Obudził mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Leżałam na brzuchu, a roztrzepane włosy opadały mi na twarz. Wymacalam ręką pasek torebki i przyciągnęłam ją do siebie po dywanie , aby wydobyć komórkę.
Nie mogłam za bardzo podnosić głowy do góry, bo z każdym gwałtowniejszym ruchem moje skronie przeszywał uporczywy ból.
- Halo? - mruknęłam nieprzytomnie. Głowę ułożyłam z powrotem na poduszcze, modląc się w duchu o to, żeby migrena minęła.
- Halo? Victoria? - usłyszałam w słuchawce świeży i energiczny głos Sofii. - Biedactwo, wciąż źle się czujesz? Damiano mówił, że dostałaś zatrucia pokarmowego... - zacisnęłam powieki, próbując odciąć się od myśli , że Vito, także został o tym poinformowany. Niby ludzka rzecz, ale zamiast o namiętnym seksie mającym wzbudzić w byłym zazdrość, Damiano postanowił pozbawić mnie resztki godności.
- Nie, no już mi lepiej... Czuję się fantastycznie. Byliśmy wczoraj z Damiano bardzo zajęci, do późnego wieczora.
-Ach, tak? - zagaiła. - Ale ja nie o tym! Vito wczoraj wspomniał, że organizujemy różne gry i zabawy przed ślubem, tak aby goście się poznali. Pomyślałam, że zaczęłyśmy ze złej stopy, i wczoraj czułam między nami takie napięcie... - ciągnęła - Wiesz, to nie działa na nasze energie dobrze. Lepiej nie mieć zatkanych czakr przed ślubem.Nie wierzę, nie wierzę kurwa, że zamienił mnie na nią, pomyślałam obracając się na bok.
Zerknęłam za siebie , tak jak się spodziewałam Damiano spał obok. Był prawie cały odkryty, a cienka narzuta, którą byliśmy nakryci, pokazywała więcej niż powinna. Oliwkowa skóra i lekko rysujące się pod nią mięśnie zachęcały do podziwiania symetrycznych kresek rysujących się od podbrzusza do pachwin. Na płaskim brzuchu od pępka wędrowała ścieżka włosków, prowadząca do teraz przykrytej męskości. Odwróciłam wzrok, żeby móc się skupić na sensownej odpowiedzi.
- Wiesz, chyba dam sobie dziś spokój, ale dziękuję za telefon.
- Victoria, proszę, zależy mi na tym żeby...
- Odblokować czakry - dokończyłam za nią, a ona się zaśmiała perliście.
- Bardziej zależy mi na tym, abyśmy lepiej się poznały. Nie zaczęłyśmy najlepiej. Vito też na tym zależy, byłaś ważną częścią jego życia, ale teraz, skoro masz chłopaka...
- Narzeczonego - wtrąciałam - jesteśmy narzeczeństwem.
-O, okej, super! Chcę tylko powiedzieć, że skoro jak Vito ruszyłaś do przodu, to można zacząć z zupełnie innego miejsca.
- Mhm... Brzmi świetnie - skłamałam, zastanawiając się, w co i, w imię czego, właściwie się pakowałam.
- Więc, jak tylko poczujesz się lepiej, to przyjdźcie z Damiano na salę, gdzie będzie w sobotę ślub. O dwunastej zaczynamy tam się bawić.
- O-okej - rozłączyłam się, i dostrzegłam, że Damiano już nie spał.Dalej odkryty, bez skrępowania patrzył w moją stronę zaciekawiony. Zerknęłam na niego - Czemu im powiedziałeś, że miałam zatrucie pokarmowe?
- Bo, to było bardziej wiarygodne. Przez cały wieczór nawet na mnie nie spojrzałaś, jak mieli uwierzyć, że nagle postanowiliśmy iść do hotelu na numerek? - westchnęłam ciężko i sięgnęłam znów po torebkę, aby znaleźć tabletki przeciwbólowe. Połknęłam jedną pospiesznie, mając nadzieję, że migrena za chwilę minie.
- Sofia zaprosiła nas na odblokowywanie czakr - rzuciłam zgryźliwie, a on obrócił się w moim kierunku.
- Nic nie skomentujesz? - zagaił, a kiedy spojrzałam na niego nierozumiejącym wzrokiem, dodał - jesteśmy nago w łóżku, rozbieraliśmy się już na dole, więc spodziewałem się, chociaż jakiegoś komentarza.
- Co myślisz, że żałuję? - zapytałam, cóż, szczerze mówiąc nawet nie zdążyłam się zastanowić nad wczorajszą sytuacją, zaaferowana telefonem od Sofii. Wzruszyłam obojętnie ramionami.
- Victoria, którą pamiętam, myślę, że by żałowała.
- Na razie nie żałuję. Nie mam siły na wyrzuty sumienia, Damiano. Może gdybyśmy byli tak blisko jak dawniej, byłoby inaczej, ale nie widzieliśmy się kilka lat, i, kurczę, tego potrzebowałam. Było fajnie, tak na chwilę zapomnieć - wyznałam szczerze, a przez jego usta przebiegł uśmiech.
- Dobrze, bo mi też się podobało. Chyba nie będzie między nami dziwnie?
- Nie, po prostu tego nie komplikujmy. Przecież czasami się tak zdąża, że ludzie ze sobą sypiają - racjanalizowalam, chociaż w głowie już odzywał się głos, który potępiał mnie za to, że wczoraj uległam pijanym emocjom. Im dłużej zagłębiałam się w myśli , tym było gorzej. Przed oczami, malowało mi się wspomnienie wygibasów w holu na oczach starej Coletti, która zapewne nie omieszkała opisać ich ze szczegółami wspólnym znajomym.
- Okej. Więc jest między nami normalnie?
- Tak, pewnie - zapewniałam go i przy okazji siebie samą.Przyglądałam się jak Damiano podniósł się z łóżka, bez skrępowania i powoli szukał swoich rzeczy pozwalając mi podziwiać jego ciało. Przyłapał mnie na tym, i uśmiechnął się szeroko.
- Pójdziesz ze mną do Vito i Sofii? Poniosło mnie i... możliwe, że wspomniałam coś o zaręczynach, i o tym, że się tam pojawimy - odezwałam się nie mogąc znieść tego napięcia, które się wytworzyło między nami.
- Myślałem, że walisz Vito i tę głupią pindę - powtórzył z rozbawieniem moje wczorajsze słowa.
- Damiano, ja, ja nie wierzę, że nie mam szansy. Muszę chociaż z nim porozmawiać. Dowiedzieć się czemu po tylu latach, tak łatwo to wszystko puścił.
- Vic, to głupie. To całe udawanie i odbijanie go. Zasługujesz na więcej. Trochę się zakręciłaś w tym wszystkim, ale może wróć Rzymu, załóż sobie Tindera, pobaw się.
- Nie rozumiesz. To jemu powinno nie iść. To ja powinnam mieć super faceta, brać ślub i sprawić by żałował - powiedziałam że złością, łzy zaszczypały mnie w oczy. Oparłam czoło o kolana.- Jestem, kurwa, żałosna.
-Dobra - Damiano, wciąż nagi, usiadł obok mnie na skraju łóżka i położył mi dłoń na ramię. Odwróciłam wzrok od jego ciała czując, że oczy biegły mi w dół .- Ja chyba wiem, o co tu chodzi. Jesteś wkurwiona, że jemu idzie, a tobie nie. I w porządku, to normalne, bo Sofia, jest zajebista - rzuciłam mu pochmurne spojrzenie. - Ale skoro już tu oboje jesteśmy, i wpakowałaś nas w to, to możemy sprawić, by się trochę podenerwował. A potem wrócisz do cholernego Rzymu i przestaniesz o nim myśleć, bo nie jest tego wart. - Damiano trafił w sedno.Wciąż kochałam Vito i chciałam go z powrotem, choć wiedziałam, że było to niemożliwe. Jednak najbardziej w tej sytuacji piekła mnie zazdrość, bo wyraźnie czuł się lepszy, że zdołał zostawić wszystko za sobą i nie wracać do sentymentów. Nie mogłam przełknąć tego, że tak dobrze się mu układało, podczas gdy ja wciąż traktowałam go jako opcję.
