fourty six

1.1K 78 3
                                    

Ponownie staliśmy z Jiminem na balkonie przy mojej sypialni w moim rodzinnym domu. Staliśmy blisko siebie, otuleni grubym, plecionym kocem. Chłopak chwilę temu skończył rozmowę z Taehyungiem i teraz opowiadał mi wszystko co się u nich ostatnio dzieje i nawet adoptowali pieska, przez co blondyn rozgadał się i był bardzo podekscytowany tą informacją.

- Yoongi, adoptujmy psa, albo kota. – powiedział Jimin.

- Nie wiem czy to dobry pomysł, skarbie. – odpowiedziałem szczerze.

- Czemu tak myślisz? – oparł głowę na moim ramieniu.

- Odpowiedzialność, trzeba mu poświęcić dużo czasu, a nas nie ma prawie cały dzień w domu.

- I tak teraz będę wychodził wcześniej, żeby odbierać Yoorę, mogę przy okazji wyprowadzać pieska i iść na spacer z małą.

- Nie dasz mi spokoju, dopóki się nie zgodzę, prawda?

- Może taki mam plan?

Zaśmiałem się i ucałowałem jego skroń. W sumie posiadanie zwierzątka nie było takim głupim pomysłem. Kiedyś już miałem psa, jednak zdechł z powodu ciężkiej choroby i od tamtej pory nie chciałem już żadnego zwierzaka, nie chcąc przeżywać ponownie tego samego. Dalej nie byłem za bardzo przekonany, bo musielibyśmy poświęcić naprawdę sporo czasu nowemu członkowi rodziny.

- Proszę, Yoonie. – mruknął młodszy, opierając brodę na moim ramieniu.

Spojrzałem na niego i pocałowałem delikatnie jego usta. Chłopak zamruczał i stanął przede mną, zarzucając mi ręce na kark. Otuliłem nas szczelniej kocem i ciągnąłem dalej pocałunek, obejmując talię młodszego swoimi ramionami. Nasza chwila uniesienia nie trwała zbyt długo, jednak była bardzo przyjemna. Kiedy się od siebie odsunęliśmy, cmoknąłem jeszcze jego czubek nosa i posłałem Jiminowi uśmiech, który odwzajemnił.

- Niech wam będzie. – powiedziałem po dłuższej chwili.

Jimin podskoczył szczęśliwy i przytulił mnie mocno. Zaśmiałem się i objąłem go mocniej, uważając, żebyśmy się nie przewrócili na zimną posadzkę. Chłopak kilka razy podziękował i obiecał, że o wszystko zadba, będzie go wyprowadzał i nawet będzie z nim chodził do weterynarza. Oczywiście wiedziałem, że skończy się to zupełnie inaczej i że ja też będę musiał mieć jakieś obowiązki związane ze zwierzakiem, ale jakoś mało mi to przeszkadzało.

- Zróbmy Yoorze niespodziankę, hm? – zaproponował młodszy, kładąc dłonie na moich ramionach.

- W jaki sposób?

- Piesek będzie na nią czekał w domu. Co ty na to?

- W porządku, kochanie, co tylko sobie życzysz.

- To zabrzmiało jakbym był strasznym materialistą!

- Na szczęście nie jesteś. – parsknąłem.

- Oczywiście, że nie jestem. – prychnął młodszy. – Jestem bardzo skromnym chłopakiem.

- To prawda. – uśmiechnąłem się. – Jesteś ideałem.

- Nie jestem.

- Jesteś. Nikt nigdy wcześniej nie zawrócił mi w głowie do tego stopnia, że potrafię zmienić swoje zdanie w kilka sekund.

Chłopak zaśmiał się pociesznie i przeniósł dłonie na mój kark, gdzie zaczął bawić się moimi włosami.

- Urosły od naszej pierwszej randki. Nie chcesz ich ściąć? – wypalił.

- Nie przeszkadzają mi jakoś bardzo.

- To dobrze, bardzo dobrze wyglądasz w mulecie.

- Cieszę się, że ci się podoba, skarbie. A tobie bardzo pasuje ten blond.

Second Chance ⚜ yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz