10. Cross your mind

61 9 2
                                    

Miłego czytania :) 


10. Cross your mind

If you leave me

Like a message in a bot tle

And you don't come back tomorrow

At least you came tonight

Nieoczekiwanie czas płynął szybciej, niż można było się tego spodziewać. W plątaninie smutku, radości, alkoholu, samotności i muzyki minął mu rok. Trasa się skończyła. Pewien etap po raz kolejny dobiegł końca. Niall nie chciał myśleć o urlopie, to brzmiało jak coś męczącego. Nie wiedział, jak odnajdzie się w tym spokoju i ciszy, których nie zaznał od jakiegoś czasu. Wiedział, że za jakiś czas wróci na drugą cześć trasy koncertowej, ale teraz powinien odsapnąć i spróbować odnaleźć równowagę.

Większym przerażeniem, niż upływający czas, napawało go uczucie pustki i obojętności, które męczyło go od kilku miesięcy. To nie tak, że był ciągle smutny, odczuwał radość, uśmiechał się, poznawał nowych ludzi, ale zbyt często wracał do wspomnień, odpływał myślami i czuł się samotny, bardzo samotny, chociaż otaczały go tłumy. Żałował, że nie mógł odciąć się od pewnych myśli chociaż na jakiś czas, jasne alkohol pomagał, ale nie chciał zostać alkoholikiem i za mocno cenił sobie swoje zdrowie i aktywność fizyczną, żeby stoczyć się aż tak.

Może byłby spokojniejszy, gdyby nie zaproszenie na spotkanie w domu przyjaciół. Nie miał pojęcia, z jakiej okazji mieli się zobaczyć. To nie tak, że za nimi nie tęsknił, ale obawiał się, że od pewnego czasu nie pasował już do swoich kumpli. Oni wszyscy zaczynali żyć prawdziwym, rodzinnym życiem i rozumiał to doskonale, ale on nie miał tego wszystkiego i zazdrościł im z tego powodu każdego dnia. Pamiętał jeszcze czasy, gdy wszyscy byli beztroskimi dzieciakami, żyjącymi z dnia na dzień, nie zastanawiającymi się, jak będzie wyglądała ich przyszłość. To były wspaniałe wspomnienia, wypełnione śmiechem, głośną muzyką i zadymionymi pubami, ale nie tęsknił za tamtymi czasami. Przyzwyczaił się do pewnej stabilności i spokoju, który teraz posiadał. Lubił tę świadomość, pewność, z którą budził się każdego dnia. Wiedział, ile koncertów go czeka, to on podejmował decyzję, ile ma ich być w ciągu całej trasy, mógł planować wakacje, odwiedziny, wyjazdy. Mógł mieć zwyczajne życie, chociaż wydawało się tak niezwykłe. Nienawidził ciszy i pustki swojego mieszkania, ale potrafił docenić wygodne łóżko we własnej sypialni i pocieszającą obecność prywatnych przedmiotów, których nie miał przy sobie podczas trasy.

Zastanawiał się, czy nie odmówić, nie wymyślić jakiegoś sensownego wytłumaczenia, które pozwoli mu uciec od konieczności tego spotkania. Bił się z myślami i naprawdę miał ochotę zadzwonić do Louisa i wyjaśnić, że nie może się pojawić, ale wiedział, że to nie przejdzie i w chwili, w której Lou odbierze i usłyszy jego głos, będzie wiedział, że to jedno wielkie kłamstwo. Nie zostawało mu nic innego, jak wzięcie się w garść i pójście na spotkanie, które miało odbywać się w ogrodzie państwa Styles–Tomlinson. Obawiał się tego, co może się wydarzyć, ponieważ imprezy organizowane przez Harry'ego i Lou zawsze kończyły się dla niego emocjonalnym rollercoasterem, zaplątaną siecią emocji, smutku mieszającego się poczuciem obezwładniającego szczęścia. Nie wiedział, czy tym razem był gotów poradzić sobie z czymś takim.

Wiedział, że spóźni się i to bardzo, ale nie było takiej możliwości, by dotarł na czas. Zresztą nie przejmował się tym zbyt mocno, imprezy zazwyczaj rozkręcały się dużo później, więc powinien wpaść, gdy będzie naprawdę wesoło. Nie miał pojęcia, dlaczego Harry i Lou postanowili zorganizować coś samodzielnie, zamiast wybrać się do jakiegoś klubu. Może chcieli trochę prywatności i tylko najbliższych znajomych, naprawdę nie wiedział, jak to wytłumaczyć. Zresztą był grudzień, zbliżały się święta, a oni nareszcie mieli przerwę w nagrywaniu i koncertowaniu, to nie był czas na imprezowanie.

Niewypowiedziane -  Nemma/ LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz