Tak, ale... - przerwałem mu szybko

- Jest jakieś ale? To ja się staram a ty masz jakieś "ale". - wkurzyłem się

- Eeeee - nie wiedział co powiedzieć - ta- nieeee?

- Posłuchaj mnie. Żryj to i przestać pierdolić farmazony do kurwy nędzy. Ja to zrobiłem więc nawet jeśli byłoby to najobrzydliwsze na świecie wcisnął bym ci to do gardła i czekał aż połkniesz, rozumiesz? - wstałem z miejsca, podszedłem do niego i lekko się nachyliłem - idę teraz do łazienki. Jak tu wrócę ma być wszytko ładnie zjedzone - położyłem rękę na jego policzku i wytarłem kciukiem śmietanę z kącika jego ust po czym zbliżałem ja sobie z palca - mmm słodkie - zachichotałem - kocham cię

Kajdanki  ||Bakudeku||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz