Po paru godzinach się odknąłem. Znajdowałem się na łóżku szpitalnym podpięty pod kroplówką. Za oknem zaczęło wshodzić słońce oraz zaczęło się ocieplać.
-Co się stało? I gdzie jest Legoshi? - zapytałem samego siebie lecz moje myśli przerwał obcy głos. Była to kura przebrana w strój pielęgniarki.
-Widzę że wstałeś, mój drogi.
-C-co się stało? - zapytałem pielęgniarkę równocześnie łapiąc się za głowę.
-Zostałeś mocno pobity, ale na szczęście nie doznałeś urazów na organach.
Spojrzałem pod koszulą i zobaczyłem dużo siniaków, które zaczęły mnie boleć.
-A był tu jakiś wilk przypadkiem?
-Był i to on cię ty przyniósł. Widać było że się martwił o ciebie i to bardzo.
-Legoshi..... jak zwykle kochany.
-Jest on jeszcze może?
-Tak jest. Czekał do rana aż obudzisz się.
-Czy może....?
-Tylko na 2 minuty bo zaraz przydzie doktor cię zbadać.
-Dobrze, dziękuję.
Pielęgniarka wyszła a po paru chwilach wszedł wilk. Kiedy mnie zobaczył to od razu zaczął merdać ogonem i rzucił się do mnie z uściskiem jakby od dawna mnie nie widział.
-Jack, dzięki bogu żyjesz, myślałem, że cię już nie zobaczę.
-Ale co się stało?
-Rabusie nas napadli. Rzuciłem się na nich i ich nieźle skopałem. Ostatecznie uciekli, ale ty byłeś cały w siniakach, więc wziąłem cię do szpitala bo pielęgniarka i tak by nic nie pomogła.
Przepraszam, że cię nie uchroniłem bardziej.-Legoshi najważniejsze, że żyje i nic mi nie jest. Nie musisz przepraszać. Walczyłeś z całych sił.
-Jack ja......
Legoshi nie mógł nic powiedzieć, gdyż z jego policzków leciały łzy. Przytuliłem go mocno z całych sił.
-Legoshi.... to co mówiłeś w mieście to prawda?..... Kochasz mnie? Nie jako przyjaciel tylko ktoś więcej?
-Jack.... kocham cię nie jako przyjaciel, ale jako kochanek.
-Legoshi...
Złapałem go za pyszczek i zbiżyłem się do niego. Również i on zrobił to samo. Nasze pyszczki zbliżyły się do siebie. Lecz odsunęliśmy się gdy zobaczyliśmy wchodzącą do pokoju pielęgniarkę.
-2 minuty już minęły, zatem proszę o wyjście z pokoju.
-Dobrze. - odpowiedział smętnie wilk.
-Trzymaj się, Jack.
-Dzięki, ty też, Legoshi. - odpowiedziałem mu kiedy wychodził
Przez całe badania myślałem cały czas o Legoshim i naszym "prawie" pocałunku.
-Czy on teraz myśli o mnie w szkole? - pomyślałem. Pewnie tak. Mam nadzieję, że go zobaczę jeszcze.Mijały dni, Legoshi odwiedział mnie gdy miał czas. Chłopaki też przychodzili i mnie rozbawiali, ale cieszyłem się bardziej gdy odwiedzał mnie "mój wilczek". Wróciłem do Cherryton przed zakończeniem roku. Nauczyciele nic już nie zadawali więc mieliśmy trochę luzu. Powiedziałem chłopakom z pokoju że z Legoshim jesteśmy parą i zaakceptowali nasz związek i cieszyli się naszym szczęściem.
Zakończenie minęło dość szybko. Ja dostałem największą średnią z całej szkoły. Bardzo się cieszę z mojego sukcesu, ale.... miało nadejść coś bardzo trudnego, mianowicie odejście Legoshiego z Cherryton. Poszłem z nim na dworzec kolejowy i czekaliśmy na pociąg. Milczeliśmy przez cały postój. A kiedy pociąg przyjechał i wilk miał ruszyć w stronę pociągu, rzuciłem się na niego i przytuliłem go mocno.-Będę tęsknić.
-Ja też. Ale nie martw się. Przecież mnie odwiedzisz na wakacjach, czyż nie?
-Pewnie. Wszystko dla mojego wilczka.
-To trzymaj się.
-CZEKAJ!!! Jest coś co jeszcze muszę zrobić.
Złapałem go za pyszczek i go pocałowałem. On również odwdzięczył się pocałunkiem. Czułem się bezpiecznie i chciałem aby Legoshi był przymnie, ale wiem że to nie możliwe.
-Kocham cię, Legoshi i pamiętaj że jesteś moim marzeniem.
-Ja ciebie też, skarbie i uważaj na siebie.
-Dobrze.
Gdy drzwi od pociągu się zamknęły, odjechał siną w dal. Nadal rozmyślałem o Legoshim gdy wychodziłem z dworca popatrzyłem w niebo i wierzę że się jeszcze zobaczymy.
KONIEC
💥 💥 💥 💥 💥 💥 💥 💥 💥 💥 💥 💥
I tak kończy się ten fanfik. Może jeszcze napiszę special, ale nie wiem czy na 100%. To tyle.
✨Adios Muczaczos✨
CZYTASZ
"𝑌𝑜𝑢 𝐴𝑟𝑒 𝑀𝑦 𝐷𝑟𝑒𝑎𝑚" | 𝐿𝑒𝑔𝑜𝑠ℎ𝑖 𝑥 𝐽𝑎𝑐𝑘 | 𝐵𝑒𝑎𝑠𝑡𝑎𝑟𝑠
FanfictionJack to 17 latek, rasy labrador retriever i chodzi do Cherryton, do tej samej klasy co jego przyjaciel z dzieciństwa - wilk Legoshi. Od pewnego czasu zaczął merdać ogonem przy pobliżu Legoshiego i nie rozumie czemu. Lecz potem uświadamia sobie że dl...