- Myślisz, że może być choć trochę zazdrosny? - zagaiłam nieśmiało, a Damiano machnął pobłażliwie dłonią.
- Wstawaj, zakładaj tę kiecę za ostatnie pieniądze i idziemy rozkręcić imprezę.*
Wyglądaliśmy jak milon dolarów, kiedy dotarliśmy w umówione miejsce, niedaleko sali. Ja miałam na sobie czarną, elegancką sukienkę z odkrytymi plecami, a Damiano czerwony garnitur, z pod spodu którego wystawała czarna koszula. Musiałam przyznać, że wyglądał obłędnie w tym połączeniu, razem ze zwisającymi mu z uszu złotymi kolczykami i lekko podkreślonymi oczami.
- I jak? Gotowa? - zapytał mierząc mnie wzrokiem. Czułam się jakbyśmy byli znów w liceum. Najlepsza drużyna, on i ja. Zupełnie jakby nic się nie zmieniło.
- Gotowa - objęłam jego ramię, które mi podał i podeszliśmy wąskim chodnikiem do wskazanego przez Sofię miejsca. Budynek był piękny, w starym stylu, przypominający pałacyk. Duże okna wychodziły na dziedziniec z fontanną, jak i na ulokowany z tyłu ogromny ogród. Zewsząd ozdabiały go wypielęgnowane żywopłoty i kwiaty, układające się w zapierające dech kompozycje. Przy budynku pod antresolą stały małe mosiężne stoliczki, przy których zasiadali przyszli goście pary młodej. Z głośników przytwierdzonych do biszkoptowych ścian pałacyku płynęła klasyczna muzyka, dodającą temu miejscu wytworność, a po między stolikami lawirowały elegancko ubrane kelnerki.- Jesteście! - obejrzeliśmy się za siebie słysząc Sofię. Vito stał tuż obok niej, mniej zadowolony. Z rezerwą zerkał w naszym kierunku, dłońmi wciśniętymi w kieszenie.
- Tak, przepraszamy za spóźnienie - zaczęłam, a Damiano objął mnie w talii i przyciągnął do siebie. Widziałam, jak puścił im porozumiewawczy uśmiech.
- Moja wina, nie mogłem się jej oprzeć - rzucił, a mi po plecach przebiegły ciarki żenady. Myślałam, że pójdzie łatwiej, ale czułam się jak idotka, mając wrażenie, że Vito wiedział, że to bujda na resorach.
- Tak, coś tam słyszeliśmy - rzucił chłodno Vito. Sofia zerknęła na niego z uśmiechem.
- Spotkaliśmy chwilę temu panią Coletti, coś tam napomknęła o wczorajszym wieczorze - wyjaśniła. Widziałam, że były zerkał na Damiano, mierząc go ukradkowo wzrokiem.
- Tak, ciężko było się opanować - skwitowałam, dolewając oliwy do ognia, zerknęłam na przyjaciela. Raz w życiu byłam wdzięczna za długi język byłej sąsiadki. Damiano zsunął dłoń z mojej talii i ścisnął mój pośladek, podskoczyłam lekko, zaskoczona. Nachylił się i najpierw tracił nosem mój nos, a potem po zachęcającym do zabawy długim spojrzeniu, pocałował mnie zapamietale. Poczułam jak kolana mi się uginają, złapałam go pewniej w pasie wdzieczna, że mogłam się przytrzymać. Oderwał się od moich ust, nie czekając aż oddam pocałunek.
- Pójdę zapalić, a wy może sobie porozmawiajcie...- puścił oczko do Vito i odszedł, zostawiając mnie z gorącymi wypiekami na policzkach._________
Gorrrrrąco! 😌
CZYTASZ
Narzeczony na tydzień - Victoria X Damiano Måneskin
Fanfiction🐧Victoria jest wciąż zakochana w byłym narzeczonym, chcę go odzyskać, ale dostaje wiadomość o tym, że chłopak się żeni. Zdeterminowana, jedzie do Pienzy, aby zawalczyć o uczucie, ale na jej drodze staje dawny przyjaciel Damiano David. 🐧Erotyczne s...